Szachy PiS-u w radzie miasta. Miesiąc prawdy Kośmidera

W środku B. Kośmider fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Radni klubu Prawa i Sprawiedliwości mają dość tego, jak działa prezydium rady miasta. Chcą przede wszystkim odwołania przewodniczącego Bogusława Kośmdera. PiS już zbiera na niego haki i kiedy ostatecznie dojdzie do głosowania, radni mają je upublicznić. Szef PO, Aleksander Miszalski twierdzi, że to kwestia czysto polityczna, a Rafał Komarewicz z Przyjaznego Krakowa mówi, że umowa koalicyjna wciąż obowiązuje.

Radni PiS już 14 grudnia złożyli wniosek o odwołanie. Co prawda ściągnęli go na dzisiejszej sesji z obrad, ale nie oznacza to, że wycofują się ze swoich zamiarów. Chodzi o radnego Marka Lasotę, który zrezygnuje z mandatu i obejmie funkcję dyrektora Muzeum Armii Krajowej.

Potrzebne zmiany

– Rozpoczęliśmy rozmowy międzyklubowe w tej sprawie. Naszym zdaniem, powinna nastąpić rekonstrukcja całego prezydium rady miasta. Musi być równowaga między dwoma największymi klubami. Myślę, że w ciągu najbliższego miesiąca pokażemy wspólne ustalenia – uważa Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Kto powinien zostać nowym przewodniczącym? – Nie będziemy personalnie wskazywać. Każdy klub suwerennie powinien podjąć decyzję. Dotychczasowy przewodniczący stracił na pewno nasze zaufanie – stwierdza Pietrus.

Główny zarzuty wobec Kośmidera? – Dużo się tego nazbierało. Choćby ostatnia wpadka z działaniami politycznymi, gdy przewodniczący zmusił wydział edukacji do wysłania do szkół projektu rezolucji, wzywającej do protestu przeciwko reformie oświaty. To wykorzystanie stanowiska. Więcej rzeczy przedstawimy w uzasadnieniu – dodaje radny.

W kuluarach mówi się o braku przejrzystości finansowej kancelarii rady miasta. – Tak, dziwne zatrudnienia osób… Na razie nic nie potwierdzamy. Chcemy mieć na wszystko dokumenty i wtedy upublicznimy – deklaruje szef klubu PiS.

Przy okazji zapytaliśmy Pietrusa o to, czy błędem było powołanie Lasoty na wiceprzewodniczącego rady miasta. – To był naturalny kandydat. Wynikało to z bardzo dużego poparcia mieszkańców. Stąd taka decyzja – tłumaczy Pietrus.

Miszalski: To polityczna zagrywka

Aleksander Miszalski, szef krakowskiej PO, nie ma złudzeń, że to wniosek czysto polityczny.  – Trzeba zająć czymś media. Wcześniej chcieli przykryć sprawę rezolucji w sprawie reformy edukacji, teraz być może chodzi o in vitro. Ściągnęli jednak wniosek, bo policzyli się i widzą, że nie ma na to najmniejszych szans – przekonuje polityk.

Pytanie, czy Platforma zamierza w ogóle uczestniczyć w zapowiadanych przez Pietrusa rozmowach między klubami w sprawie zmian w prezydium. Miszalski nie podchodzi do tego zbyt entuzjastycznie. – Zwalnia się jedno miejsca i PiS ma prawo zgłosić swojego człowieka. I tyle. Stanowisko przewodniczącego rady miasta jest Platformy. Nie wiem, o czym mielibyśmy rozmawiać. Najwyżej, jeśli PiS chce konsultacji, to wtedy możemy doradzić, kogo widzielibyśmy na stanowisku wiceprzewodniczącego – kończy Aleksander Miszalski.

Języczek u wagi

Rafał Komarewicz, który przewodzi radnym z klubu prezydenckiego, może być kuszony funkcją szefa rady miasta, jednak na pewno skutkowałoby to zerwaniem koalicji z PO, a na to chyba na razie się nie zanosi. Sam Komarewicz zarzeka się, że umowa sprzed dwóch lat obowiązuje.

– Z naszej strony nie ma mowy o tym, by przewodniczącym rady został ktoś z klubu Przyjazny Kraków czy z Prawa i Sprawiedliwości. Ustaliliśmy dwa lata temu, że przewodniczącym ma być radny z PO i to dla nas ważne – mówi. – Na gorąco nie będzie też żadnych decyzji – dodaje Komarewicz.

News will be here