Sędzia ma zawsze mecz o wszystko. Krakowianin z "patykiem" na Euro

Sędzia Tomasz Musiał fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na wielkich turniejach piłkarze często grają mecz otwarcia, a potem o wszystko. Gdy im się nie powiedzie, zostaje spotkanie o honor. Sędziowie tak łatwo nie mają. Dla nich każdy mecz jest o wszystko. Gdy przydarzy się większa wpadka, to drugiej szansy nie dostają. Mogą tylko spakować walizki. – Dlatego bardzo się cieszymy, że wszystkie mecze na Euro 2016 poprowadziliśmy na równym, bardzo dobrym poziomie. Jesteśmy zadowoleni – podkreśla Tomasz Musiał, sędzia z Krakowa, arbiter bramkowy w drużynie Szymona Marciniaka na mistrzostwach Europy we Francji.

Szymon Marciniak był drugim najmłodszym arbitrem na francuskim turnieju. W jego zespole, który do meczów na mistrzostwach Europy przygotowywał się prowadząc międzynarodowe spotkania klubowe w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, znajdowało się czterech innych arbitrów znad Wisły. Wśród nich jest 35-letni Tomasz Musiał, syn legendy Wisły Kraków Adama Musiała, jeden z czołowych arbitrów ekstraklasy.

Musiał ma spore ambicje jako sędzia główny. 21 lipca będzie prowadził spotkanie drugiej rundy Ligi Europy. We Francji pełnił jednak rolę sędziego bramkowego. Jak sam mówi, był „arbitrem z patykiem”. Urządzenie jest całkiem podobne do chorągiewki sędziego bocznego, tylko bez flagi. Dla niego najważniejsze było śledzenie tego, co dzieje się w polu karnym.

Obóz

Turniejowe życie sędziów praktycznie nie różni się od tego piłkarskiego. Przed Euro Adam Nawałka zabrał piłkarzy na obóz do Arłamowa. Drużyna Marciniaka również miała zaplanowane swoje zgrupowanie, ale ostatecznie z niego zrezygnowała. – Nasze plany się zmieniły, bo dostaliśmy zaproszenie od PZPN-u do Arłamowa. Dzięki prezesowi Zbigniewowi Bońkowi mogliśmy przez tydzień przygotowywać się w tych samych obiektach, co kadra. Korzystaliśmy ze wszystkich luksusów i przywilejów – podkreśla Musiał.

Na Podkarpaciu sędziowie nie tylko pracowali nad sobą. Przeprowadzili biało-czerwonym szkolenie z nowych przepisów oraz sędziowali ich ostatni wewnętrzny sparing, po którym selekcjoner ogłosił 23-osobową kadrę na mistrzostwa.

Przywitanie z Francją

Euro zaczynało się w piątek 10 czerwca. Polscy piłkarze i sędziowie na miejscu byli już dzień wcześniej. Kadra swoją bazę miała w La Baule. Zespoły sędziowskie z całej Europy skoszarowane były 15 kilometrów od Paryża. Na dzień dobry sędziowie zostali poddani testom. – Specjaliści sprawdzili, jak jesteśmy przygotowani pod względem fizycznym. Następnie przeszliśmy bezpośrednie szkolenie przed Euro. Utrwalaliśmy to, nad czym pracowaliśmy od dłuższego czasu – opowiada krakowianin. To był ważny element, bo od Euro 2016 w życie weszły nowe przepisy.

Dzień na Euro

Do hotelu dla sędziów nie miał prawa wejść nikt niepożądany. Ochrona 24 godziny na dobę pilnowała, by nikt nie próbował im przeszkadzać. Jeżeli akurat nie prowadzili meczu, codziennie mieli trening. – Na obiekty sportowe dojeżdżaliśmy 20 minut autokarem. Tam rano odbywały się zajęcia. Po południu był czas na odnowę biologiczną. Wszyscy korzystali z siłowni, basenu i usług masażystów. Gdy ktoś potrzebował lekarza, nie było problemu. Organizacja była naprawdę perfekcyjna – podkreśla Musiał.

Rozpracowywanie drużyn

O tym, jaki mecz dostanie się do prowadzenia, sędziowie dowiadywali się trzy dni przed. Wówczas ich plan dnia znacząco się zmieniał. Tak jak piłkarze mają na czynniki pierwsze rozpracowanych przeciwników, tak arbitrzy wiedzą wszystko o zespołach, których zawody przyjdzie im sędziować. Na początek Marciniak i spółka dostali starcie Hiszpania-Czechy.

– Dzień przed meczem organizowane są zajęcia taktyczne. UEFA zatrudnia sztab ludzi, którzy rozpracowują reprezentacje biorące udział w turnieju. Dowiedzieliśmy się wszystkiego o taktyce i grze, ale szczególną uwagę zawsze zwraca się na stałe fragmenty, ustawianie się obrońców, krycie – opisuje Musiał.

Mecz

Na dane spotkanie arbitrzy wylatywali jak piłkarze, dzień wcześniej. Wyjątkiem były mecze na Stade de France pod Paryżem. Tam jechało się w dniu zawodów. – 24 godziny przed spotkaniem mieliśmy zapewniony trening na arenie, na której dzień później rozgrywane było spotkanie o punkty. Dzień meczowy praktycznie nie różni się od tego, jaki znaliśmy prowadząc zawody w europejskich pucharach – podkreśla krakowski sędzia.

Gdy team Marciniaka zszedł do szatni, pojawiał się tam obserwator stadionowy i na gorąco analizował ich postawę. Dzień później sędziów czekało kolejne spotkanie. Występ omawiali z komisją sędziowską, która miała już przygotowane materiały video.

Piłkarze i trenerzy wiedzieli, że są na wielkiej imprezie i muszą zachowywać się godnie. Także wobec sędziów. – Naprawdę nie było sytuacji, żeby ktoś nam podpadł, miał pretensje – podkreśla Musiał.

Dobry oceny

Polscy piłkarze i sędziowie wrócili już z Francji. Wyjątkiem jest Marciniak, który jako główny sędzia meczu już nie poprowadzi, ale został na turnieju jako arbiter techniczny. Funkcję tę pełnił w ćwierćfinale Niemcy-Włochy, a w środę w tej samej roli czeka go półfinał Portugalia-Walia.

Polski zespół na Euro prowadził trzy mecze: grupowe Hiszpania-Czechy, Austria-Islandia oraz mecz 1/8 Niemcy-Słowacja. Nasi piłkarze do kraju wrócili jako bohaterowie. Sędziowie również mają świadomość, że wykonali kawał dobrej roboty.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni. To dla nas i polskiej piłki ogromne wyróżnienie. Mamy jednak mały niedosyt, że nie zostaliśmy tam dłużej, choć spodziewaliśmy się takiego scenariusza. Wiadomo jednak, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zostaliśmy naprawdę docenieni za dobrą pracę. Pozostaje się cieszyć i czekać na kolejne dobre nominacje. Dzięki występom kadry Adama Nawałki zupełnie inaczej patrzy się teraz na polską piłkę. My, sędziowie, też dołożyliśmy do tego lepszego wizerunku małą cegiełkę  – cieszy się Musiał.

Przyszłość

Przed reprezentacją i sędzią Marciniakiem mistrzostwa świata w Rosji w 2018 roku. Nikt nie wyobraża sobie, by piłkarze tam nie pojechali. Jeżeli Marciniak nie obniży poziomu, to ma ogromną szansę, by posędziować na mundialu jeszcze ważniejsze spotkania niż na Euro. Przed nim przyszłość i co najmniej dziesięć lat sędziowania na wysokim poziomie.

– Będziemy trzymać kciuki, by polscy sędziowie pojechali na mistrzostwa do Rosji. Jeżeli nic się nie zmieni, to mnie tam jednak nie będzie. W rozgrywkach FIFA nie ma arbitrów bramkowych – tłumaczy Musiał.

Nie ma jednak na co narzekać. Przed nim kolejne spotkania w europejskich pucharach w drużynie Marciniaka. Choć Euro było dla nich wielkim wydarzeniem, to większego stresu nie wywołało. Mieli przecież doświadczenie w sędziowaniu na takich stadionach jak Santiago Bernabeu czy Old Trafford. Z boisk Euro do polskiej piłkarskiej rzeczywistości nie będzie mu trudno wrócić. – Dla mnie to taka sama praca do wykonania. Przygotowanie jest identyczne, to mój zawód.

 

News will be here