„Skruszony” zabójca i jego poplecznicy chcą łagodniejszych wyroków

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Przed krakowskim sądem apelacyjnym stanął morderca Michał M. oraz czterech jego znajomych oskarżonych m. in. o niepowiadomienie policji o zabójstwie oraz o pomoc w ukryciu ciała i zacieraniu śladów. Michał M. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, reszta usłyszała wyroku od 8 miesięcy do roku pozbawienia wolności. Prokurator chce wyższych wyroków, obrońcy złagodzenia kary.

Feralnej nocy listopadowej w jednym z mieszkań przy al. Tysiąclecia w Nowym Targu trwała impreza. Przerwana została kilkoma ciosami nożem – w głowę i okolice klatki piersiowej. 25-letni Michał Marek zmarł na oczach swoich znajomych. Do tej pory nie są znane motywy postępowania M.

Morderca wraz ze znajomymi postanowił pozbyć się zwłok i zatrzeć wszelkie ślady zdarzenia. To im się udało. Wieczorem kolejnego dnia wywieźli skrzynie ze zwłokami oplem astrą z mieszkania. Przez 50 dni wszyscy szukali mężczyzny. Nikt nie wiedział, prócz zabójcy oraz jego popleczników, że leży zakopany w lesie.

Mordercze skłonności

Michał M., wówczas 22-latek, sam przyznał się do winy policjantowi, który zatrzymał go w innej sprawie. M. próbował nożem zabić innego mężczyznę w styczniu, na innej imprezie. Zadał mu trzy ciosy nożem, jednak te nie okazały się śmiertelne. Później dokonał rozboju na taksówkarzu – ustalił sąd w Nowym Sączu.

Został skazany na 25 lat pozbawienia wolności z zastrzeżeniem, że o zwolnienie warunkowe może ubiegać się dopiero po 20 latach odsiadki. Sąd uznał, że nie wyraził skruchy, nie przeprosił najbliższych ofiary i będzie oporny na resocjalizację. Dodatkowo ma zapłacić 300 tys. zł zadośćuczynienia rodzinie zmarłego.

– Bardzo żałuję tego, co się stało – oświadczył oskarżony. Do tego dołączył 15-stronicowy list. „Miałem wybór. Mogłem próbować z tym żyć i prawdopodobnie nie ponieść konsekwencji. Ale uznałem, że przyznam się. To jedyne, co mogłem zrobić dla jego rodziny” - napisał.

Obrońca M. twierdzi, że 25 lat to psychologiczne dożywocie i nie zgadza się z tak surową karą, ponieważ M. przyznał się, ujawnił, gdzie jest ciało i wskazał rolę innych oskarżonych. Adwokat uważa, że sąd nie powinien decydować o tym, czy uda się poddać oskarżonego resocjalizacji. – Wbrew temu, co stwierdził sąd, on żałował za swój czyn i okazał skruchę – powiedział adwokat i dodał, czy faktycznie zaszły takie okoliczności, które usprawiedliwiałyby wydanie wyroku 25 lat pozbawienia wolności?

Nieoceniona pomoc

Sprawa mogłaby się dużo szybciej skończyć, gdyby od razu po zdarzeniu lub w niedługim czasie którakolwiek osoba będąca przy zabójstwie powiadomiła o tym fakcie policję. Bartłomiej B., Andrzej F., Adrian S., Mateusz S. czy w końcu Justyna S., w której mieszkaniu się to stało, nie tylko zawarli pakt milczenia, ale również pomagali zabójcy. I za to zostali skazani.

Prokurator Kazimierz Piszczek jednak nie zgadza się z wyrokami. Dla niego są zbyt łagodne. Już na pewno nie przyjmuje do wiadomości informacji o tym, czego chcą obrońcy wszystkich oskarżonych, czyli wyroków w zawieszeniu. Pomimo argumentacji, że byli zastraszeni przez Michała M. oraz że teraz mają mniej lub bardziej ułożone życie rodzinne (partnerki w ciąży lub wychowują dzieci).

Obrońcy argumentowali, że skoro koledzy M. nie reagowali, to w jaki sposób groźbom miała się przeciwstawić Justyna S.

Mogli coś zrobić

Zarówno prokuratura, jak i oskarżyciel publiczny wraz z rodzicami i siostrą zmarłego domagają się surowszych kar. Dla trzech mężczyzn 2,5 roku pozbawienia wolności, a dla kobiety 2 lat. Prokurator Kazimierz Piszczek przekonywał jednak sąd, że tłumaczenia, iż byli zastraszeni, nie mogą być wzięte pod uwagę.

– Groźby były realne zaraz po zabójstwie oraz do czasu, aż Michał M. wyszedł z mieszkania Justyny S. Wtedy można przyjąć, że oskarżeni byli w szoku. Tego samego dnia wszyscy mogli zgłosić zdarzenie na policję, co spowodowałoby zatrzymanie M., ujawnienie zwłok – stwierdził Piszczek.

Prokurator odniósł się również do linii obrony Justyny S. i wyroku sądu, jakoby była bierna w całym zdarzeniu i jedynie nie zgłosiła faktu morderstwa odpowiednim służbom. – Oskarżona akceptowała przychodzących do jej mieszkania, uczestniczyła w rozmowach, akceptowała to, co się dzieje. Wiedziała, że ciało zostanie wywiezione. Wiedziała też, że M. chce zatrzeć ślady zbrodni. Nie przeciwdziałała temu w żaden sposób – argumentował Piszczek.

Tak przeżywała, że… zrobiła kolejną imprezę

Tyrada prokuratora na tym się nie zakończyła. Stwierdził on, że oskarżeni przez 50 dni nie zrobili nic, aby wskazać, gdzie są zwłoki. Byli głusi na traumę najbliższych, a policjantom i wynajętemu detektywowi kłamali prosto w oczy. – To, że zwłoki ujawniono, nie było w żadnym przypadku ich zasługą, tylko M. Nawet nie mieli wyrzutów sumienia. Nie zrobili nic, pomimo że Marek był ich kolegą, bliskim dla niektórych. Justyna tak przeżywała, że w tym samym mieszkaniu zorganizowała imprezę karnawałową i dbała o to, aby nikt nie robił zdjęć – powiedział Piszczek.

Co do innego oskarżonego, Mateusza S., prokurator miał inny zarzut. S. wiedział o tym, co się wydarzyło, a mimo to uczestniczył dalej w imprezach z Michałem M. I doczekał się, ponieważ na kolejnej takiej o mało co nie zabił innego człowieka.

– Byli lojalni wobec sprawcy zamiast ofiary – stwierdził.

Co do samego mordercy, prokurator uważa, że 25 lat dla człowieka w młodym wieku to nie eliminacja. Wyjdzie z zakładu w 2041 i będzie miał czas na normalne życie. – Kara jest surowa, ale też sprawiedliwa.

Oskarżyciel posiłkowy zgodził się z prokuratorem i dodał, że o żadnej skrusze nie było mowy. Dodał, że trzeba było mieć niezwykłą determinację, aby taką psychologicznie trudną sytuację przeżyć, a dodatkowo logistycznie zaplanować i oddziaływać na innych.

– Nikt nie ma prawa odbierać nikomu życia. Młodość nie zwalnia z odpowiedzialności. Argumenty, że partnerki są w ciąży lub że planują życie rodzinne, nie przemawiają do mnie. Oni wyjdą na wolność. Mój brat nie doświadczy nigdy życia rodzinnego – powiedziała siostra zamordowanego, Katarzyna G., oskarżyciel.

*
Wyrok zostanie ogłoszony w poniedziałek o godzinie 12. Poinformujemy o nim pod tym tekstem.