Trener Wisły: Pokazaliśmy na co nas stać

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Wisła Kraków zremisowała z mistrzem Polski, Legią Warszawa, 3:3 po spotkaniu pełnym zwrotów akcji i niezwykle emocjonującej końcówce. Po pojedynku godnym hitu kolejki obie strony mogły odczuwać niedosyt.

Ekstraklasowy klasyk nie rozczarował nawet najbardziej wybrednych fanów polskiej ligi. – Mam nadzieję, że kibice byli zadowoleni. Obejrzeli dużo goli oraz sporo sytuacji podbramkowych – podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Stolarczyk. – W kwestii wyniku czujemy pewien niedosyt. Zawsze, gdy nie wygrywamy, nie jestem do końca zadowolony, ale to widowisko musiało podobać się każdemu. Byłbym hipokrytą, gdyż w pierwszej połowie Legia zagrała świetnie, zdobywając dwa trafienia. Dopiero po przerwie i po korekcie ustawienia mogliśmy wrócić do meczu – podkreślił szkoleniowiec.

Powrót z dalekiej podróży

W pierwszej połowie Biała Gwiazda nie oddała żadnego strzału na bramkę Legii. Po zmianie stron sytuacja się zmieniła, a na odrobienie strat i objęcie prowadzenia krakowianom wystarczyło zaledwie pięć minut. – Pokazaliśmy na co nas stać. Zademonstrowaliśmy dobrą ofensywną grę, która umożliwiła nam stwarzanie sytuacji. Dzięki temu spotkanie zrobiło się bardziej ciekawe. Trzeba podkreślić, że w pierwszej połowie Legia grała znakomicie. Mierzyliśmy sie z mistrzem Polski, który od momentu przyjścia trenera Sa Pinto gra coraz lepiej – ocenił trener Stolarczyk.

Niedosyt

Spory niedosyt po pierwszych 45 minutach odczuwał opiekun Legii Ricardo Sa Pinto. – Pierwsza połowa była świetna w naszym wykonaniu. Nie pozwoliliśmy dosłownie na nic naszym rywalom. Strzeliliśmy tylko dwie bramki, ale myślę, że zasłużyliśmy na więcej. Na początku drugiej połowy nie wykorzystaliśmy kilku okazji, a mogliśmy zabić ten mecz. Niestety, po chwili stało się coś, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć – wyjaśniał szkoleniowiec.

Od 57. minuty Legia stanęła, a krakowski walec przejechał się po niej bardzo boleśnie, zdobywając w pięciu kolejnych minutach trzy bramki. – Na pewno obejrzę to spotkanie jeszcze raz. Chwila nieuwagi kosztowała nas stratę punktów. Byliśmy lepsi w każdym aspekcie, ale nie wygraliśmy. Nie da się grać wysokim pressingiem całego meczu, który widoczny był w pierwszych 45 minutach – zauważył Ricardo Sa Pinto, podkreślając równocześnie, że jego zespół w dalszym ciągu musi ciężko pracować.