Śledczy szukają w ciszy

fot. KWP w Krakowie

Po zatrzymaniu podejrzanego o zabójstwo i oskórowanie Katarzyny Z., przesłuchaniu go i postawieniu zarzutów, do opinii publicznej dochodzą szczątkowe informacje dotyczące kolejnych elementów w śledztwie. Prokuratura jednak odmawia podania jakichkolwiek szczegółów, które mogłyby dać odpowiedź, czy policja zatrzymała właściwą osobę.

– Niepisana zasada, z którą się zetknąłem, to taka, że gdy nie ma zwłok, nie ma sprawy – powiedział kilka lat temu szef krakowskiego Archiwum X. W tej sprawie ta zasada nie może być zastosowana, bo od początku było wiadomo, że znaleziona skóra i części kobiety należą do osoby nieżyjącej.

Z informacji, jakie docierają do opinii publicznej, wynika, że śledczy znalezienie szczątków Katarzyny Z. uznali za priorytet. Obok rutynowej czynności przeszukania mieszkania zatrzymanego, który usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, całkiem nie rutynowe było skucie ścian w lokum przy ul. Trynitarskiej. Z relacji medialnych wynika, że krótko po zniknięciu Katarzyny Z. Robert J. miał przeprowadzić u siebie remont.

Z informacji policjantów wynika, że nad sprawą cały czas pracuje grupa funkcjonariuszy krakowskiego Archiwum X. W takich sprawach, gdy nie ma ciała czy szczątków, kopanie na podwórku czy w ścianach i podłogach domów i mieszkań podejrzanych jest powszechne. Znalezienie ich jest często przełomem w śledztwie.

Mocne dowody?

Robert J. na razie trafił do aresztu na trzy miesiące. Według Onetu jest on poddawany badaniom psychologicznym. Tafił też do specjalnej celi, objętej monitoringiem. Wcześniej pojawiały się jednak sugestie, że prokuratura zastosowała grę wobec podejrzanego, licząc na to, że sam się przyzna. Miał być zbadany wariografem, jednak nic z tego nie wyniknęło, ponieważ jeśli faktycznie przyznałby się, prokuratura nie kryłaby tego faktu. Portal RMF24 donosił, że „wyniki były niejednoznaczne”.

Z drugiej jednak strony samo przyznanie się do winy nie jest końcem sprawy. Jak pisze Tygodnik Powszechny: „Stuprocentowej gwarancji skazania winnego nie daje nawet przyznanie się. Znane są przypadki osób, które podczas przesłuchania przyznawały się do niepopełnionych przez siebie morderstw, a nawet szczegółowo je opisywały”. Okazuje się, że przyznanie się było wynikiem utworzenia fałszywych wspomnień przez wyobraźnię, która była podsycana przez przesłuchania czy przedstawiane wersje wydarzeń. A trzeba pamiętać, że mamy do czynienia ze zbrodnią sprzed blisko 20 lat, o której często się pisało i mówiło.

Prokuratura Krajowa, pytana wprost o to, czy ma jakikolwiek nowe dowody w sprawie, czy znalazła świadków bądź cokolwiek, co wskazywałoby na winę zatrzymanego oraz czy faktycznie został on przebadany „wykrywaczem kłamstw”, milczy. – Ponad te informacje, które ukazały się w komunikatach, prokuratura nie udziela na tym etapie postępowania żadnych dodatkowych informacji – taką odpowiedź dostaliśmy na maila z pytaniami.

Są przekonani?

We wspomnianych komunikatach opis zbrodni jest bardzo dokładny. Śledczy twierdzą, że doskonale wiedzą, jakich obrażeń doznała 23-latka i mniej więcej w jakim okresie doszło do zabójstwa, a wcześniej tortur i oskórowania. Prokuratura jednak nie ujawniła treści zeznań Roberta J.

Opinii publicznej zatrzymany jest pokazywany jako osoba zaburzona, po nawróceniu, dziwna i tajemnicza. Trudno się oprzeć wrażeniu, że śledczy są na tyle pewni swego, że wyrok już zapadł, ale brakuje kropki nad i. Tą kropką będzie znalezienie szczątków. Na razie wszyscy jednak milczą jak zaklęci.

News will be here