„Traktowali ten dom jak własność”. Trwa proces o Dom im. J. Piłsudskiego

Archiwum fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Trwa kolejny proces związany z budynkiem przy al. 3 Maja. Działający tam od 1988 roku Związek Legionów Polskich wytoczył sprawę o zasiedzenie nieruchomości. W poniedziałek przesłuchani zostali kolejni świadkowie – członek ZLP i była sekretarka. Oboje stwierdzili, że związek traktował Dom jak swoją własność i dbał o niego.

Przed wojną budynek należał do piłsudczyków. Jednak po blisko sześciu latach, w 1945 roku komuniści rozwiązali ZLP. Jak mówi Stanisław Ch., członek związku i jeden ze świadków, związek cały czas działał i w 1988 roku wrócił do Domu im. Józefa Piłsudskiego.

Wówczas nieruchomość należał do Agrochem. Zdaniem Ch. Krystian Waksmundzki miał się dogadać z szefostwem firmy i wynająć w 1988 roku pierwsze trzy pomieszczenia w budynku. Z biegiem czasu ZLP zajęło cały budynek, a firma Agrochem przeniosła się do sąsiedniego.

Piłsudczycy mieli z własnych środków powoli remontować i adaptować przestrzenie biurowe na przyszłe muzeum Czynu Niepodległościowego. Związek musiał wymienić parkiety czy okna. Pomóc miał również Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Powstała tam biblioteka oraz archiwum. Związek opłacał też media i podatki. Część środków ZLP miał z wynajmu pomieszczenia piwnicznego hurtowni sportowej Sport TiW oraz parkingu firmie Petroinform. Ch. stwierdził, że gmina nie dała na remonty ani złotówki.

„To był ruina”

Pani Irena była sekretarką w ZLP w latach 2004-2014. Przed sądem zeznała, że związek nie tylko opłacał wszystkie media oraz dokonał remontów, ale również dbał o bezpieczeństwo obiektu zatrudniając ochroniarzy, którzy pilnowali budynku 24 godziny na dobę.

– Według mnie ten dom był jedną wielką ruiną przed tym, jak przejął go związek. Były prowadzone prace, aby doprowadzić go do stanu sprzed wojny – stwierdziła. Ch. powiedział również, że ZLP wystąpił do wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie budynku do ewidencji już w 1989 roku. Gmina uważa jednak, że ZLP nie jest kontynuatorem prawdziwego związku, który działał przed wojną. Ch. oświadczył, że związek w 1990 roku decyzją sądu wojewódzkiego miał zostać wpisany do rejestru.

Odwołanie jak w banku?

– Obecnie nie komentuję tego, co dzieje się przed sądem. Mogę tylko powiedzieć, że uszanujemy każdą decyzję sądu – zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji. Nie zakładam odwołania, ale na pewno z rozstrzygnięcia sądu I instancji któraś ze stron nie będzie usatysfakcjonowana – powiedział po przesłuchaniu świadków adwokat Michał Warcholik, pełnomocnik ZLP.

Zapytaliśmy o stanowisko pełnomocników urzędu miasta, jednak ci odesłali nas do biura prasowego. – Do sprawy po stronie Gminy Miejskiej Kraków przystąpiła prokuratura, która popiera stanowisko procesowe prezentowane przez gminę – informuje Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa.

10 stycznia 2018 roku przesłuchany zostanie Krystian Waksmundzki, Komendant Naczelny ZLP.