Rehabilitacja Garbarni. Słaby mecz Hutnika

fot. Garbarnia Kraków

Po bardzo złym początku sezonu Garbarnia Kraków przed własną publicznością zrehabilitowała się kibicom za porażkę 1:5 ze Stalą Rzeszów. W drugiej kolejce rywalizacji do Krakowa przyjechał zespół Radunia Stężyca, który uległ gospodarzom 0:1. Porażką zakończył się mecz Hutnika Kraków. O jedną bramkę lepszy był zespół Olimpii Elbląg.

Garbarnia Kraków w pierwszej serii spotkań zaliczyła falstart, o którym zarówno piłkarze jak też kibice chcieliby szybko zapomnieć. Krakowianie zdołali się jednak podnieść po dość srogim laniu jakie zebrali w Rzeszowie i przed własną publicznością dopisali do swojego dorobku pierwsze trzy punkty w nowym sezonie.

Rywalem krakowian był beniaminek, który debiutuje na tym szczeblu rozgrywkowym. Pomimo że historia i dokonania Radunia Stężyca nie są duże, to jednak na inaugurację sezonu zespół ten pokonał rezerwy Lecha Poznań. W Krakowie też chcieli wywalczyć punkty, przeciwstawiając się ofensywnie grającej Garbarni. Po zagraniu Sebastiana Deja mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale dobrą interwencją popisał się Dorian Frątczak.

Po tej akcji coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze. Dwie dobre sytuacje miał Grzegorz Marszalik, ale wpierw po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła w mur, a na pięć minut przed przerwą po jego indywidualnej akcji dobrze w obronie spisali się przyjezdni, którzy nie dopuścili, by zawodnik gospodarzy oddał strzał na bramkę.

Po zmianie stron znów do głosu doszedł zespół gości. Po jednym z kontrataków obili słupek, a chwilę później piłka przeszła tuż obok bramki. Gospodarze szukali swoich szans. Próbowali zaskoczyć bramkarza Raduni uderzeniami z dystansu, ale bez powodzenia. W końcówce spotkania goście mocno napierali na bramkę, ale dobra postawa Frątczaka i Dawida Malika uchroniła gospodarzy przed utratą gola. W doliczonym czasie gry po podaniu Malika Bartłomiej Korbecki rozstrzygnął losy meczu na rzecz Garbarni.

Garbarnia Kraków – Radunia Stężyca 1:0 (0:0)

Bramka: Korbecki (90.)

Garbarnia: Frątczak – Warczak, Laskoś (54. Kardas), Banach, Bentkowski – Klec, Duda, Szywacz (80. Malik) – Purcha (54. Słomka), Feliks (80. Kuczera), Marszalik (68. Korbecki).

Radunia: Czajkowski – Lizakowski, Bashlai, Szur, Kosznik – Wojowski (72. Szuprytowski), Letniowski, Deja, Łuczak (61. Stępień), Miller (46. Fadecki) – Retlewski (72. Surdykowski).

Żółta kartka: Bashlai

Sędziował Paweł Dziopak (Tychy).

Hutnik bez argumentów

Początek meczu w wykonaniu Hutnika Kraków nie zwiastował porażki. Jednak po serii trzech rzutów rożnych, które nie stworzyły większego zagrożenia pod bramką drużyny z Elbląga gra krakowian wyglądała coraz gorzej. Po około pół godziny gospodarze wyczuli, że przyjezdni będą dla nich łatwym kąskiem i przeszli do ofensywy.

Dobre interwencje Bartłomieja Frasiaka sprawiły, że Hutnik przegrał wyłącznie jedną bramką. W pierwszej części spotkania bramkarz krakowian robił co mógł, by zachować czyste konto – wybijał piłkę na rzut rożny, wychodził z bramki, popisując się dobrą umiejętnością gry nogami i stalowymi nerwami. Bezbłędnie zachowywał się przy uderzeniach głową rywali.

Po zmianie stron bramkarz Hutnika w dalszym ciągu nie mógł narzekać na nudę i o ile długo jego umiejętności i szczęście wystarczały, by zachować czyste konto, tak w 72. minucie skapitulował. Adrian Piekarski przyjął piłkę na klatkę piersiową i z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce.

Olimpia Elbląg – Hutnik Kraków 1:0 (0:0)

Bramka: Piekarski (72.)

Olimpia: Witan – Guilherme, Piekarski, Czarny, Wenger, Kałahur – Krawczun, Krasa, Sienkiewicz – Kurbiel (75. Stanisławski), Branecki (83. Czernis).

Hutnik: Frasik – Kędziora, Wojcinowicz, Hoyo-Kowalski – Stasz (80. Tetych), Jaklik, Gajda (80. Bernal), Zmorzyński – Świątek (70. Drąg), Hafez (70. Zawadzki) – Kitliński (59. Sobala).

Żółte kartki: Krawczun, Wenger - Wojcinowicz, Hafez, Zawadzki, Kędziora.