Serenada to dopiero początek [Rozmowa]

Być może tak w przyszłości będzie wyglądał plac przed Serenadą fot. materiały prasowe

W piątek miało miejsce oficjalne otwarcie centrum handlowego Serenada. Według szacunków inwestora obiekt ma przyciągać około 10 milionów klientów rocznie. O opóźnieniach w budowie, wyborze lokalizacji i planach na całkowitą modernizację strefy handlowej rozmawiamy z Maciejem Kiełbickim, dyrektorem zarządzającym Mayland Real Estate.

Łukasz Dankiewicz, LoveKraków.pl: Mieszkańcy zwracają uwagę, że w Krakowie powstają kolejne galerie handlowe, które niczym się od siebie nie różnią. Czym broni się Serenada?

Maciej Kiełbicki, Mayland Real Estate: Wydaje mi się, że jest bardzo dobrze zaprojektowana. To obiekt kompaktowy, z jednej strony duży, a z drugiej przyjazny. Drugi aspekt to oferta handlowa. Mamy marki, które są już obecne na rynku krakowskim, ale w kompletnie nowym wydaniu. Mamy też nowe marki jak Forever 21 czy Van Graaf. Zapraszamy mieszkańców, niech zobaczą, czy im się to podoba. Myślę, że będą zadowoleni.

Dlaczego północ Krakowa?

Północ była pustynią, jeśli chodzi o modę. To jest 60-70% mieszkańców miasta, w zależności gdzie się przeprowadza granicę. Mieszkańcy tej części Krakowa musieli jeździć robić zakupy do centrum albo na południe.

Jest to jednak mocno niedoinwestowana część Krakowa.

Też mam takie wrażenie, ale nie wiem, czemu się tak stało. Może każdy czekał, że coś się stanie w tym miejscu? Z punktu widzenia handlowego jest ono najlepsze.

Budowa Serenady miała rozpocząć się znacznie wcześniej niż jesienią 2015 roku. Co się działo?

To jest opowieść na książkę… Proces deweloperski trwa często 10-15 lat. Nikt tego nie widzi, ale nabywanie gruntów, dogadywanie się z sąsiadami, czekanie na decyzje administracyjne to procesy bardzo długotrwałe. To, co często widzą mieszkańcy, to jedynie końcówka.

Nieoficjalnie mówiło się, że budowę Serenady chciał zablokować poprzedni właściciel CH Krokus. Potwierdzi pan?

Mieliśmy dyskusję z byłym właścicielem Krokusa, gdyż my, tak samo jak i on, widzieliśmy potrzebę rozbudowy o część modową istniejącej tu strefy handlowej. Dogadaliśmy się w ten sposób, że oni się wycofali, odsprzedając nam Krokusa. Teraz my zarządzamy tym w całości. To jest dla nas dobre, bo możemy dalej myśleć o przyszłości tej strefy i ją modelować.

Pomówmy o przyszłości. Na ile realne jest połączenie ze sobą Serenady i CH Krokus i w jakiej perspektywie czasu może do tego dojść?

Perspektywę czasu oceniam na około 3-4 lata, może uda nam się wcześniej. Czy to jest realne? Tak, jest to realne. Wymaga to jednak bardzo dobrej inżynierii, organizacji i dogadania się przede wszystkim z najemcami i uczestnikami tej strefy. Ona stanowi pewną całość. Mamy Park Wodny, kino, Krokusa czy Toys R Us – to musi być z nimi uzgodnione. Równocześnie prowadzimy rozmowy z tymi, którzy chcą być zaproszeni do tego projektu. Poprzez połączenie będziemy mogli uruchomić również dodatkowe powierzchnie i w końcu zrealizować moje marzenie, czyli przestrzeń miejską na zewnątrz.

Co w przyszłości zmieni się pomiędzy ul. Dobrego Pasterza i al. Bora-Komorowskiego?

Chcielibyśmy na przykład puścić ruch kołowy obok Multikina dołem, podnieść nieco wejście do kina, Serenady i do Parku Wodnego. Wówczas moglibyśmy tam stworzyć plac centralny tylko dla pieszych. To byłaby nowa jakość, bez samochodów. Można by tam spokojnie posiedzieć na tarasie czy w restauracji. Niekonieczne zmuszeni bylibyśmy, by jechać do zatłoczonego centrum Krakowa.

Podróż do centrum wiąże się ze staniem w korkach. Mieszkańcy wypatrują tramwaju.

Bardzo się cieszę, że Kraków myśli perspektywicznie. Takie połącznie byłoby tu bardzo wskazane, zwłaszcza ze względu na strefę handlową. Po lewej stronie mamy biura, po drugiej jeszcze ich nie ma, ale plan przestrzenny, który jest w trakcie uchwalania, je przewiduje.

Parkingi w pobliżu biur czy galerii handlowych pękają w szwach.

Bardzo bym chciał, żeby ludzie do biur przyjeżdżali samochodami, to, co dzieje się obecnie, trochę nie ma sensu. Dobrze byłoby korzystać z komunikacji miejskiej, ale autobusy są mniej komfortowe niż tramwaje. Trzymam kciuki żeby miasto miało niezbędne środki i wybudowało połączenie zgodnie z planem.

Serenada i Krokus zostaną sprzedane?

Trzeba wydzielić pewne rzeczy. My, jako Mayland, inwestujemy pewne środki, ale również organizujemy finansowanie. Za nami stoją różni inwestorzy. To prawda, że jeśli uda nam się zrealizować duży projekt połączenia Krokusa, to dojdzie do sprzedaży na dużym poziomie. To potwierdza, że jest zainteresowanie sfinansowaniem tego projektu. Mayland tu zostaje, sprzedaże na poziomie funduszy są tylko elementem finansującym te projekty. Obiekt i tak zostaje w Krakowie. Mam nadzieję, że kiedyś powstaną duże, polskie fundusze, które będą właścicielami takiego obiektu, będą czerpały z niego zysk. Jest to jednak pewnie melodia przyszłości.