To nie sen. Wisła liderem!

fot. Bartek Ziółkowski

Przerwa między sezonami była dla piłkarzy i kibiców Wisły bardzo gorzka. Sytuacja klubu wciąż jest trudna, ale zawodnicy są ponad tym, a fani mogą być z nich dumni. Maciej Stolarczyk stworzył świetny zespół, który ograł prowadzącą Lechię Gdańsk 5:2 i strącił ją z najwyższego miejsca na podium!

Hit przy Reymonta nie zawiódł oczekiwań. Wisła dwukrotnie przegrywała, ale szybko odrabiała straty. Trener Maciej Stolarczyk trzeci mecz z rzędu wystawił ten sam skład, skuteczności nie stracił najlepszy strzelec Zdenek Ondrasek, a poniesiony powołaniem do kadry Rafał Pietrzak miał dwie asysty. Mało? Krytykowany Kamil Wojtkowski zdobył gola kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko. Wisła ograła Lechię 5:2, choć dwa razy musiała gonić wynik.

Cztery gole do przerwy

Strzelanie przy Reymonta w szóstej minucie zaczęli goście. Patryk Lipski zaskoczył Mateusza Lisa z rzutu wolnego. Bramkarz Wisły nie zdołał sięgnąć piłki, która po uderzeniu otarła się o Jesusa Imaza i zmieniła lot. Niecały kwadrans później było po 1. Po akcji Imaza z Ondraskiem po raz siódmy w tym sezonie trafił Czech. Goście ofiarnie bronili, ale 30-latek oprócz świetnej formy, ma w tym sezonie szczęście. Przed meczem odebrał statuetkę dla gracza sierpnia, ale widać, że nie zamierza na tym poprzestać. Zdobył nawet bramkę na 2:1, ale sędziowie jej nie uznali, bo podający Rafał Boguski wybiegł z piłką za linię końcową.

Lider ponownie objął prowadzenie, gdy rzut karny perfekcyjnie wykonał Flavio Paixao. Minęło kilka minut, nim Paweł Gil postanowił wskazać na wapno. Najpierw sytuację w polu karnym długo analizowali sędziowie z wozu VAR, a potem arbiter z Lublina sam zobaczył powtórkę. Marcin Wasilewski rzeczywiście nadepnął rywala i rzut karny należał się gościom.

Gol na 2:2 to zasługa bocznych obrońców. Rafał Pietrzak dośrodkował z rzutu rożnego, a głową Dusana Kuciaka pokonał Jakub Bartkowski. Gdańszczanie wybili piłkę, ale ta wcześniej całym obwodem przekroczyła linię.

W drugiej połowie rządziła Wisła

Po przerwie strzelała już tylko Wisła. Co prawda Maciej Sadlok nie wykorzystał karnego, który wywalczył Imaz, ale i tak gospodarze zdobyli trzy bramki, a kibice mogli skandować, że wciąż im... mało.

Dusana Kuciaka pokonywali kolejno Dawid Kort, Kamil Wojtkowski i Rafał Boguski, który do bramki dołożył asystę przy trafieniu Wojtkowskiego. Wiślacy grali z polotem i ośmieszali niepewną obronę lidera, który po ostatnim gwizdku oddał jej pierwsze miejsce.

Mecz oglądało 23 052 kibiców, co jest nie tylko rekordem stadionu przy Reymonta, ale całych rozgrywek w tym sezonie. Do przyjścia na kolejne mecze wiślacy lepiej nie mogli zachęcić swoich fanów.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 5:2 (2:2)

Bramki: Ondrasek (18.), Bartkowski (45.), Kort (64.), Wojtkowski (75.), Boguski (84.) –  Imaz (6., samobójcza), Paixao (37., karny).

Wisła: Lis – Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Kort (83. Halilović), Basha (88. Plewka) – Boguski, Imaz, Kostal (74. Wojtkowski) – Ondrasek.

Lechia: Kuciak – Fila, Vitoria, Nalepa, Mladenović – Łukasik (72. Sopoćko) – F. Paixao, Kubicki, Lipski, Michał Mak (58. Haraslim) – Sobiech (85. Arak).

Żółte kartki: Boguski. Kostal – F. Paixao, Mladenović.

Sędziował Paweł Gil (Lublin).


News will be here