Radni ze Starego Miasta nie poddają się w walce z nocną sprzedażą alkoholu. Złożyli w tej sprawie projekt uchwały. Domagają się „prohibicji” między godziną 22 a 6 rano.
Wydawało się, że radni miejscy posłuchają głosów z 13. dzielnic i przegłosują zmiany w prawie, które wprowadzą nocne ograniczenia w sprzedaży alkoholu. Zarówno politycy PiS, PO, jak i Przyjaznego Krakowa byli za takimi zmianami. Ostatecznie projekt upadł. I stała się cisza.
O ciszę natomiast wciąż modlą się mieszkańcy Starego Miasta, którzy mają dość hałasujących ludzi imprezujących w okolicach Rynku Głównego. Tradycją stały się tzw. afterki, kiedy to po zabawie w klubie i wypiciu tam kilku piw, grupa osób zmierza do otwartego 24 godziny na dobę sklepu, aby kupić kolejne piwa czy wódkę. Rozbawionych nie sposób uciszyć, a przy tak wielu klubach i tysiącach osób bawiących się w Krakowie, można zapomnieć o zdrowym śnie, zwłaszcza w weekendy.
Powtórka z rozrywki
Radni z „jedynki” postanowili spróbować raz jeszcze. – Warto powtórzyć, że chodzi tylko i wyłącznie o naszą dzielnicę. Mieszkańcy są bowiem zdeterminowani do tego, aby takie ograniczenie wprowadzić. Głośni imprezowicze to problem, który podnosimy od wielu lat. Do tej pory nie mieliśmy żadnych możliwości, aby temu zapobiegać – tłumaczy Tomasz Daros przewodniczący Dzielnicy Stare Miasto.
Samorządowiec widzi szansę w tym, że podczas dyskusji na radzie miasta, radni stwierdzili, że owszem, takie ograniczenia są zasadne, ale na terenie Starego Miasta, a nie całego Krakowa. – Nasz projekt będzie rozpatrywany we wrześniu. Mam nadzieję, że radni przychylą się do tego pomysłu. Skoro mamy taką możliwość, to czemu z niej nie skorzystać? – stwierdza Daros.
Rady miasta mają od tego roku możliwość ograniczenia godzin sprzedaży alkoholu w sklepach detalicznych. Nie dotyczy to obiektów gastronomicznych, pubów i barów. Ewentualne ograniczenia dotyczą również stacji paliw.
