W Krakowie nie tylko ekstraklasa. Środowy komplet zwycięstw

W meczu Garbarni z Unią na boisku nie brakowało walki fot. Paweł Zapiór/Garbarnia Kraków

W rozegranej w nieco przyspieszonym tempie czwartej kolejce małopolsko-świętokrzyskiej grupy III ligi wreszcie nastąpiło to, na co czekaliśmy - wszystkie cztery krakowskie drużyny pokonały swoich rywali i zainkasowały komplet punktów. Środowe zwycięstwo jest szczególnie ważne dla rezerw Wisły, dla których był to pierwszy taki rezultat w tym sezonie.

Przełamanie w Woli Rzędzińskiej


Wyraźny progres notują ostatnio zawodnicy drugiej drużyny Wisły Kraków. Po fatalnym początku i dwóch porażkach w ubiegły weekend, Biała Gwiazda zainkasowała pierwszy punkt remisując z Hutnikiem, a w czwartej kolejce wreszcie wygrała. Rywalem podopiecznych Macieja Musiała była drużyna z dolnej części tabeli, Wolania Wola Rzędzińska.


Powoli można mówić o tym, że domeną rezerw Wisły stają się pierwsze minuty meczu. Z Hutnikiem Wiślacy objęli prowadzenie w czwartej minucie, a wczoraj uczynili to po ośmiu minutach gry. Na listę strzelców wpisał się najmłodszy zawodnik Wisły, 17-letni Konrad Handzlik. – Bardzo potrzebowaliśmy dziś zwycięstwa i, co ważne, dobrze weszliśmy w ten mecz. Utrzymywaliśmy się przy piłce, stwarzaliśmy sobie okazje i po raz kolejny wykorzystaliśmy jedną z nich już w pierwszych minutach – powiedział po spotkaniu Handzlik, który w drugiej połowie dołożył jeszcze jedno, niezwykle ważne trafienie. Wcześniej, bo jeszcze przed zmianą stron, prowadzenie Wisły podwyższył Jakub Bartosz, a kilkukrotnie do wysiłku zmuszony był Michał Buchalik - bramkarz pierwszej drużyny, który powoli wraca do zdrowia po kontuzji. Po przerwie do ataków rzucili się zawodnicy Wolanii, a na kwadrans przed końcem gola kontaktowego zdobył Damian Lubera, który większą część swojej kariery spędził w Hutniku Nowa Huta. Piłkarze z Woli Rzędzińskiej mocno starali się doprowadzić do remisu, ale w 88. minucie wybił im to z głowy wspomniany już Konrad Handzlik. Jak się później okazało, gdyby nie gol Handzlika, spotkanie zakończyłoby się podziałem punktów. W ostatniej akcji meczu na listę strzelców wpisał się Jakub Tadel, jednak nie wystarczyło to, aby Wolania sięgnęła tego dnia po choćby jeden punkt.


– Jeśli chodzi o mecz z Wolanią, jestem zadowolony tylko połowicznie. Pierwszą część meczu zagraliśmy naprawdę nieźle. Prowadziliśmy grę, szybko zdobyliśmy. Po przerwie praktycznie cała drużyna, z wyjątkiem Buchalika i Handzlika, wyszła jednak odmieniona. Przy większych umiejętnościach piłkarskich naszego rywala spotkanie spokojnie mogłoby się zakończyć remisem. Trudno powiedzieć z czego wynika tak różna postawa moich zawodników w trakcie jednego meczu, ale wydaje mi się, że problem leży w ich głowach – tłumaczy po spotkaniu trener drugiej drużyny Wisły, Maciej Musiał. Kolejne spotkanie z udziałem Białej Gwiazdy już w sobotę o godzinie 12. Wisłę czeka jednak niezwykle ciężkie zadanie. Do Myślenic przyjedzie bowiem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - dotychczasowy lider tabeli i drużyna, która w tym sezonie nie straciła jeszcze punktu, ani nawet bramki.


Wicelider w Krakowie


Kolejne, trzecie już zwycięstwo zanotowała w środowe popołudnie Garbarnia. Brązowi po meczu pełnym walki pokonali na własnym terenie Unię Tarnów i obronili w ten sposób pozycję wicelidera tabeli. Losy tego spotkania ważyły się jednak do ostatnich sekund, w których tym razem szczęście dopisało Garbarni.


Aż osiem żółtych kartek pokazał w meczu Garbarni z Unią Tarnów sędzia Jan Pawlikowski z Nowego Targu. Żaden z zawodników nie zamierzał odstawiać nogi i aż dla trzech piłkarzy gospodarzy spotkanie zakończyło się przedwcześnie. Zanim nastąpiły jednak te przykre w skutkach starcia, w czwartej minucie gry wynik spotkania dobrym strzałem zdołał otworzyć Tomasz Ogar. Kolejne minuty upłynęły głównie na wzajemnym kopaniu się po nogach. Jedna z takich sytuacji zakończyła się w 36. minucie podyktowaniem rzutu karnego dla Garbarni, którą to okazję na bramkę zamienił Krzysztof Kalemba. Wydawało się wówczas, że Brązowi powoli przejmują inicjatywę nad tym meczem, jednak było to wrażenie błędne. Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy przed analogiczną szansą stanęli bowiem goście z Tarnowa, a Łukasz Popiela również nie zmarnował rzutu karnego. Po przerwie podobnie, jak w pierwszej części - więcej na boisku było fauli niż gry w piłkę. Szczególnie gorąco zrobiło się jednak w samej końcówce spotkania. W 85. minucie zawodnicy Unii żywiołowo domagali się podyktowania rzutu karnego, a w ostatnich sekundach spotkania piłka zatrzepotała w siatce Garbarni. Trzy punkty dla Brązowych uratowała decyzja sędziego liniowego, który dostrzegł w tej sytuacji spalonego i uniósł w górę chorągiewkę.


– Przez pierwsze pół godziny graliśmy fajnie w piłkę, stwarzaliśmy sytuacje i strzeliliśmy dwie bramki. Później daliśmy sobie wbić głupiego gola po bezsensownym rzucie karnym i zaczęło się polowanie na kości. W tym aspekcie lepiej poczynali sobie zawodnicy Unii, którzy doprowadzili do dwóch szybkich wymuszonych zmian w naszej drużynie. Bardzo gorąco zrobiło się w końcówce - przy golu dla Unii wszyscy zawodnicy gości mocno się kłócili, ale ja widziałem wyraźnie, że był tam spalony – zaznacza szkoleniowiec Garbarni, Mirosław Hajdo. W najbliższy weekend Brązowych czeka wyjazd do Daleszyc. Tam wiceliderowi tabeli przyjdzie się w niedzielę zmierzyć ze Spatakusem - beniaminkiem trzeciej ligi, który w pierwszej kolejce sensacyjnie rozgromił 5:0 aktualnego wciąż mistrza, Wisłę Sandomierz.


Hutnik gromi na Suchych Stawach


Przekonywające zwycięstwo odniosła również drużyna Hutnika Nowa Huta. Na Suche Stawy przyjechała drużyna rezerw Korony Kielce, dla której był to już trzeci w tym sezonie wyjazd do drużyny z Krakowa. W pierwszej kolejce Korona pokonała rezerwy Wisły 1:0, a tydzień później musiała uznać wyższość Garbarni, która wbiła jej trzy bramki, tracąc przy tym jedną.


Bez ważnych punktów defensywy - Jakuba Ochmana i Mateusza Niechciała - musiała radzić sobie w spotkaniu z Koroną drużyna Hutnika. Ten pierwszy pauzował za czerwoną kartkę z meczu z Wisłą, a drugi zmaga się z problemami zdrowotnymi. Pierwsza połowa spotkania miała bardzo wyrównany przebieg. Próbowali zawodnicy jednych i drugich, ale żadna z tych szans nie zakończyła się bramką. Dużo więcej działo się jednak w po zmianie stron. Strzelanie rozpoczął bardzo szybko, bo już w 49. minucie Krzysztof Świątek. Hutnicy poszli za ciosem i już trzy minuty później, za sprawą trafienia Bartłomieja Chlebdy, podwoili swoje prowadzenie. Dalsze fragmenty meczu przebiegały już pod dyktando Hutnika. Gospodarze bawili się piłką, atakowali i oddawali strzały, a wynik meczu ustalili na pięć minut przed jego końcem. Na indywidualną akcję zdecydował się Damian Guzik, który po minięciu kilku rywali umieścił piłkę w siatce. Hutnik wygrał więc po raz pierwszy w sezonie - na Suchych Stawach pokonał rezerwy Korony w stosunku 3:0.


– Udało się nam zrealizować wszystkie zadania - zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Pierwsza połowa była wyrównana, może nawet z lekką przewagą gości, ale druga część meczu przebiegła już pod nasze dyktando. Cieszy to, że po zdobytym goli na 1:0 chłopcy poszli za ciosem i szybko strzelili drugą bramkę. Teraz musimy wskoczyć na właściwe tory i robić wszystko, aby wygrywać każde kolejne spotkanie – zapowiada szkoleniowiec drużyny z Nowej Huty, Mateusz Staniec. Przed Hutnikiem niezwykle ciężki terminarz. Ciężki nie tylko pod względem skali trudności meczów, ale również w kwestii ich częstotliwości. W sobotę Hutnicy wybiorą się do Tarnowa na mecz z Unią, a kolejne spotkanie rozegrają już w następną środę. 2 września w zaległym meczu drugiej kolejki podopieczni Mateusza Stańca zagrają z nieobliczalnym w tym sezonie Popradem Muszyna.


Świetny początek Cracovii


W identycznym do Hutnika stosunku środowy mecz rozstrzygnęła na swoją korzyść drużyna beniaminka III ligi, rezerwa Cracovii. W drugim w ciągu kilku dni meczu rozgrywanym przed własną publicznością Pasy pokonały innego beniaminka, Spartakusa Daleszyce.


Podopieczni Piotra Góreckiego w sposób najlepszy z możliwych wyciągnęli wnioski z niedzielnego meczu z Garbarnią. Wówczas Brązowi zdobyli bramkę na 1:0 po upływie około pół minuty gry i - przynajmniej tak mogło się wydawać - ustawili pod swoje dyktando początkowe fragmenty meczu. W środę tak samo postąpiła Cracovia. Już w 45. sekundzie piłkę do bramki wpakował Mateusz Wdowiak, zaczynając strzelanie gospodarzy. W ten sposób Cracovia ułożyła sobie to spotkanie znakomicie, a jeszcze przed przerwą podwyższyła swoje prowadzenie. Bramkę do szatni zdobył Krzysztof Szewczyk - najlepszy strzelec drugiej drużyny Pasów w zeszłym sezonie. - Musieliśmy włożyć w ten mecz dużo zdrowia, ale zagraliśmy nieźle. Cieszy konsekwencja i przede wszystkim kolejne trzy punkty - zaznaczył Szewczyk po końcowym gwizdku. Trzecią bramkę dla Cracovii zdobył w 77. minucie kolejny zawodnik z doświadczeniem ekstraklasowym - Łukasz Zejdler. I choć ze względu na termin meczu ze Spartakusem trener Górecki nie mógł liczyć na wsparcie zawodników z pierwszej drużyny, to właśnie trzej zdolni piłkarze, którzy w niej już się przetarli, pomogli w odniesieniu trzybramkowego zwycięstwa.


– Taka jest piłka nożna - raz szybko się traci gola, a innym razem szybko się go zdobywa. Tym razem to nam udało się ustawić ten mecz i prowadzenia nie oddaliśmy do końca. Szansę dostali młodzi zawodnicy i uważam, że spisali się oni bardzo dobrze. Spotkanie nie było tak łatwe, jak mógłby wskazywać wynik. W trzeciej lidze nie ma łatwych meczów, więc każdy punkt trzeba wywalczyć i wybiegać – mówi po zwycięstwie w starciu beniaminków trener gospodarzy, Piotr Górecki. Czasu na odpoczynek nie ma jednak wiele. W niedzielne popołudnie Pasy czeka bowiem wyjazd do Bodzentyna na mecz z Łysicą. Początek spotkania o godzinie 17.


Niesamowite KSZO, derby Podhala na remis


Kolejne, czwarte w tym sezonie zwycięstwo zanotowała w środę drużyna KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Bilans może imponować - 12 punktów na tyle samo możliwych, 11 zdobytych goli i ani jednego straconego. Wśród spotkań czwartej kolejki hitowo zapowiadały się z kolei derby Podhala. Beniaminek z Nowego Targu wybrał się do Poronina, a mecz zakończył się podziałem punktów.


Komplet wyników czwartej kolejki


KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Poprad Muszyna 4:0

Garbarnia Kraków - Unia Tarnów 2:1

Łysica Bodzentyn - Sparta Kazimierza Wielka 1:0

Hutnik Nowa Huta - Korona Kielce 3:0

Wolania Wola Rzędzińska - Wisła II Kraków 2:3

Wisła Sandomierz - Beskid Andrychów 2:1

Czarni Połaniec - Soła Oświęcim 0:2

Cracovia II - Spartakus Daleszyce 3:0

Poroniec Poronin - Podhale Nowy Targ 1:1

News will be here