Dwa słupki, poprzeczka i kilka prób, które minimalnie mijałby bramkę Pogoni. Wisła długo nie potrafiła strzelić gola ostatniej drużynie, ale dopięła swego. Trzy punkty gospodarzom zapewnił Jakub Bartkowski, dla którego było to pierwsze trafienie w ekstraklasie.
W Pogoni bez rewolucji. 3-4-4 w Wiśle
W ostatnich dniach trener Kiko Ramirez stracił dwóch napastników. W sparingu ze Śląskiem Wrocław brutalnie sfaulowany został Marko Kolar i z powodu kontuzji stawu kolanowego w tym roku już nie zagra. Problemy zdrowotne trapią także Zdenka Ondraszka, któremu odnowił się uraz biodra. Gdyby szkoleniowiec chciał powtórzyć ustawienie z wygranego spotkania z Sandecją, w ataku Carlitosowi musiałby towarzyszyć 20-letni Denys Bałaniuk. Hiszpan nie zdecydował się jednak na grę od początku dwoma napastnikami i ustawił drużynę w systemie 1-4-3-3.
Pogoń przyjechała do Krakowa z nowym trenerem i była wspierana przez kibiców, którzy w daleką podróż wybrali się dwoma autokarami. Kosta Runjaić w składzie dokonał tylko jednej, wymuszonej zmiany. Chorego Tomasza Hołotę zastąpił Dariusz Formella.
Piłka nie chciała wpaść
Przez 14 minut można było ziewać z nudów, bo na boisku był chaos i piłkarze mieli problem z dokładnym podaniem na pięć metrów. W końcu Wisła wyprowadziła składną akcję, a Pogoń uratował słupek. Po dośrodkowaniu Victora Pereza głową uderzał Carlitos. Po chwili krakowianie znów zagrozili bramce Łukasza Załuski. Niewiele do szczęścia zabrakło Rafałowi Boguskiemu.
Gospodarze przejmowali inicjatywę i Portowcy znów byli w opałach. Kibice już wznosili ręce, ciesząc się z gola Carlitosa, ale piłkę zmierzającą do bramki po lobie Hiszpana w ostatniej chwili wybił Nunes. Wyniku nie otworzył też Tibor Halilović, którego strzał na słupek sparował Załuska. Chorwat padł w polu karnym, ale sędzia główny naradził się z arbitrami VAR i nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Goście odpowiedzieli mocnym uderzeniem po ziemi Spasa Delewa. Michał Buchalik nie stracił formy z poprzednich kolejek i pewnie odbił piłkę.
Wykorzystana przewaga
Od 62. minuty Pogoń grała w osłabieniu. Arbiter ukarał czerwoną kartką Cornela Rapę, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Jesusa Imaza. Rzut wolny wykonywał Carlitos, ale tego dnia był nieskuteczny. Mógł strzelić gola podobnego do tego w Szczecinie, którym przywitał się z ekstraklasą, ale piłka odbiła się od poprzeczki.
Wisła miała obowiązek jeszcze bardziej przycisnąć przeciwnika. I zrobiła to. W końcu do siatki trafił Jakub Bartkowski, który strzelił gola głową po dośrodkowaniu Imaza z rzutu rożnego. Obrońca w ekstraklasie debiutował sześć lat temu, potem musiał walczyć nawet w II lidze. To jego pierwsze trafienie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Biała Gwiazda przełamała też złą passę, bo choć piłkarze zapewniali, że solidnie trenują stałe fragmenty, na bramkę po dośrodkowaniu z narożnika czekali aż 16 kolejek.
Ostatnia szansa Pogoni to rzut rożny, więc w pole karne pobiegł nawet bramkarz Załuska. Portowcy wepchnęli piłkę, ale sędzia odgwizdał faul na Buchaliku. Goście nie mogli się pogodzić z tą decyzją.
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
Bramki: Bartkowski (75.).
Wisła: Buchalik – Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok – Perez, Halilović (61. Wojtkowski), Basha – Boguski (61. Małecki), Carlitos, Imaz (79. Bartosz).
Pogoń: Załuska – Rapa, Dwali, Fojut, Nunes – Delew, Drygas, Piotrowski (77. Kort), Gyurcso (84. Listkowski) – Formella (66. Niepsuj)– Frączczak.
Żółte kartki: Bartkowski - Drygas, Fojut.
Czerwona kartka: Rapa (62., za faul).
Sędziował Paweł Gil (Lublin).