Restauracyjny niewypał skończył się w sądzie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W 2012 roku przy ul. św. Jana miała swoją działalność rozpocząć restauracja pod nazwiskiem jednego z najsłynniejszych restauratorów w Polsce. Adam Szczęsny G. w tej sprawie dogadał się z Jerzym Masłykiem, który zainwestował w lokal 170 tys. złotych. Interes nie wypalił, a G. przestał odbierać telefony od partnera. Sprawa zakończyła się w sądzie.

Proces rozpoczął się w maju 2017 roku, choć sprawa sięga pięć lat wstecz. Jest sierpień 2012 roku, syn restauratora Adama G. proponuje swojemu znajomemu Robertowi Masłykowi wspólny biznes. Chodzi o otworzenie eleganckiego lokalu przy ul. św. Jana. Deweloper miał być inwestorem i włożyć w biznes 300 tys. zł. Ostatecznie skończyło się na 170 tys. złotych. W tym celu wraz z Adamem Szczęsnym G. utworzyli spółkę.

Po poł roku działalności Adam Szczęsny G. miał przestać się kontaktować ze wspólnikiem, który następnie dowiedział się, że restauracja nie istnieje.  Co więcej, spółka dostała rachunki za wynajem lokalu w hotelu, prace budowlane czy prąd. Sprawa trafiła do prokuratury. Oskarżony nie przyznał się do winy.  Natomiast jego ojciec stwierdził, że upadek lokalu nie był planowany.

Był karany

Na wtorkowej, dość krótkiej rozprawie, udało się jedynie załatwić kila spraw formalnych. Sędzia odczytał dokumenty, które potwierdzały, że w przeszłości Adam S. G. był dwukrotnie karany za przestępstwa skarbowe (Warszawa 2013 i Piaseczno 2015). W obu przypadkach został skazany na karę grzywny.

Dodatkowo obrońca oskarżonego złożył wniosek o dopuszczenie do materiału dowodowego korespondencji mailowej. W związku z tym na kolejne posiedzenie musi wstawić się Robert M. w roli świadka, aby sąd mógł ustalić, czy faktycznie spółka Wawel Imos zgodziła się na aneks w kwestii przedłużenia wynajmu lokalu w Grand Hotelu, co ma mieć związek z całą sprawą.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto