Opuszczony basen w Borku Fałęckim jeszcze ożyje? Plan stał się bardziej realny

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

To jeszcze odległa perspektywa, ale w ostatnim czasie trochę się przybliżyła. Miasto chciałoby przejąć teren, na którym znajduje się basen „Krakowianka” i przywrócić mu wcześniejszą funkcję.

Odkryty basen "Krakowianka" w Borku Fałęckim przy ulicy Żywieckiej był kiedyś równie popularny jak obiekty Cracovii na Cichym Kąciku, Wisły przy ulicy Reymonta czy Polfy na Grzegórzkach. Od lat jednak nic się tam nie dzieje, a stare obiekty coraz bardziej niszczeją.

Wiceprezydent Bogusław Kośmider poinformował niedawno, że rozmowy w tej sprawie trwają. – W przeszłości, w latach 1966-2005 na Borku Fałęckim funkcjonował kompleks basenów otwartych. Potem teren przejął prywatny właściciel. Dziś próbujemy dogadać się z tym prywatnym właścicielem i wrócić do tych miejsc – napisał na swojej stronie.

Kilka lat temu został przyjęty plan miejscowy, który nie zezwala w tym miejscu na zabudowę deweloperską. Firma nie chciała zgodzić się na takie zapisy. Według relacji urzędników, teraz złagodziła swoje stanowisko i temat wykupu terenu lub wymiany z miastem za inne działki powrócił. Równolegle toczy się postępowanie dotyczące przejęcia przez miasto sąsiednich działek, należących obecnie do Skarbu Państwa.

ZIS i ZZM

– Działania miasta są ukierunkowane na wypracowanie korzystnego dla wszystkich stron rozwiązania, które doprowadzi do powstania nowoczesnego kąpieliska dla mieszkańców Krakowa – mówi nam Michał Sobolewski z Zarządu Infrastruktury Sportowej. Jednostka ma się zająć przygotowaniem koncepcji takiego obiektu, kiedy dojdzie do porozumienia w sprawie terenu.

Sprawą zajmuje się także Zarząd Zieleni Miejskiej – tak, by nowy wygląd zyskał również teren wokół basenu. – Mamy tu tereny nadrzeczne, które pozostaną jak najbardziej dzikie, ale będziemy to projektować tak, żeby można było z każdego rejonu parku dojść na basen – zapowiada Piotr Kempf, dyrektor ZZM. Jak mówi, taka koncepcja zagospodarowania terenu ma być gotowa do końca roku.

Tym razem się uda?

– Sama inwestycja to nie będą wielkie pieniądze, bo to kwestia powrotu do poprzedniej funkcji – ocenia wiceprezydent Kośmider. – Próby zamknięcia tego tematu były podejmowane już dwukrotnie, ale zawsze znajdował się jakiś powód, dla którego się nie udawało. Przed nami jeszcze długa droga, ale mam nadzieję, że się uda – stwierdza.