Trudna koalicja w radzie miasta. "Program PO to PR"

Radni PO. Od lewej: T. Urynowicz, A. Miszalski, A. Szybist fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Nie znam deklaracji programowej Platformy Obywatelskiej – stwierdził niejednoznacznie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zapytany przez nas o zaprezentowany w zeszłym tygodniu zalążek programu krakowskiej PO. Ostro działania polityków z partii Grzegorza Schetyny skrytykował Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków. Tymczasem Aleksander Miszalski odpowiada, że na razie nikt nie zrobił tyle, co PO, a szczegóły będą pojawiać się wraz z biegiem czasu.

„Postaw na Kraków”  to – jak powiedział Aleksander Miszalski, szef krakowskiej PO – to rodzaj „programowej mapy drogowej”. Miała być ona konsultowana z setkami mieszkańców Krakowa. Co z tego wyszło? Przede wszystkim to, że miasto powinno się stać obywatelskie, co oznacza, że więcej do powiedzenia mają sami mieszkańcy. Samorząd ma wspierać przedsiębiorców, ratować szkoły i lepiej zajmować się planowaniem przestrzennym.

Krakowska PO zamieściła w deklaracji również zapowiedzi tworzenia placów zabaw, kwietników, wybiegów dla psów czy zapewnienie, że co roku w budżecie miasta znajdzie się stała kwota na wykup zieleni. Z rzeczy infrastrukturalnych: utworzenie sieci wypożyczali rowerów elektrycznych, przyspieszenie budowy parkingów P&R czy rozwój Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej. Ważna jest również walka ze smogiem i współpraca ze startupami.

„Nie słyszałem”, „To PR”

Żartując, czy nie, Jacek Majchrowski dał do zrozumienia, że PP w żaden sposób nie rozmawiała z prezydentem na temat programu. Więcej obiekcji co do prezentacji ma Rafał Komarewicz, przewodniczący prezydenckiego klubu radnych.  Zresztą, koalicjanta Platformy w radzie miasta.

– Mnie utkwiła jedna rzecz w głowie z tej deklaracji. Że w odległości 7 minut od miejsca zamieszkania  każdego krakowianina ma być park. A czemu nie 9 lub 12 minut? Wie pan, co to oznacza? To świadczy o tym, że Platforma nie zajmuje się rzeczami naprawdę ważnymi dla miasta, tylko tworzy sobie PR – komentuje radny Komarewicz.

– Parki są na bieżąco tworzone, mamy w tym momencie 50 mln, a będzie 100 mln złotych na zieleń. PO zajmuje się stołkiem przewodniczącego, a nie konkretnymi rzeczami. Z tego programu tylko to mi utkwiło. Reszta jest po prostu robiona w Krakowie. Nie widzę, czym to się ma różnić od tego programu, który obecnie realizuje pan prezydent – stwierdza przewodniczący PK.

Brak współpracy?

Od pewnego czasu w prasie pojawiają się artykułu mówiące o zmianie sił w radzie miasta. Prezydent miałby dogadać się z klubem Prawa i Sprawiedliwości. Żal do PO ma Rafał Komarewicz, przytaczając sytuację z niedawną walką o fotel przewodniczącego rady miasta, która ostatecznie skończyła się ustąpieniem Dominka Jaśkowca – radnego, mającego zastąpić po dwóch latach kadencji Bogusława Kośmidera.

– Pojawił się argument, że jeżeli radny Kośmider przestanie być przewodniczącym, to nikt z PO już tego stanowiska nie dostanie, bo my się nie zgodzimy na to. Proszę powiedzieć, to jest jakaś koalicja? Jesteśmy klubem wzajemnej adoracji? – zastanawia się Komarewicz.

Pojawia się więc pytanie, na jakiej zasadzie oba kluby współpracują. – Wygląda to tak, że PO sobie coś ustala, po tym nas o tym informuje. To chyba zły sposób rozmowy. Jeżeli mają jakiś pomysł, to powinni z nami podyskutować. A jeśli się zgadzamy, to ewentualnie wprowadzić nasze uwagi i zgłosić, nawet jako sama Platforma. Niestety tak nie jest – opisuje przewodniczący klubu. – Tak było z in vitro. Coś sobie ustalili, a później do nas przyszli po podpisy – dodaje.

Radny liczył na to, że wraz z nowym przewodniczącym, zmieni się model współpracy obu klubów. Teraz Komarewicz nie ukrywa, że widziałby na stanowisku Dominika Jaśkowca. – Jakby była nowa osoba, to inaczej to wszystko będzie wyglądało. Jednak widać, że są zadowoleni z tego, co jest – stwierdza.

Co z koalicją?

– Zmiany dotyczące koalicji to są tylko spekulacja medialne. Nie ma takiego pomysłu. Co do głównych kierunków miasta, to jak najbardziej się zgadzamy – podkreśla Rafał Komarewicz.  Radny dodaje, że do czasu, gdy Platforma jest spójną grupą, dającą większość w radzie miasta, absolutnie nie ma o czym rozmawiać.

Mimo wszystko polityka jest dynamiczna, dlatego nie można wykluczać współpracy z PiS. W jakich kwestiach udałoby się porozumieć  klubowy prezydenckiemu z obecną opozycją? – Trzeba na pewno rozgraniczyć sprawy dotyczące Polski od miasta. PiS ma ciekawe pomysły, choćby te darmowe bilety dla dzieci w szkołach podstawowych. Natomiast to opozycja i nie będzie chwaliła, tylko pokazywała problemy. Nie możemy mówić, że wszystko, co robią, jest nieodpowiedzialne – stwierdza Rafał Komarewicz.

Wszystko w swoim czasie

Aleksander Miszalski odpowiada na tego typu krytykę w prosty sposób: –  Żadna partia nie ogłasza pełnego programu dwa lata przed wyborami. Pokazaliśmy kierunek, naszą wizję i będziemy to z biegiem czasu rozwijać.

To zapowiedź realnych działań. Miszalski zapowiada, że za ogólnikami, pójdą konkrety: konferencje prasowe i projekty uchwał. – Będziemy precyzować, co chcemy zrobić. Obiecałem w lutym, że deklaracja pojawi się jesienią – dodaje szef krakowskiej PO. Partia chce zmienić to, w jaki sposób pracowała do tej pory. – Chodzi tu o stosunek do samochodów czy deweloperów. Wyznaczamy nowe kierunki – stwierdza radny Miszalski.

Dlatego później, po kolejnych konsultacjach z dzielnicami, NGO-sami i mieszkańcami, przyjdą zapisy. Na przykład o ścieżkach rowerowych – gdzie i kiedy powstaną. Dotyczy to również kolejnych terenów zielonych, z czym wiąże się wspomniane już 7 minut do parku dla każdego mieszkańca.

– To hasło. Wiem, że może to wzbudzać kontrowersje. Mamy jednak 43 parki, chodzi nam o to, aby mieszkańcy mieli blisko zieleń. Można było wpisać 5 czy 10, zawsze ktoś zapytałby, dlaczego akurat tyle. Na pewno parków jest za mało – tłumaczy Aleksander Miszalski.

„Prezydent nie jest w PO”

Polityk pytany o to, dlaczego na razie nie było prowadzanych żadnych rozmów z Jackiem Majchrowskim, odpiera, że to deklaracja Platformy. – Pokazuje nasze przygotowania do wyborów za dwa lata. Wtedy być może nawet wyjdziemy z kandydatem na prezydenta. Z Jackiem Majchrowskim nie było żadnych rozmów, bo prezydent nie jest członkiem PO, więc nie mieliśmy obowiązku tego konsultować – wyjaśnia Miszalski.

– PO wyjdzie z własnym programem do wyborów, a jeśli by Jacek Majchrowski został za dwa lata prezydentem, to przy tworzeniu ewentualnej nowej koalicji będziemy rozmawiać o realizacji naszego programu jako warunku jej stworzenia. Teraz to nasza partyjnadeklaracja, nasz kierunek działania a nie koalicj– kończy radny.