W Krakowie nie tylko ekstraklasa. Derbowo i remisowo

Stadion Wisły podczas derbów z Hutnikiem świecił niestety pustkami fot. LoveKraków.pl

Szybko, bo już w trzeciej kolejce rozgrywek III ligi, doczekaliśmy się pierwszych w tym sezonie derbów Krakowa. I to derbów podwójnych - w sobotę rezerwy Wisły podjęły u siebie Hutnika Nowa Huta, zaś w niedzielę druga drużyna Cracovii zmierzyła swe siły z Garbarnią. Oba spotkania zakończyły się podziałem punktów, ale emocji było co niemiara.

Gorące derby przy Reymonta

24 bramki zdobyte w pięciu meczach - tak prezentował się dorobek rezerw Wisły i Hutnika w ostatnich spotkaniach rozegranych między tymi zespołami. Średnia bliska pięciu golom na mecz mogła imponować i zwiastowała w sobotnie popołudnie prawdziwy spektakl. Nie byle jaka była również jego arena - spotkanie rozegrane zostało na Stadionie Miejskim przy ulicy Reymonta. Brakowało tylko kibiców. Ci nie zostali bowiem wpuszczeni na obiekt, a mecz został rozegrany przy pustych trybunach. Pięć ostatnich spotkań pomiędzy Wisłą a Hutnikiem to jedno zwycięstwo Białej Gwiazdy, dwa triumfy Hutników i dwa remisy - oba po 3:3. Jak było tym razem?

Rozpoczęło się znakomicie dla Wisły. Już w czwartej minucie przed dogodną szansą stanął Kamil Kuczak i sytuację sam na sam z bramkarzem zamienił na bramkę. Na kolejne trafienie musieliśmy czekać pół godziny. We własnym polu karnym przewinił Szymon Witek - co ciekawe piłkarz, który swego czasu występował w juniorskich drużynach Hutnika. Do piłki podszedł z kolei były Wiślak - Jakub Ochman i potężnym strzałem doprowadził do remisu. Podobnie jak w pierwszej połowie, również drugą część meczu znakomicie rozpoczęli gospodarze. W 49. minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Kuczak, ale kwadrans po golu Kuczaka było już 2:2. W polu karnym znalazł się Jerzy Kołakowski, po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od nogi interweniującego Szymona Witka i całkowicie zmyliła w ten sposób bramkarza Wisły.

Kilka minut później plany gospodarzy pokrzyżowały się jeszcze mocniej, a największy pechowiec tego spotkania - wspomniany Szymon Witek - do sprokurowanego karnego i gola samobójczego dołożył czerwoną kartkę, starając się naprawić błąd kolegi z drużyny. Mimo tego to Biała Gwiazda za sprawą trafienia Oskara Wąsikowskiego po raz kolejny w 85. minucie wysunęła się na prowadzenie. W samej końcówce psychicznie nie wytrzymał również Ochman, który opuścił boisko za uderzenie przeciwnika bez piłki, jednak ostatnie słowo należało do Hutnika. W doliczonym czasie gry Krzysztof Świątek ustalił wynik meczu na 3:3 - tuż przed gwizdkiem kończącym te niezwykle emocjonujące i gorące derby.

Maciej Musiał, trener Wisły: Powiem szczerze, że przed meczem taki rezultat wziąłbym w ciemno. Po meczu jest jednak rozczarowanie - w końcu trzy razy obejmowaliśmy prowadzenie - ale wynik wydaje się sprawiedliwy. Nie spodziewałem się, że uda nam się strzelić trzy bramki z takim przeciwnikiem, który w mojej opinii powinien bić się o najwyższe cele. Hutnik pokazał bardzo fajny futbol, ale mój zespół nie odstawał i z tego jestem zadowolony.

Mateusz Staniec, trener Hutnika: Musimy szanować punkt, który zdobyliśmy w trudnych warunkach. Z drugiej strony w każdym meczu chcemy walczyć o trzy oczka i tutaj też przyjechaliśmy z takimi zamiarami. Sporo było jednak niefrasobliwości i prostych strat - w kolejnym spotkaniu tracimy w ten sposób punkty. Pracowaliśmy nad tym dwa tygodnie, od meczu z Podhalem, ale wygląda na to, że ciągle będziemy musieli to wałkować.

Garbarnia zaczęła, Cracovia skończyła

Emocji i bramek nie zabrakło również kilkanaście godzin później, w kolejnych w tej serii gier derbach Krakowa. Tym razem na obiekcie nieco mniejszym - w ośrodku treningowym Cracovii przy ulicy Wielickiej, rezerwa Pasów podejmowała faworyzowaną Garbarnię. Jeśli spojrzeć jednak na personalia, Brązowi wcale nie musieli być faworytem tego spotkania. Od pierwszej minuty na boisku pojawili się bowiem tacy zawodnicy, jak Grzegorz Sandomierski, Bartosz Rymaniak, Łukasz Zejdler czy Erik Jendrisek. Sam mecz był wyjątkowy również dla szkoleniowca Brązowych, Mirosława Hajdo. W przeszłości dwukrotnie prowadził on bowiem pierwszą drużynę Cracovii, a przy Kałuży spędził sporą część swojej trenerskiej kariery.

Na boisku sentymentów jednak nie było, a pierwszą bramkę widzowie obejrzeli już po około… 30 sekundach. Na listę strzelców wpisał się Marcin Siedlarz, całkowicie zaskakując w ten sposób ekipę gospodarzy. – W szatni wszystko było ok, napędzaliśmy się, byliśmy zmobilizowani. Tak szybko stracony gol podciął nam na chwilę skrzydła – powiedział zawodnik Cracovii, Mateusz Wdowiak. Skrzydła Pasów faktycznie wyglądały na mocno podcięte, bo w 18. minucie było już 0:2. Strzałem głową, Sandomierskiego pokonał Karol Kostrubała, dla którego również był to powrót do piłkarskich korzeni. Po podwyższeniu prowadzenia, Garbarnia cofnęła się nieco na własną połowę, co poskutkowało kilkoma groźnymi szansami dla gospodarzy. Jedną z nich w 39. minucie wykorzystał Jendrisek, który strzałem z najbliższej odległości pozwolił Cracovii złapać kontakt.

Po zmianie stron obie drużyny miały swoje okazje. Po stronie Garbarni próbowali Piotr Ferens czy Michał Górecki, jednak to Cracovia zdołała zakończyć akcję zdobyciem gola. W 72. minucie piłka trafiła w polu karnym pod nogi Mateusza Wdowiaka, a 18-latek płaskim strzałem nie dał szans na interwencję rok starszemu bramkarzowi - Damianowi Paździorowi. Jeszcze w samej końcówce zarówno Garbarnia, jak i Cracovia stworzyły sobie sytuacje, które mogły przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Ostatecznie jednak, podobnie jak mecz Hutnika z Wisłą, również te derby zakończyły się podziałem punktów. 3:3 przy Reymonta, 2:2 na Wielickiej - dobrego futbolu i goli w ten weekend nie brakowało!

Piotr Górecki, trener Cracovii: Uważam, że podział punktów nie krzywdzi żadnej drużyny. Byliśmy co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla Garbarni, która piłkarsko jest bardzo dobrą drużyną. Udało nam się podnieść z 0:2 do 2:2, a mogliśmy ten mecz nawet wygrać, więc jestem zadowolony z przebiegu tego meczu i zdobytego punktu. Nieco przespaliśmy pierwsze minuty, za to pozytywnie wpłynął na nas gol zdobyty tuż przed przerwą przed Erika Jendriska.

Mirosław Hajdo, trener Garbarni: Popełniliśmy dwa niepotrzebne błędy, ale sami jesteśmy sobie winni. To dobry mecz do tego, żeby wyciągnąć wnioski. Mieliśmy niezłe sytuacje jeszcze przed przerwą, ale niedokładności zadecydowały o tym, że nie schodziliśmy do szatni z większą przewagą. Szanujemy rywala i punkt zdobyty na wyjeździe, chociaż oczywiście lekki niedosyt pozostaje. Nie rozpatruję jednak tego meczu w kategoriach straty punktów.

Tempo rośnie…

Przed krakowskimi trzecioligowcami trudny i wymagający terminarz. Czwarta kolejka odbędzie się bowiem nie w przyszły weekend, ale już w najbliższą środę. Trzy ekipy z naszego miasta rozegrają swoje spotkania w roli gospodarza - Garbarnia podejmie Unię Tarnów, do Nowej Huty przyjedzie rezerwa Korony Kielce, zaś druga drużyna Pasów zmierzy się przed własną publicznością z innym beniaminkiem - Spartakusem Daleszyce. Wyjazd czeka za to podopiecznych Macieja Musiała, którzy w Woli Rzędzińskiej zagrają z Wolanią. Wszystkie cztery spotkania rozegrane zostaną w środę 26 sierpnia o godzinie 17.

Komplet rezultatów trzeciej kolejki:

Spartakus Daleszyce - Sparta Kazimierza Wielka 0:2

Korona II Kielce - Unia Tarnów 0:1

Poprad Muszyna - Wolania Wola Rzędzińska 2:1

Wisła II Kraków - Hutnik Nowa Huta 3:3

Podhale Nowy Targ - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:2

Beskid Andrychów - Poroniec Poronin 0:4

Cracovia II - Garbarnia Kraków 2:2

Łysica Bodzentyn - Czarni Połaniec 1:3

Soła Oświęcim - Wisła Sandomierz 4:1

News will be here