Chcieli, aby krakowski sąd zajął się wypadkiem Beaty Szydło

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Sąd Rejonowy w Oświęcimiu chciał się pozbyć kłopotliwego procesu związanego z wypadkiem drogowym, w wyniku którego poszkodowaną została ówczesna premier Beata Szydło. Oświęcimski sąd chciał oddać sprawę Sądowi Okręgowemu w Krakowie powołując się m.in. na zawiłość i wagę sprawy.

Rozpatrujący ten wniosek Sąd Apelacyjny w Krakowie postanowił odmówić i sprawą wypadku czy tego chce, czy nie będzie musiał zająć się Sąd Rejonowy w Oświęcimiu. Jak argumentował sędzia Marek Długosz, nie ma żadnych argumentów, które mogłyby optować za przeniesieniem sprawy do Krakowa. Dodatkowo przenoszenie spraw jest rzadko spotykane i nadmierne wykorzystywanie tej możliwości mogłoby osłabić zaufanie do sądów.

Marek Długosz uważa również, że sprawa nie jest zawiła ani wielkiej wagi. Nie wymaga ponadprzeciętnej i skomplikowanej analizy myślowej, nie trzeba badać unikalnych dowodów ani starać się o międzynarodową pomoc.

O tym, że sprawa nie jest wielkiej wagi, świadczy rola poszkodowanej, czyli Beaty Szydło i oficera Biura Ochrony Rządu. Gdyby to właśnie (hipotetycznie) była premier była podejrzaną, wówczas ten argument zostałby przyjęty.

Sąd w Oświęcimiu stwierdził również, że sprawa ma charakter medialny, a materiał dowodowy jest bardzo obszerny. Zdaniem Sądu Apelacyjnego to, że istnieje zainteresowanie mediów tematem oraz że sam materiał jest obszerny, również nie jest dowodem na zawiłość sprawy.

Kto był winny?

Do zdarzenia doszło 10 lutego 2017 roku. Jeden z samochodów z kolumny rządowej uderzył w fiata, którym kierował 21-letni Sebastian K. W marcu tego roku prokuratora zawnioskowała o warunkowe umorzenie postępowania. Oskarżony jednak nie czuje się winny i nie zgodził się na to.

 

News will be here