Opera za trzy grosze. Ballada o „przyjemnym” życiu

Spektakl Opera za trzy grosze w Teatrze Variete fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na afiszu Teatru Variete „Opera za trzy grosze” w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego. Nie tracące na aktualności dzieło Bertolta Brechta swoją krakowską premierę będzie miało już 19 stycznia.

„Sami państwo widzicie, co się święci” – tymi słowami zwraca się w stronę publiczności tytułowy bohater Mackie Majcher. W spektaklu i samej historii gorzkiej prawdy o brudach kapitalistycznego świata, ludzkiej sprzedajności czy braku jakichkolwiek zasad nie zabraknie. A w tle nie bez powodu – w jednej ze scen – zwraca uwagę napis „Ballada o przyjemnym życiu”.

Smutna wyliczanka

Podróży do XIX-wiecznego Londynu raczej nie będzie. Zobaczymy za to kostiumy w barwach bieli, czerwieni i czerni, cyrkowe pokazy (m.in. pokazy żonglowania, pochodnie) oraz iluzjonistyczne triki.

– „Opera za trzy grosze” porusza tematy nadal aktualne. Przemoc, nienawiść, pogarda – wymienia dyrektor Teatru Variete, Janusz Szydłowski. Dodaje, że od zawsze chciał mieć właśnie tę propozycję dla publiczności.

Tytułowa „Opera” z muzyką Kurta Weilla powstała w 1928 roku. Bertold Brecht oparł ją na „Operze żebraczej” Johna Gaya. Nie przez przypadek.

Dobrze wiedział, że wznowiona w Londynie cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a twórcy bardzo zależało wówczas na sukcesie finansowym. Dlatego też, aby tłumy sztukę „kupiły”, autor postanowił umieścić ją w konwencji teatru muzycznego. W samej sztuce nie padło ani jedno słowo z dzieła Gaya, ale Brecht wprowadził dwie nowe postaci, czyli Jackiego Browna i Jenny oraz zupełnie nową scenę – wesele Mackiego i Polly.

Potwory zdolne do wszystkiego

Ze sceny Variete również będzie słychać głośny, sztuczny i przerażający śmiech.  – Z każdej postaci wychodzą wewnętrzne potwory. Nie ma przyjaźni, wszyscy się sprzedają, ważny jest zysk i przetrwanie. Wydarzenia i zachowania „karykatur” ludzkich na scenie podlegają pod to, co dzieje się w kraju i na świecie – zdradza aktorka Barbara Garstka, wcielająca się w Polly Peachum.

Podkreśla, że jej bohaterka jest zdolna do wszystkiego, jeśli chodzi o osiągnięcie celu. Przy tym jest uroczą dziewczyną – delikatną i kokieteryjną.

Rafał Drozd, wcielający się w postać Mackiego Majchra, przyznaje, że Brecht w swoim dziele ukazał ciemną stronę człowieka.

– Mackie jest bezczelny, cyniczny i ma tupet. Ten przestępca jest skupiony wyłącznie na celu, przetrwaniu i zdobyciu bogactwa. Wydaje mi się, że to człowiek, który w życiu nie zaznał miłości, a swoją wrażliwość ukrywa pod przybraną pozą – zaznacza.

„Opera”, która przyprawia o dreszcze

W „Operze” Połońskiego aktorzy śpiewają utwory, które równie dobrze mogłyby zabrzmieć w kabarecie, nocnym lokalu, rewii czy nawet cyrku. Reżyser postanowił połączyć teatr formy, dramatyczny, tańca, operę i pomieszać teatr plebejski z mieszczańskim.

– Nasza mentalność w ogóle się nie zmieniła. To, co się dzieje wokół, jest dowodem na to, że my się nie zmieniamy. Kiedy oglądam na scenie kolegów, to mam dreszcze – przyznaje aktorka Beata Olga Kowalska, wcielająca się w postać Celii Peachum.

Czy to, co zaproponuje na scenie Variete Jerzy Jan Połoński, również przyprawi widzów o dreszcze? Czas pokaże. Premiera spektaklu już w najbliższą sobotę, 19 stycznia. Kolejne można zobaczyć 20, 24, 25, 26 i 27 stycznia.

News will be here