Trener Probierz: W wielu klubach pracowałem, ale z tym się nie spotkałem

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Po trzech rozegranych kolejkach ekstraklasy Cracovia ma zaledwie jeden punkt i znajduje się na dole tabeli. Przed sezonem aspiracje były zdecydowanie wyższe. – Mówiłem zawodnikom, że będziemy grali o mistrzostwo Polski, ale widzę, że to było trochę na wyrost. Musimy najpierw ogarnąć podstawy – mówił po bezbramkowo zremisowanym meczu z Arką Gdynia trener Michał Probierz.

Założenia taktyczne na mecz z Arką szybko musiały zostać zmienione. Z powodu urazu boisko jeszcze w pierwszej połowie opuścić musiał kontuzjowany Gerard Oliva. – W wielu klubach pracowałem, lecz takiego splotu okoliczności jak tutaj, to jeszcze nie widziałem. W trzecim meczu musimy zrobić zmianę. Dopóki grał Oliva, kontrolowaliśmy sytuację. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji z początku meczu i nie otworzyliśmy wyniku – zauważył opiekun Pasów.

Spotkanie nie toczyło się w zawrotnym tempie i żadna z drużyn nie potrafiła zagrozić bramce rywala. – Arka była groźna po stałych fragmentach i miała swoje dwie czy trzy sytuacje. My mieliśmy moment, gdzie nasza gra była bardzo poprawna. Szkoda, że Steinbors obronił strzał Hernandeza. Wtedy byłoby nam łatwiej – ubolewał trener Probierz. Gra zespołu jest daleka od oczekiwań. – Nie spodziewałem się, że zmiany, które zaszły w drużynie, będą miały na nią aż taki wpływ. Porównując z meczami sparingowymi, to drużyna przeszła 4–5 zmian. Teraz mamy inny zespół i nie gramy, tak jak graliśmy – podkreślił.

Smutny powrót

Po bezbramkowym remisie piłkarze Cracovii czują niedosyt. – Trzy punkty po dwóch nieudanych meczach były dla nas warunkiem koniecznym. Przed swoją publicznością chcieliśmy wywalczyć komplet punktów. Niestety mamy tylko punkt. Pozytywne jest to, że zagraliśmy na zero z tyłu. Mamy nadzieję, że teraz zaczniemy piąć się w górę tabeli. Teraz zagramy z Pogonią, która jest w jeszcze większym dołku niż my, dlatego będzie to dla nas niezwykle trudny mecz – mówił po spotkaniu pomocnik Pasów, Marcin Budziński.

Dla popularnego „Budzika” jest to powrót na stare śmieci. – Dobrze jest tu wrócić. Długo na to czekałem, przykro jednak, że nie wygraliśmy. Wierzę, że w kolejnym meczu przy Kałuży komplet punktów zostanie w Krakowie – zakończył niepocieszony zawodnik.

News will be here