Sprawa z Coco. Nikt niczego nie wsypał do napoju

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Kilkanaście dni temu pisaliśmy o dziewczynie, która trafiła do szpitala po zabawie w jednym z krakowskim klubów. Jej siostra stwierdziła, że do napoju ktoś musiał wsypać jej narkotyki. Policjanci po przejrzeniu nagrań z monitoringu, nie potwierdzają tej wersji.

Po wieczorze panieńskim, gdy siostry wróciły do mieszkania w Krakowie około godziny 3 w nocy, starsza z nich stwierdziła, że młodsza jest nieprzytomna. Na miejsce wezwała pogotowie i dziewczyna została przewieziona do szpitala im. J. Dietla. Tam odzyskała po pewnym czasie przytomność. Ojciec dziewczyn stwierdził, że obie niczego w klubie nie piły poza sokami, dlatego padło podejrzenie, że być może ktoś mógł wsypać im tzw. pigułkę gwałtu lub dopalacze.

Jednak aby to stwierdzić, potrzebne było przejrzenie materiału video z klubu. – Sprawdziliśmy nagrania  z monitoringu. Nie ma dowodu, aby ktoś cokolwiek dosypywał – mówi Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji.

Podczas przesłuchania dziewczyna miała się jednak przyznać, że spożywała alkohol w mieszkaniu po powrocie z imprezy. Na razie jednak nie znamy wyników badań toksykologicznych, ponieważ są w posiadaniu prokuratury.