Szalona końcówka i sprawiedliwy remis Cracovii z liderem. Pseudokibice w akcji

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Losy meczu Cracovii z Pogonią Szczecin ważyły się do ostatniego gwizdka. W doliczonym czasie gry goście objęli prowadzenie, ale ich radość nie trwała długo. Jeden punkt rzutem na taśmę zapewnił gospodarzom Rivaldinho.

O tym, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, Cracovia przekonała się bardzo dosadnie. Po dobrym początku rundy rewanżowej – zwycięstwie i dwóch remisach przyszła pora na dwie porażki. Obie dość bolesne, gdyż z Bruk-Betem Termalica Nieciecza, który zamyka ligową tabelę Pasy przegrały 1:2, a z Górnikiem Zabrze przed tygodniem porażka była bardziej okazała, bo aż 0:3.

Sytuacji jak na lekarstwo

Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego mieli więc coś do udowodnienia. Jednak na kolejny mecz nie potrzebowali zbyt wielu słów motywacji, gdyż na stadion przy Kałuży zawitał lider ze Szczecina. Już po pierwszym kwadransie widać było, że obu stronom tak samo zależy na komplecie punktów. Chwilę po pierwszym gwizdku z niezłą kontrą ruszyli szczecinianie. Kamil Grosicki ładnie obsłużył Rafała Kurzawę, ale gracz Pogoni nie skupił się wystarczająco, by pokonać Karola Niemczyckiego.

Gospodarze odpowiedzieli za sprawą Jewhena Konoplanki, który w swoim trzecim meczu otrzymał szansę gry od pierwszej minuty. Jakub Myszor wygrał pojedynek biegowy, odegrał do Pellego van Amersfoorta. Gracz z Ukrainy przyjął piłkę i zdołał oddać strzał, ale futbolówka znalazła się w rękach bramkarza. Jeszcze przed upływem 23. minuty Mathias Hebo Rasmussen zmusił do wysiłku Dante Stipica, ale bramka nie padła.

Emocje na trybunach

Końcówka pierwszej połowy i druga odsłona meczu nie obfitowały już w sytuacje bramkowe. Gra toczyła się głównie w środku pola. Więcej działo się na trybunach. W 72. minucie doszło do sporego zamieszania. „Fani” Pasów próbowali przedostać się pod sektor gości, niszcząc ogrodzenie oraz użyli petard hukowych. Na stadion wkroczyła policja. Emocje próbował studzić Sergiu Hanca oraz po przerwaniu meczu przez arbitra - trener Zieliński, który podszedł pod trybunę i kilkukrotnie zwracał się do niestosujących się do poleceń ochrony osób, prosząc je o uspokojenie się. Po około 5 minutach gra została wznowiona.

Po wyrównanej grze i wymuszonej przerwie, arbiter doliczył aż 8 minut i kiedy wydawało się, że żadna z drużyn już się nie odsłoni i nie zaryzykuje gola, do siatki trafił Sebastian Kowalczyk. Długa piłka poszła z prawego skrzydła na lewą stronę do Piotra Parzyszka, który zamiast uderzać wycofał futbolówkę do lepiej ustawionego kolegi. Pogoń fetowała zwycięstwo, ale trenerski instynkt szkoleniowca Pasów pokrzyżował im plany.

Trener Zieliński postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z boiska Myszora, a w jego miejsce wszedł Junior, który w swoim pierwszym kontakcie z piłką zapewnił Cracovii wyrównanie. Zaczęło się od rzutu wolnego wykonanego przez Hankę. W polu karnym najwyżej wyskoczył Brazylijczyk, posyłając piłkę pod poprzeczkę. Cracovia po dwóch porażkach z rzędu, w końcu mogła cieszyć się ze zdobyczy punktowej.

Cracovia – Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)

Bramki: Junior (90.) – Kowalczyk (90.).

Cracovia: Niemczycki – Rapa, Rodin, Ghița – Pestka, Hebo Rasmussen, Knap (84. Luis Rocha), Myszor (90. Junior) – Konoplanka (79. Rakoczy), Hanca – van Amersfoort.

Pogoń: Stipica – Bartkowski, Triantafyllopoulos, Łasicki, Mata – Dąbrowski – Łęgowski (90. Fornalczyk), Kurzawa (90. Parzyszek), Drygas (67. Biczachczjan), Grosicki (67. Silva) – Zahović (80. Kowalczyk).

Żółte kartki: Rasmussen, Knap, Rodin, Hanca, Junior – Łasicki, Triantafyllopoulos, Drygas, Grosicki.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).