Smutny dzień kibica Cracovii. Dwie czerwone kartki i cztery stracone gole

fot. Krzysztof Porębski

Spotkanie Cracovii z Zagłębiem Lubin było pełne emocji, a co najważniejsze bogate w bramki. Gospodarze przegrali z Miedziowymi 2:4 i kończyli mecz w dziewięciu. Rzutu karnego nie wykorzystał Pelle van Amersfoort, a losów spotkania nie odwrócił nawet samobójczy gol lubinian.

Po raz ostatni lubinianie wygrali w grudniu ubiegłego roku ze Śląskiem Wrocław. Od tego czasu w pięciu kolejnych meczach wywalczyli zaledwie jeden punkt, bezbramkowo remisując z Lechem Poznań i strzelili przy tym zaledwie jedną bramkę. Przed tygodniem honorowe trafienie dla Miedziowych w przegranym 1:2 meczu z Rakowem Częstochowa zdobył Patryk Szysz. Mimo wszystko pozycja wyjściowa przed pojedynkiem z Cracovią lubinian była lepsza. Mieli nad nią pięć punktów przewagi.

Równie złą passę mieli piłkarze trenera Michała Probierza. Po raz ostatni wygrali w grudniu ubiegłego roku z Górnikiem Zabrze. Od tego czasu w pięciu meczach wywalczyli zaledwie dwa punkty, remisując z Podbeskidziem Bielsko-Biała i ostatnią w tabeli Stalą Mielec. Zdobyli przy tym jedną bramkę z rzutu karnego. Gdyby nie odjęte pięć punktów na starcie sezonu, to byliby w tym samym miejscu co ich niedzielny rywal.

Z Legii do pierwszego składu

W ubiegłym tygodniu Cracovia zakontraktowała aż dwóch zawodników - Jakuba Koseckiego i Luisa Rochę. Ten drugi szybko znalazł uznanie w oczach trenera i od razu wskoczył do pierwszego składu. Szkoleniowiec zespołu z ulicy Kałuży wobec szeregu kontuzji i dłuższej absencji Kamila Pestki, Radosława Kanacha i Michala Siplaka nie ukrywał, że wystawianie Sergiu Hanki na lewej obronie było problemem. Krakowianie nie mieli atutów przede wszystkim w ofensywie – nie zdobywali bramek, a co gorsza nie stwarzali nawet zbyt wielu sytuacji.

Transfer na lewą obronę i tym samym lepsza dyspozycyjność Hanki mogły szybko zaowocować. Już w 23. minucie Cornel Rapa wycofał piłkę na dwunasty metr do kapitana, a ten huknął w poprzeczkę. Ta sytuacja dla Pasów mogła być zbawienna, bowiem od 10. minuty krakowianie po bramce Szysza przegrywali 0:1. Zawodnik lubinian kapitalnym uderzeniem z przewrotki sprawił, że Karol Niemczycki stał nieruchomo w bramce i tylko obserwował jak piłka zmierzała pod poprzeczkę.

Występ Rochy zapisał się w protokole meczowym w zupełnie inny niż Cracovia chciała sposób. W końcówce meczu w odstępie zaledwie pięciu minut lewy obrońca Pasów obejrzał dwie żółte kartki, przez co gospodarze kończyli mecz w dziewiątkę.

W drugiej połowie na murawie pojawił się również Kosecki. W 66. minucie zajął miejsce Hanki.

Prezenty

Podbeskidzie Bielsko-Biała pozwoliło Pasom po długiej niemocy w końcu zdobyć bramkę i dopisać do swojego dorobku punkt. Gergo Kocsis sprokurował wówczas rzut karny, po którym Pelle van Amersfoort mógł pewnym strzałem umieścić piłkę w siatce, a w końcówce Górale zmarnowali stuprocentową sytuację na zwycięskiego gola. Tym razem prezent w postaci wyrównującej bramki w 30. minucie podarował Cracovii Lorenco Simić.

Poprawić sytuację gości próbował Filip Starzyński, który dwukrotnie zmusił Niemczyckiego do ofiarnych interwencji. Bramkarz Pasów był na posterunku. Przy trzeciej próbie tuż przed przerwą po ładnej kontrze Zagłębie po golu Starzyńskiego lewą nogą pod poprzeczkę znów było na prowadzeniu. Asystę zaliczył aktywny od pierwszej minuty Szysz, który tuż po zmianie stron mógł podwyższyć prowadzenie przyjezdnych. Czujny był jednak Niemczycki.

Od 54. minuty gospodarze musieli radzić sobie w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę za faul na Jakubie Żubrowskim w polu karnym obejrzał Daniel Pik. W konsekwencji sędzia Szymon Marciniak odesłał zawodnika do szatni, jednocześnie wskazując na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Starzyński, który ze stoickim spokojem dopisał do swojego dorobku drugą bramkę.

Podrażnieni

Cracovia nie składała broni i szybko mogła zdobyć gola kontaktowego, ale uderzenie Hanki kapitalnie wybronił Dominik Hładun. Chwilę później sędzia Marciniak ponownie wskazał na jedenasty metr, lecz tym razem po stronie Zagłębia. Karol Podliński, nowy napastnik Miedziowych, spisujący się w tym meczu całkiem poprawnie, dopuścił się przewinienia w narożniku pola karnego. Do jedenastki podszedł van Amersfoort, lecz tym razem pewniak w rzutach karnych Cracovii się pomylił, a raczej kapitalnym instynktem popisał się bramkarz Zagłębia.

Trzecia okazja Pasów w zaledwie dziesięciu minutach w końcu przyniosła upragnionego gola kontaktowego. Marcos Alvarez wznowił grę z narożnika boiska, piłka spadła pod nogi ustawionego blisko bramki Dawida Szymonowicza, który pokonał Hładuna. Postawa Pasów mimo gry w osłabieniu wróżyła spore emocje w końcówce.

Sytuację rozstrzygnął w 86. minucie Simić. Być może gdyby nie jego samobójcze trafienie, spotkanie przy Kałuży potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tuż przed końcem zrehabilitował się kibicom lubinian i swoim kolegom, zdobywając gola na 4:2. Asystę zaliczył notujący znakomity występ Starzyński.

Cracovia – Zagłębie Lubin 2:4 (1:1)

Bramki: Simić (30. sam.), Szymonowicz (72.) – Szysz (10.), Starzyński (44., 55.k), Simić (86.).

Cracovia: Niemczycki – Rapa, Marquez (46. Alvarez), Rodin, Rocha – Pik, Szymonowicz – Loshaj (66. Sadiković), van Amersfoort, Hanca (66. Kosecki) – Junior (66. Piszczek).

Zagłębie: Hładun – Chodyna, Simić, Jończy, Balić – Szysz (90. Ratajczyk), Żubrowski – Drazić (79. Poręba), Starzyński (90. Bartolewski), Stoch – Podliński (81. Mraz).

Żółte kartki: Pik (2x), Piszczek, Rocha (2x) – Jończy, Stoch, Balić, Drazić.

Czerwone kartki: Pik (za dwie żółte), Rocha (za dwie żółte).

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).