Sytuacja z Zakrzówkiem i „Cracovią” ma się nie powtórzyć

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Radni z klubu Przyjazny Kraków chcą, by miasto stworzyło elektroniczną platformę do głosowania. Wszystko po to, aby nie powtórzyły się historie z Zakrzówkiem czy zmianą nazwy przystanku „Cracovia”. Projekt i koszty ma przygotować prezydent miasta.

– Mamy problem z głosowaniami miejskimi. Zaczęło się od Skrzydeł dla Krakowa, kiedy to wygrała pewna grupa nie do końca fair. Teraz mieliśmy  Zakrzówek. Niby dużo głosów, ale zostały one oddane więcej niż raz. Powinno być tak, że jeden krakowianin ma jeden głos, bo w innym przypadku tworzą się lobby, które zawłaszczają pewne pomysły – uważa przewodniczący PK Rafał Komarewicz.

Stąd pomysł, by służby prezydenta przeanalizowały możliwość stworzenia ogólnomiejskiej platformy do głosowania elektronicznego oraz podliczyły, ile to może kosztować.  Każdy, kto chciałby zagłosować, musiałby podać swoje dane, pesel i telefon. w zamian dostałby sms-a z kodem – taki miałby być system zabezpieczający przed wielokrotnym oddawaniem głosu.

Radni złożą projekt uchwały kierunkowej w tej sprawie na sesji rady miasta za dwa tygodnie. Wtedy poznamy więcej szczegółów, między innymi kto odpowiadałby za koszty wysyłania smsów. Rafał Komarewicz chciałby jednak, aby to działało tak jak w przypadku usług e-commerce, kiedy to dany sklep wykupuje pule wiadomości tekstowych, aby nie obciążać kosztami klienta.

Jak to można zrobić?

Sprawą głosowania zajął się portal niebezpiecznik.pl, który skupia fachowców z branży zabezpieczeń IT. Jak czytamy na ich stronie, najprościej jest… zrezygnować z takich głosowań do momentu, aż w Polsce zostanie wprowadzony e-dowód osobisty. Oprócz tego można użyć podobnego systemu, który używa Urząd Skarbowy lub  „stworzyć system głosowania wykorzystujący Profil Zaufany ePUAP”.