Nocą z 26 na 27 kwietnia 1943 roku Witold Pilecki wraz z Janem Redzejem i Edwardem Ciesielskim, po trzech latach spędzonych w obozie koncentracyjnym z obawy o dekonspirację, uciekli z obozu. Pilecki znalazł się tam w własnej woli, aby zdawać raporty z tego, co dzieje się w środku KL Auschwitz.
29 kwietnia Pilecki, Redzej i Ciesielski dotarli do Piekar, wsi sąsiadującej z Tyńcem. Wieczorem przeprawili się przez Wisłę. „Przed nami były wieże tynieckiego klasztoru i samo miasteczko. Szliśmy główną drogą przez mieścinę. Ludzie po pracy wracali do domu. Spóźnione krowy spieszyły do zagród. Stojący przy swoich domach gospodarze przyglądali się nam ciekawie”, czytamy w raporcie Pileckiego z 1945 roku.
Uciekinierzy byli spragnieni, głodni i zmęczeni. Kiedy doszli do końca wsi, przy bramie spotkali starszego człowieka.
„Cała sylwetka była tak sympatyczna, że powiedziałem do Edka, żeby zapytał o mleko. Edek podszedł i spytał, czy nie można kupić mleka. Gospodarz zaczął nam kiwać ręką i zapraszać do domu, mówiąc: – Chodźcie, chodźcie, dam wam mleka. Było w jego słowach coś takiego, co niepokoiło, wyglądał jednak tak uczciwie, że zdecydowaliśmy się wejść do jego domu”.
Gospodarz nazywał się, według Pileckiego, Piotr Mazurkiewicz. Inaczej jego nazwisko zapamiętał Ciesielski, który w swoich wspomnieniach określa go mianem „Piotrowskiego”.
Mazurkiewicz/Piotrowski przedstawił uciekinierom swoją rodziną. Zapewnił, że nie będzie o nic pytał (we wspomnieniach Ciesielskiego jednak pojawiają się pytania m.in. o to skąd pochodzą i dlaczego nie mają włosów). Opowiedział też o swoich doświadczeniach wojennych.
„Nakarmił nas kluskami, jajami, chlebem i gorącym mlekiem, następnie zaproponował nocleg w stodole, gdzie zamknąłby nas na klucz. – Wiem – powiedział – że mnie nie znacie i możecie się obawiać, toteż nie nalegam, lecz jeśli mi wierzycie, zostańcie i bądźcie spokojni”, opisywał dalszy ciąg spotkania Pilecki.
Ostatecznie mężczyźni zaufali mu i zostali na noc. Ranek był przyjemny przede wszystkim dlatego, że wrota otworzył sam gospodarz, bez żandarmów.
A tak 23 lata później opisywał to Edward Ciesielski we „Wspomnienia oświęcimskich”:
„W tym gościnnym domu zabawiliśmy do południa. Po sutym obiedzie przygotowywaliśmy się do dalszej drogi. Gospodyni zaopatrzyła nas w jajka, chleb i butelki mleka. Jej córka przyniosła od miejscowego nauczyciela szkolny atlas. Dokładnie przestudiowaliśmy okolice Krakowa. Ruszyliśmy w dalszą podróż syci, wypoczęci, czyści i zapoznani z terenem. Serdecznym podziękowaniom naszym nie było końca”. Wędrowcy skierowali się w stronę Wieliczki.
Ułani i msza święta
W sobotę 27 kwietnia do Tyńca przybędzie 30 ułanów, którzy złożą kwiaty pod opisywaną powyżej stodołą. O godzinie 18 wezmą udział we mszy świętej w kościele św. Piotra i Pawła. Następnie już nad Wisłą wraz ze strażakami i harcerzami odbędzie się piknik patriotyczny. Organizatorem rajdu jest Towarzystwo Krzewienia Tradycji Kawalerii Polskiej w Chrzanowie.