Sobolewski przed meczem z GKS-em Tychy: Kibice są spragnieni, mógłby paść rekord

fot. PressFocus

W sobotę o godzinie 17:30 Wisła Kraków podejmie przy Reymonta GKS Tychy. To zespół, który jesienią jako pierwszy wygrał mecz z Białą Gwiazdą.

Krakowski klub już we wtorek wieczorem poinformował, że sprzedał wszystkie bilety. Ze względu na remont stadionu przed igrzyskami europejskimi obecnie rywalizację może oglądać tylko 9,5 tysiąca osób. – Żałujemy, że część stadionu jest wyłączona, bo przyszłoby więcej kibiców. Widać, że są sparagnieni zwycięstw i dobrego stylu zespołu. Możemy tylko żałować, że część stadionu jest wyłączona, bo mógłby paść rekord – powiedział w czwartek trener Białej Gwiazdy.

Nikt nie „odfruwa”

Po czterech zwycięstwach z rzędu przy Reymonta czuć wiosnę, choć z pogodą bywa jeszcze różnie. Sobolewski zaznacza, że jest radość, ale wszyscy twardo stąpają po ziemi. – Grupa piłkarzy jest fantastyczna, bo mają głód wygrywania, który wytworzył się przez ostatni rok. Są nastawieni wyłącznie na zwycięstwa, by ponownie poczuć radość z wykonywanej pracy. Widzę radość i entuzjazm, ale nikt nie „odfruwa”. Cieszymy się ze zwycięstw, jednak każdy jest mocno skupiony na kolejnym spotkaniu. W czterech poprzednich meczach długimi fragmentami była naprawdę niezła gra. Mamy z nich czerpać pewność siebie i przekładać na kolejne – podkreślał opiekun Wiślaków.

Sobolewski odniósł się także do fauli na Luisie Fernandezie. Po ostatnim meczu w Katowicach hiszpański lider drużyny był bardzo wzburzony, bo to nie była pierwsza taka sytuacja w tej rundzie. – Widać, że nie jest przypadek, ale nacisk na zniechęcenie go do gry. Bardzo mnie cieszy jego nastawienie, bo pod wpływem tego, że ktoś go zdenerwuje, prezentuje się jeszcze lepiej – zwrócił uwagę szkoleniowiec. Krakowianie poważnie brali pod uwagę pisemną interwencję, ale ostatecznie zrezygnowali. Liczą, że wystarczą głośne apele i odtąd rywalizacja będzie się toczyć w duchu fair play.

Rewanż za jesień

GKS Tychy był pierwszym zespołem, który jesienią pokonał Wisłę. Spadkowicz z ekstraklasy prowadził na stadionie przy Edukacji po golu Luisa Fernandeza i prezentował się całkiem nieźle. Sytuacja zmieniła się po przypadkowym golu samobójczym Michała Żyry tuż przed przerwą.  W drugiej połowie dla gospodarzy dołożyli jeszcze dwa trafienia. – To był pierwszy symptom słabego mentalu zespołu. Widać było, że piłkarze sobie z tym nie radzą. Pierwsza połowa była bardzo dobra i nawet w sztabie nikt nie spodziewał się, że tak potoczą się losy meczu. Wynik 1:3 bardzo nas bolał i teraz chcemy się zrewanżować – zapowiedział Sobolewski.

Drużyna Dominika Nowaka, która pierwsze wiosenne zwycięstwo odniosła dopiero w poprzedniej kolejce, wychodzi ostatnio w ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami. Tak grał też GKS Katowice, ale Sobolewski tłumaczy, że to będzie inne spotkanie. Katowiczanie dobrze chronią przestrzeń, natomiast w spotkaniach z tyszanami jest więcej pojedynków. – Musimy na to przygotować zawodników, a także jak z takiej obrony wychodzić. Będzie więcej walki wręcz, ostrzejszej gry – spodziewa się szkoleniowiec.