Przemyślany strzał?

KBK SKS - broń używana przez kampanię reprezentacyjną fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i spowodowania uszczerbku na zdrowiu. To efekt rutynowej kontroli drogowej w Czyżynach, która zakończyła się postrzeleniem, zdaniem policji, agresywnego kierowcy.

Faktem jest, Patryk M. do świętych nie należy, choć wiadome jest też, że w tym panteonie znaleźli się ludzie z różnymi wadami i występkami na sumieniu. Jednak kartoteka sądowa 25-latka (m.in. wyrok skazujący za spowodowanie śmiertelnego wypadku sprzed kilku lat) i sprawy w toku nie stawiają go na równi z przeciętnymi obywatelami.

Wedle relacji policjantów, 21 stycznia również nie zachował się jak należy. Nie dość, że prowadził samochód, mimo orzeczonego dożywotniego zakazu, to jeszcze okłamał mundurowych – podał się za swojego młodszego brata. W dodatku, według ich słów, gdy miał zostać przebadany testerem na obecność narkotyków w jego ślinie, zaczął zachowywać się agresywnie. Jednego z funkcjonariuszy miał uderzyć i próbować wyrwać broń.

To się jednak nie udało, więc rzucił się do ucieczki. Zaatakowany policjant, jak twierdzi rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, oddał zgodnie z procedurą strzały ostrzegawcze, a następnie wymierzył w uciekającego 25-latka i strzelił. Kula uszkodziła wątrobę. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie przeszedł kilka operacji. Z lecznicy wyszedł niedawno.

Rzadkość

Patrząc na statystki, polscy policjanci nieczęsto sięgają po broń, a używają jej jeszcze rzadziej. W 2017 roku było to zaledwie 18 przypadków, w 2015 – 24, a rok wcześniej ponownie 18. To nie powinno jednak dziwić.

Warto spojrzeć na wyrok Sądu Najwyższego ze stycznia 2013 roku. Orzekający stwierdzili wówczas, że policjanci powinni sięgać po broń tylko w ostateczności, dodatkowo nie można strzelać w pierwszym odruchu, bez ostrzeżenia.

Funkcjonariusze muszą skorzystać ze wszystkich dostępnych im środków przymusu bezpośredniego zanim wyciągną pistolet z kabury.  – Polscy policjanci są tak szkoleni. Mają wpajane od pierwszych dni, że jest gradacja środków przymusu. Jeśli w interwencji wystarczy pałka, używamy jej, a jeśli paralizator, to używamy paralizatora – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. – Broń jest ostatecznością, gdy inne środki są nieskuteczne. Należy pamiętać, że jej użycie powoduje nieodwracalne skutki – podkreśla Ciarka.

Są jednak sytuacje, opisane w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego, które wymagają natychmiastowej reakcji. Jeśli wierzyć słowom policjantów, podczas interwencji w Czyżynach wynikły trzy z nich: napastnik próbował odebrać mundurowemu broń, a wcześniej dokonał zamachu na jego zdrowie. Dodatkowo rzucił się do ucieczki, zdając się na relacje policjantów, wcześniej ignorując polecenia funkcjonariuszy.

Monitoring wyjaśni?

Czy taki był przebieg zdarzenia? Wyjaśni to postępowanie prokuratury okręgowej, która wszczęła śledztwo w sprawie dotyczącej przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza drogówki. Śledczy badają też sprawę pod kątem przestępstwa z art. 157§1 kk, czyli uszkodzenia ciała. Za ten czyn grozi do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.

– Śledztwo prowadzone jest w sprawie, a w jego toku nie przedstawiono dotychczas zarzutów żadnej osobie – informuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Jak na razie prokurator przesłuchał ośmiu świadków, którzy widzieli, co wydarzyło się w okolicach osiedla Dywizjonu 303. Wciąż na swoją kolej czeka Patryk M. 25-latek twierdzi, że nie był agresywny i nie uciekał. Jego przesłuchanie zostało zaplanowane na czwartek.

Na szczęście nie będzie trzeba opierać się wyłącznie na słowach jednej i drugiej strony. Ważnym elementem w postępowaniu jest zapis z okolicznego monitoringu oraz kamery zamontowanej w samochodzie policyjnym. Przedstawiciel prokuratury zapewnia, że nagrania z nieoznakowanego radiowozu oraz kamer umieszczonych na okolicznych budynkach zostały zabezpieczone.

News will be here