"To były fajne dni - rodziła się wolna Polska" [Rozmowa]

Uroczystości rocznicowe fot. Krzysztof Kalinowski

Dawid Kuciński: Dziś świętowaliśmy 96. rocznicę wyzwolenia Krakowa. Rozpoczęło się to wszystko od rozbrojenia żołnierzy austriackich w wieży ratuszowej czy wcześniej?

Dr hab. Janusz Mierzwa, historyk: To był moment symboliczny, ale trzeba wiedzieć, że był to pewnego rodzaju proces. 28 października w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna. To był taki lokalny ośrodek władzy, który miał na celu zlikwidowanie rządów zaborczych w całej Galicji. Warto dodać, że była to struktura zupełnie ponadpartyjna. Jeśli zaś chodzi o działania zbrojne, to one rozpoczęły się 30 października. Żołnierze zajęli dworzec w Płaszowie, później koszary w Podgórzu, a następnie przenieśli się na teren Krakowa i symbolicznie przejęli wartę pod ratuszem.

Kraków był pierwszym wyzwolonym miastem. Ludzie zapewne się cieszyli, ale musiała przyjść refleksja, że ta wolność może być chwilowa.

To, czy był pierwszy, nie jest takie oczywiste. Są spory. Tarnów ma swoje racje, ale również Zakopane. Tak miasta grają historią, by coś teraz na tym zyskać dla realizacji teraźniejszych celów. A co do przekonania Polaków o wolności, to znane pamiętniki oraz artykuły prasowe, raczej wskazują na to, że nie było takich obaw. Podobnie nie było strachu w 1944 czy 1945 roku. Nie było też na to czasu, bo dynamika wydarzeń była ogromna. Co chwilę coś się działo i tak aż do 11 listopada. Na pewno była radość.

Jak przebiegała budowa administracji publicznej i rządowej? Urzędnicy, którzy wcześniej pracowali dla Austriaków stracili stanowiska czy raczej byli pewnego rodzaju podporą?

W Galicji administracja była polska, więc na początku opierano się głównie na tym aparacie fachowym. Ale równolegle budowano drugi – były to komisarze likwidacyjni, którzy mieli przejąć funkcje starostów – reprezentantów poaustriackiego aparatu urzędniczego. Ale czynnikowi społecznemu brakowało fachowości, dlatego w styczniu 1919 r. zlano te struktury. Państwo polskie od początku funkcjonowania opierało się (na ile mogło) na administracji wychowanej w monarchii habsburskiej.

Galicja stanowiła do początku lat 30. rezerwuar sił urzędniczych dla całej Polski. Nauczyciele galicyjscy stanowili podstawową kadrę dla budowy polskiego szkolnictwa w zaborze pruskim i na Górnym Śląsku; podobnie było z wymiarem sprawiedliwości. Znaczenie kadr z naszej dzielnicy dla budowy Niepodległej było olbrzymie: w administracji skarbowej do końca II RP, w innych obszarach na ich miejsca z czasem wchodzili ludzie wykształceni już przez II RP.

Chciałbym jeszcze zapytać o to, czy w czasie tej całej zawieruchy w Krakowie dochodziło do jakichś przestępstw, odwetów na Austriakach?

Krakowianie nie czuli się w tym zaborze najgorzej. Współtworzyli ten organizm państwowy od dziesiątków lat, mieli swoich posłów, ministrów – na tle innych zaborów tu sytuacja była zdecydowanie najlepsza.  Gwałtowniejsze protesty pojawiły się w lutym 1918 r., gdy Niemcy z Austriakami zdecydowali, że Polska ma oddać Chełmszczyznę Ukrainie. Oficerów ck armii spotykał wówczas despekt – nie oddawano im honorów, ostentacyjnie pozbywano się odznaczeń nadanych przez Franciszka Józefa I.

Jeśli chodzi o bandyckie wybryki, to proszę spojrzeć, że wojna trwała już cztery lata, a społeczeństwo było zdemoralizowane. W warunkach wojny lepiej radzi sobie ten kto kombinuje. Pieniądz i praca traci na wartości – to rodziło bandytyzm i ten problem będzie musiała rozwiązać najpierw PKL a potem rząd centralny. Kłopotem byli zdemobilizowani żołnierze wchodzący w skład armii monarchii habsburskiej, czyli Czesi, Serbowie czy Węgrzy. Oni chcieli jak najszybciej wrócić do domu, choć niekoniecznie z pustymi rękoma. Usiłowali zabrać ze sobą żywność, odzież, przecież środków tych brakowało także ludności polskiej.

Wyzwolenie Krakowa zadziałało mobilizująco na resztę kraju?

To były fajne dni przede wszystkim – rodziła się wolna Polska. Był to jednak także impuls dla Ukraińców. Polacy chcieli opanować całą Galicję, więc powołanie Polskiej Komisji Likwidacyjnej i wyzwolenie Krakowa przyspieszyło wydarzenia z początku listopada: wybuch wojny polsko-ukraińskiej z walkami o Lwów na czele.