Siedem schodków do nieba

Airam Cabrera jest trudny do upilnowania fot. KP
– Czwarte miejsce w tym momencie nie daje europejskich pucharów, ale myślimy o nich. Szkoda byłoby zaprzepaścić szansę – mówi Mateusz Wdowiak, skrzydłowy Cracovii.

Powiedzieć, że zespół Michała Probierza źle zaczął ten sezon, to nic nie powiedzieć. Cracovia czekała na pierwsze zwycięstwo do dziewiątej kolejki. W ośmiu wcześniejszych uzbierała tylko trzy remisy, co oznaczało najgorszy start w historii.

Probierz zapowiadał walkę o mistrzostwo, ale kontuzje i wewnętrzne spory (odszedł kapitan Miroslav Covilo) były jak kłody, które nie pozwalały się rozpędzić. Ba, czasem trudno było postawić krok bez zachwiania. – Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak trudno utrzymać morale zawodników, jak sprawić, by uwierzyli, że systematyczna praca coś przyniesie – podkreśla szkoleniowiec.

Wzmocnienia last minute

Ale Pasom udało się wygrzebać. Kluczowa była końcówka okna transferowego, gdy profesor Janusz Filipiak nie pożałował pieniędzy i sprowadzono Janusza Gola i Airama Cabrerę. Środkowy pomocnik dyryguje grą Pasów, a napastnik z Hiszpanii strzela jak na zawołanie.

Cabrera jest czwartym strzelcem ligi z 13 bramkami (do lidera Igora Angulo traci pięć trafień), choć po raz pierwszy zagrał dopiero w siódmej kolejce. Na wiosnę wystąpił we wszystkich dziesięciu meczach i tylko w trzech nie pokonał bramkarza. 32-latkowi wciąż mało, a ambicja aż z niego kipi. Gdy Ekstraklasa SA poinformowała, że piłkarzem marca został Jakub Błaszczykowski, nie krył rozczarowania. „Pięć goli w pięciu meczach nie wystarczyło. Szkoda” – napisał na Twitterze.

Fani Pasów zapomnieli już o Miroslavie Covili i mają nowego ulubieńca. Gdy Cabrera opuszczał boisko w końcówce meczu z Lechią, trybuny skandowały jego nazwisko. Wcześniej napastnik strzelił dwa gole.

– Od początku jestem ważny dla drużyny i czuję się lepszym piłkarzem. Trener daje mi pewność. Wsparcie od niego i kibiców jest dla mnie bardzo ważne – mówi.

Do Gola i Cabrery trzeba dodać Michala Peskovicia, który wskoczył do bramki pod koniec października i dyryguje defensywą. W wieku 37 lat jest czołowym bramkarzem ligi.

Twierdza przy Kałuży

Świetna gra wywindowała Pasy z ostatniego na czwarte miejsce. Udało się to m.in. dzięki wyrównaniu powojennej serii siedmiu zwycięstw z rzędu i pokonaniu po ponad 60 latach Legii w Warszawie. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie wiosenna porażka w derbach i przede wszystkim dwie inne wpadki na wyjeździe – w Płocku i Legnicy.

Krakowianie zrobili ze swojego stadionu twierdzę. Przy Kałuży ostatni raz dali się pokonać 6 października. Nie przegrali dziesięciu ostatnich spotkań, w sobotę zwyciężyli siódmy raz z rzędu. Brakuje im jednej wygranej, by wyrównać klubowy  rekord w najwyższej lidze z 1934 roku (za wikipasy.pl).

Do pucharów krok po kroku

Cracovia traci do podium pięć punktów i podobnie jak w 2016 roku ma szansę na wejście do eliminacji europejskich pucharów. Przepustkę może dać także czwarte miejsce, ale tu kluczowe będzie rozstrzygnięcie finału Pucharu Polski pomiędzy Lechią i Jagiellonią Białystok.

– Chcemy grać w pucharach. Wygrzebaliśmy się z dołka i szkoda byłoby zaprzepaścić taką szansę. Trzeba jednak iść krok po kroku – zaznacza Mateusz Wdowiak.

Jeżeli Probierz doprowadzi zespół do europejskich pucharów, śmiało będzie można mówić o przejściu drogi z piekła do nieba. Przed Pasami siedem schodków-kolejek. W głównej mierze od nich samych będzie zależało, na którym piętrze ostatecznie skończą.

– Zależało nam na czterech meczach u siebie i udało się. Kibice nas niosą – przekonuje Wdowiak.
News will be here