W Krakowie nie tylko ekstraklasa. Rezerwy gromią!

Hutnik wygrał po raz drugi z rzędu fot. LoveKraków.pl

Za nami znakomita dla krakowskich drużyn kolejka III ligi. W siódmej serii gier swoje mecze wygrały wszystkie ekipy z naszego miasta, a rezerwy Wisły i Cracovii wbiły swoim rywalom łącznie 10 goli. To druga w tym sezonie kolejka, w której cztery drużyny z Krakowa inkasują komplet punktów.

Biała Gwiazda gromi mistrza

Jeszcze nie tak dawno Wisła Sandomierz była faworytem praktycznie każdego meczu. W zeszłym sezonie ekipa ta wygrała trzecioligowe rozgrywki i niewiele zabrakło, by awansowała na szczebel centralny. W tym sezonie sandomierzanie to już zupełnie inna drużyna, co potwierdziło się między innymi w sobotnie popołudnie.

Mecz rozpoczął się dla Białej Gwiazdy znakomicie i już w 19. minucie przed świetną okazją stanął Kamil Kuczak. Napastnik nie zdołał co prawda wykorzystać rzutu karnego, ale z dobitką pospieszył Oskar Wąsikowski, otwierając wynik spotkania. Krótko po przerwie, gola na 2:0 zdobył Grzegorz Marszalik, a siedem minut później świetne dośrodkowanie Grzegorza Gulczyńskiego wykorzystał Piotr Żemło. Wynik meczu ustalony został stosunkowo wcześnie, bo już w 68. minucie. Konrad Handzlik dobił uderzenie kolegi i dał Wiślakom aż czterobramkowe prowadzenie. Potwierdziła się więc znakomita forma podopiecznych Macieja Musiała. Po fatalnym starcie i dwóch porażkach z rzędu, w pięciu kolejnych spotkaniach Biała Gwiazda nie przegrała, a w dwóch ostatnich meczach wbiła rywalom aż osiem goli.

– Wynik mówi dużo, wygraliśmy pewnie. Może początek spotkania był lekko chaotyczny, ale po strzelonej bramce mieliśmy kontrolę nad wydarzeniami. Mimo rezultatu uważam, że nie był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Lepiej zagraliśmy w Poroninie, ale oczywiście z tego spotkania również jestem zadowolony – powiedział po meczu trener Maciej Musiał. Zwycięstwo nad imienniczką z Sandomierza pozwoliło jego podopiecznym nareszcie wydostać się ze strefy spadkowej i awansować na siódme miejsce. Za tydzień rezerwy Wisły czeka jednak trudne wyzwanie. W przyszłą sobotę Biała Gwiazda wyjedzie bowiem do Połańca na mecz z nieobliczalnymi, w tym sezonie Czarnymi.

Komplet Garbarni na trudnym terenie

Najpóźniej, bo w niedzielę, swoje spotkanie rozegrała Garbarnia. Po dwóch z rzędu porażkach, celem Brązowych było przełamanie się w Bodzentynie, jednak mecz nie zapowiadał się łatwo. Łysica to rywal, z którym w zeszłym sezonie Garbarnia nie zdołała wygrać, a który na własnym stadionie potrafił w tym sezonie rozgromić 4:0 Porońca Poronin

Wiadomo było, że dla przebiegu meczu niezwykle istotny może być jego początek. Ten ułożył się znakomicie dla Garbarni i już po trzech minutach, za sprawą trafienia Marcina Siedlarza, podopieczni Mirosława Hajdy objęli prowadzenie. Szybko zdobyty gol stanowił dla Brązowych pozytywny impuls i to oni kontrolowali grę przez praktycznie całe spotkanie. Sytuacja dodatkowo poprawiła się na 20 minut przed końcem - i to poprawiła się podwójnie. Za faul w polu karnym czerwoną kartką został ukarany Krystian Płusa, a kilkadziesiąt sekund później „jedenastkę” na bramkę zamienił kapitan gości, Krzysztof Kalemba. Mimo gry w osłabieniu Łysica, a konkretnie Mirosław Kalista, zdołała w samej końcówce strzelić jeszcze gola kontaktowego, ale na nic więcej nie było tego dnia gospodarzy stać.

– Graliśmy na bardzo trudnym terenie, ale odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Wciąż doskwierają nam problemy kadrowe. Do gry wrócił Damian Drzewiecki, jednak kilku ważnych zawodników ciągle brakuje. Szybka bramka ułatwiła nam grę w tym meczu, a przeciwnik nie stworzył sobie praktycznie żadnej okazji. Bramka na 1:2 padła po prostu po naszym błędzie – stwierdził po końcowym gwizdku szkoleniowiec zwycięzców, Mirosław Hajdo. Garbarni udało się więc przełamać złą passę i przywieźć z Bodzentyna komplet punktów. Teraz w najbliższej perspektywie Brązowi mają kolejny mecz z serii tych, które wygrać po prostu trzeba. W sobotę do Krakowa przyjedzie Wolania Wola Rzędzińska, która w tym sezonie jedyny punkt zawdzięcza bezbramkowemu remisowi z ostatnim w tabeli Beskidem Andrychów.

Zabójcza minuta Hutnika

A skoro mowa o Wolanii, to właśnie ta drużyna przyjechała w sobotę na Suche Stawy. Jeden zdobyty punkt, sześć porażek i 19 straconych goli - z taką drużyną rozpędzający się Hutnik wygrać po prostu musiał. Podopieczni Mateusza Stańca ze swojej powinności się wywiązali, choć wcale tak lekko, łatwo i przyjemnie nie było.

Ozdobą spotkania była bramka zdobyta przez Mateusza Gamrota. To właśnie ten zawodnik w 35. minucie cudownie huknął z woleja z linii pola karnego i pokonał w ten sposób bramkarza Wolanii. Hutnicy poszli za ciosem bardzo szybko i już kilkadziesiąt sekund później zrobiło się 2:0. Błąd defensywy gości wykorzystał Krzysztof Świątek, który ruszył z piłką i skierował ją do bramki. Istotna dla przebiegu meczu była jednak bramka do szatni zdobyta przez byłego zawodnika Hutnika, Damiana Luberę. Zawodnik Wolanii rozbudził wśród swoich kolegów nadzieje i to oni dominowali po zmianie stron. Gospodarzy kilkukrotnie ratował młody bramkarz, Dawid Migdał, a w ostatnich sekundach, kiedy Wolania całkowicie się otworzyła, bramkę zdobył Patryk Kołodziej. Również ten gol był niezwykły - Kołodziej przerwał atak przyjezdnych jeszcze na własnej połowie po czym rozpędził się z piłką, przebiegł ponad połowę boiska i posłał ją do siatki.

– Mecz w naszym wykonaniu był naprawdę średni, ale możemy się cieszyć z trzech punktów. Nie liczy się styl, liczy się zwycięstwo i to jest najważniejsze. Gra była niestety brzydka, ale za jakiś czas nikt tego nie będzie pamiętał. Będziemy rozliczani z wyników i tabeli – mówi niezadowolony mimo zwycięstwa Mateusz Staniec, trener Hutnika. O kolejny komplet punktów nie będzie łatwo. Hutników czeka bowiem niezwykle trudne zadanie. Podopieczni trenera Stańca wyjadą do Ostrowca Świętokrzyskiego na mecz z niepokonanym liderem, KSZO.

Pasy w roli egzekutora

Jeszcze lepszy wynik niż Wisła, osiągnęły w tej kolejce rezerwy Cracovii. Rywalem Pasów była ostatnia drużyna w trzecioligowej tabeli, Beskid Andrychów, który w dwóch ostatnich meczach tracił po cztery bramki. Zadaniem podopiecznych Piotra Góreckiego było więc tę serię utrzymać i wywiązali się oni z tego z solidną nawiązką.

Szymon Kiebzak - ten 18-letni pomocnik rozegrał prawdopodobnie w sobotnie przedpołudnie najlepsze 45 minut w swoim życiu. Pierwszy gol w drugiej minucie, drugi w 20., a trzeci po niespełna kwadransie - tak szybko zdobyty hattrick błyskawicznie wyprowadził Kiebzaka na czoło klasyfikacji strzelców w Cracovii. Hattrick nie był jednak klasyczny, bo w 30. minucie trafieniem popisał się Paweł Jaroszyński. Do przerwy Pasy prowadziły więc 4:0, a po zmianie stron dołożyły jeszcze dwa kolejne gole. Mariusz Panek skutecznie egzekwował rzut wolny, a na kilka minut przed końcem rzut karny na bramkę zamienił Mateusz Wdowiak.

– Na samym początku bramkarz gospodarzy zachował się nonszalancko - nabił naszego napastnika i przy okazji nabawił się kontuzji. Od tego momentu kontrolowaliśmy przebieg meczu praktycznie do końca, jedynie w końcówce pierwszej połowy drużyna Beskidu stworzyła sobie kilka okazji. Po przerwie widać już było naszą zdecydowaną dominację – powiedział po spotkaniu jeden z liderów drużyny, Mateusz Wdowiak. Tylko w meczu z Beskidem Cracovia zdobyła dokładnie tyle bramek, ile zawodnicy rezerw Pasów zdobyli w poprzednich pięciu rozegranych spotkaniach. Po dwóch z rzędu porażkach udało się więc w znakomitym stylu wrócić na zwycięską ścieżkę. W ósmej kolejce zadanie będzie jednak dużo cięższe - do Krakowa przyjedzie beniaminek i jednocześnie rewelacja początku sezonu, Podhale Nowy Targ.

Pucharowy tydzień

Zanim rozpocznie się następna ligowa kolejka, w tygodniu krakowscy trzecioligowcy włączą się do rozgrywek krakowskiego Pucharu Polski. Wszystkie te drużyny zagrają na wyjazdach z niżej notowanymi rywalami. Hutnik Nowa Huta i rezerwy Wisły swoje spotkania rozegrają we wtorek o godzinie 16:30 - ci pierwsi zmierzą się w Modlnicy z Błękitnymi, zaś rezerwy Białej Gwiazdy zagrają z Orłem Piaski Wielkie. Mecze Garbarni i Cracovii odbędą się z kolei w środę o tej samej godzinie. Brązowi zagrają z A-Klasowymi Rybitwami, zaś rywalem podopiecznych Piotra Góreckiego będzie Lot Balice.

Kolejne zwycięstwo KSZO, lider wciąż mocny

Siódma kolejka przyniosła dziewięć rozstrzygnięć. Drużyny zagrały bezkompromisowo, a żadna ekipa nie zamierzała zadowalać się remisem. Na pozycji lidera umocniło się KSZO, które wywiozło trzy punkty z Tarnowa, a między innymi bramka Macieja Żurawskiego dała Porońcowi zwycięstwo w Kielcach - dopiero drugie w tym sezonie.

Komplet wyników siódmej kolejki

Unia Tarnów - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:2

Hutnik Nowa Huta - Wolania Wola Rzędzińska 3:1

Beskid Andrychów - Cracovia II 0:6

Soła Oświęcim - Spartakus Daleszyce 1:0

Korona II Kielce - Poroniec Poronin 1:3

Wisła II Kraków - Wisła Sandomierz 4:0

Łysica Bodzentyn - Garbarnia Kraków 1:2

Poprad Muszyna - Czarni Połaniec 3:1

Podhale Nowy Targ - Sparta Kazimierza Wielka 3:2