Jest kompromis pomiędzy urzędnikami a mieszkańcami i przedsiębiorcami z Rynku Głównego. Dość radykalne propozycje magistratu nie zostały zaakceptowane przez stronę społeczną. Nie będzie więc ograniczeń w godzinach dostaw, ale będą dotyczyły tonażu samochodów.
Przedsiębiorcy i mieszkańcy (na rynku jest ich zameldowanych 120, w konsultacjach brało udział ponad 60) stwierdzili, że nie chcą zmiany czasu dowozu towarów do sklepów i restauracji w samym sercu Krakowa. Urzędnicy proponowali, by te zakończyły się o godzinie 6 rano. Jednak nic z tego i „dostawczaki” wciąż będą mogły wjeżdżać na płytę od godziny 23 do 10.
Zmieni się za to dozwolona waga pojazdów. Do tej pory mogły to być samochody o masie własnej do 10 ton. – Ze względu na ochronę płyty i chodników, ZIKiT chciał obniżenia tonażu do 7,5 tony – mówi Tomasz Popiołek, dyrektor wydziału spraw administracyjnych w urzędzie miasta.
W przypadku, gdy na Rynek Główny będą musiały wjeżdżać cięższe samochody, zgodnie z zaleceniami ZIKiT-u zastosowane zostaną specjalne maty, aby uchronić płytę.
Ekstra płatne
Zmianie ulegnie również wydawanie pozwoleń na wjazd na Rynek. Po pierwsze, będą one dawane na konkretne pojazdy, a po drugie na określony czas godzinowy, czyli np. od godz. 19 do 20. – Pozwoli to straży miejskiej na eliminowanie samochodów, które stoją na placu nielegalnie – twierdzi Popiołek.
Do pakietu dochodzą zezwolenia odpłatne. Do tej pory bowiem organizatorzy imprez płacili tylko i wyłącznie za zajęcie terenu. Teraz będą musieli wyłożyć gotówkę za każdą kolejną godzinę postoju. Tylko pierwsza będzie bezpłatna. – Zmiany w zarządzeniu w tej sprawie są już przygotowywane – dodaje dyrektor. Ceny będą zależne od tonażu.
Uczestnicy imprez nie dostaną również ekstra pozwoleń. Towar będą mogli dowozić tak jak wszyscy – od godz. 23 do 10.
Co z prawem?
Mimo tych zmian dyrektor wciąż nie realizuje zapisów planu zagospodarowania miejscowego z 2011 roku, w którym mowa, że poza dorożkami, nie może być wyznaczanych miejsc postojowych. – Jeśli zostanie zrealizowany plan parkingowy dla Krakowa, wówczas – za kilka, kilkanaście lat – ruch samochodowy zostanie z Rynku wyeliminowany – tłumaczy Tomasz Popiołek.