Pomysł zmian w centrum jest zły u podstaw [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

ZIKiT przygotowuje duże zmiany, które mają doprowadzić do zmniejszenia ruchu samochodów w centrum miasta. Ograniczony zostanie wjazd do części ulic w obrębie II obwodnicy, pojawi się sporo ulic jednokierunkowych. Rozmawiamy z Michałem Łenczyńskim ze Stowarzyszenia Stare Podgórze, organizatorem listopadowego protestu przeciwko zmianom na ulicy Kalwaryjskiej.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Zapowiada Pan organizację protestu przeciwko planom ograniczenia ruchu w centrum miasta. Co dokładnie zarzuca Pan propozycji ZIKiT?

Michał Łenczyński, Stowarzyszenie Stare Podgórze: Jesteśmy zniesmaczeni zapowiadaną katastrofą i mieszkańcy słusznie jej się obawiają. Proponowane zmiany nie uwzględniają potrzeb krakowian. Konsultacje, które są zapowiadane, mogą znów okazać się fikcją. To, że urzędnicy popełniają na obszarze całego centrum te same błędy, które popełnili w Starym Podgórzu, świadczy o tym, że są nieodpowiedzialni i powinni podać się do dymisji.

Ustalmy w takim razie, na czym polega różnica zdań. Chodzi o samą główną tezę, że należy zmniejszyć ruch w centrum miasta czy o sposób i zakres realizacji?

Najpierw dobra oferta komunikacji zbiorowej, infrastruktura i sieć parkingów P&R, a dopiero później ograniczanie ruchu w centrum. Tymczasem plan wykonywany jest w odwrotnej kolejności. Chcieliby dobrze, wyjdzie jak zwykle.

Rozumiem, że mówimy głównie o tzw. strefie zielonej, bo w srebrnej i złotej już dziś obowiązują różne ograniczenia?

Tak, przede wszystkim. Ale też o tym, że zmiany prawdopodobnie od 1 stycznia 2018 roku obejmą także Grzegórzki, Stare Podgórze i Dębniki, a docelowo – całą dzisiejszą strefę płatnego parkowania. Władze ukrywają to przed ludźmi.

Skąd te informacje? Nie ma jeszcze ostatecznych decyzji nawet w sprawie centrum.

Mamy wyraźne sygnały, m.in. od radnych dzielnic, że po przeforsowaniu projektu, strefa zielona zostanie poszerzona. Jeszcze w trakcie grudniowych negocjacji z ZIKiT zaproponowali nam przecięcie Starego Podgórza strefą „B”, a w styczniu wprost włączenie Podgórza do nowych planów. Odmówiliśmy, bo utrudniłoby to ruch i zniszczyłoby lokalną przedsiębiorczość. Strefa zielona rozleje się po mieście jak nowotwór. Nie damy się nim zarazić.

Wróćmy do tej propozycji, która została już przedstawiona. Czy zamierzają Państwo zaproponować w niej jakieś zmiany, które – waszym zdaniem – byłyby korzystne?

Pomysł zbombardowania Krakowa tysiącem bomb jest zły u podstaw. Podejmowanie negocjacji, czy będzie to pięćset czy trzysta rakiet, to przyjmowanie z góry przegranej pozycji. Ograniczenie ruchu w takim stopniu, aby de facto zamknąć centrum, jest szkodliwe dla wszystkich.

Główne ulice, takie jak Westerplatte, Starowiślna czy Stradomska, pozostają przejezdne, choć w wielu miejscach pojawi się ruch jednokierunkowy. Bez zezwolenia nie wjedziemy w ulice boczne.

Na tych pomysłach tracą wszyscy. Zmiany uderzą w osoby niepełnosprawne, w rodziców najmłodszych uczniów szkół i przedszkoli. Uderzą w dostawców i kurierów, którzy będą mieli problemy z wykonywaniem swojej pracy, podobnie jak w przypadku kierowców, przewozów osób czy meleksów. Z największymi obawami zgłaszają się do nas mieszkańcy centrum. Po przeforsowaniu przez ZIKiT tych absurdów może się okazać, że mieszkańcy zaparkują do czterech ulic od własnego domu. Gdy zabraknie miejsca, będą musieli zostawić auto poza całą strefą. ZIKiT przyparty do muru przyznał, że zlikwidowanych zostanie dwa tysiące miejsc parkingowych. Czarny scenariusz, przed którym przestrzegaliśmy jesienią w mediach, ujrzał światło dzienne. Natomiast grupą, która najbardziej boleśnie odczuje straty, są przedsiębiorcy. Wielu z nich pójdzie z torbami.

To był też główny argument w przypadku zmian na Kalwaryjskiej.

Stanie się dokładnie to samo, tylko w znacznie większej skali. Eksperyment podgórski się nie udał i należy z tego wyciągnąć wnioski. W ciągu trzydziestu dni od wprowadzenia zmian tylko na jednej ulicy zbankrutowało dwanaście sklepów, a potem – kolejnych siedem. Dziesiątki ludzi straciło pracę. Co się stanie, jeśli te same zmiany zostaną przeskalowane na całe Stare Miasto?

Nie mogę się zgodzić z argumentem dotyczącym likwidacji miejsc. One muszą zniknąć ze względu na decyzję wojewody. Przeciwnie: wprowadzenie większej liczby ulic jednokierunkowych daje szansę na „odzyskanie” części z nich.

Oczekujemy, że w najbliższym czasie wojewoda określi jasno, czy te miejsca mają pozostawiać półtora czy dwa metry na chodniku. Bo teraz ludzie żyją w niepewności.

Czego, waszym zdaniem, brakuje w działaniach ZIKiT?

Odpowiedzialności i misji. ZIKiT powinien działać dla ludzi, a nie wbrew nam. Polityka tych biurokratów to fala zakazów, a nie udogodnień. Kija, a nie marchewki. A wystarczyłoby premiować tych, którzy w Krakowie nie tylko mieszkają i pracują, ale też płacą w Krakowie podatki. Mówimy o ponad stu tysiącach osób, których dwieście milionów złotych rocznie powinno zasilić kasę miasta, a nie gmin, w których już nie mieszkają. Fundusze moglibyśmy przeznaczyć na tanią komunikację zbiorową, budowę ścieżek rowerowych i rekultywację terenów zielonych, nie mówiąc już o budowie kilkunastu parkingów P&R rocznie zamiast jednego. Tymczasem ZIKiT chce z dnia na dzień zmniejszyć udział podróży samochodowych z 34 do 25%. Dla 9% procent mieszkańców zabraknie infrastruktury, a to ok. 70 tysięcy krakowian. Czy ZIKiT, wzorem niektórych aktywistów, doradzi nam, abyśmy wynieśli się z miasta, bo w nowym Mobilnym Krakowie, nie ma dla nas miejsca?

Te 25% to raczej docelowe założenie niż cel „z dnia na dzień”.

Nikt nie przyznał wprost, że zmiany wprowadzone w Starym Podgórzu są docelowe, a nie tylko na czas Światowych Dni Młodzieży. ZIKiT najpierw zasłonił się autorytetem papieża Franciszka, po czym bezpośrednio po ŚDM poinformował, że zmiany zostają. Czujemy się oszukani. Nie mamy podstaw, by ponownie uwierzyć urzędnikom. Dlatego wybuchł protest.

No właśnie. Teraz również zapowiada Pan protest, tylko w większej skali.

Jako pierwsi, którzy podjęli inicjatywę, odpowiadamy na lawinę pytań, co zrobić i jak działać w obliczu tego zagrożenia. Ludzie są pełni obaw i gotowi do działania. Na ukończeniu jest serwis internetowy ratujmykrakow.pl, który uruchomimy niebawem. Zmobilizujemy ludzi, aby uczestniczyli w konsultacjach i wyrazili swoje zdanie. Po niespodziewanych zmianach w Starym Podgórzu na ulicę wyszło ponad dwieście osób. Teraz jesteśmy gotowi organizacyjnie, aby wyprowadzić ich tysiące. Zima wasza, wiosna nasza.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here