Walka ze smrodem w Płaszowie potrwa jeszcze długo

W opisywanym rejonie powstają nowe bloki fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Mieszkańcy rejonu Płaszowa i Rybitw skarżą się na smród, który w sposób niemal ciągły panuje w tej części miasta. Można powiedzieć, że ich głos staje się stopniowo coraz bardziej słyszalny. Nie oznacza to jednak, że problem uda się szybko rozwiązać.

W tej części miasta działa wyjątkowo dużo zakładów, z których działalnością wiążą się uciążliwe zapachy. Chodzi nie tylko o oczyszczalnię ścieków, ale też o zakłady przetwarzające odpady, kompostownię czy garbarnię. Równocześnie okolice Płaszowa i Rybitw od dłuższego czasu przeżywają boom inwestycyjny i wprowadza się tam coraz większa liczba mieszkańców, a długofalowe plany miasta przewidują dalszą zabudowę, w tym budowę wieżowców.

Smród STOP

Liczba osób zainteresowanych ograniczeniem smrodu jest więc coraz większa, a ich działania stają się coraz bardziej widoczne. Uciążliwy problem zmobilizował mieszkańców: pisali już petycje do prezydenta i wojewody, sami prowadzą też i zapisują na bieżąco swoje obserwacje. Na Facebooku działa strona SMRÓD STOP - Kraków. Dziś nikt nie mówi już, że problemu nie ma.

Jego rozwiązanie może jednak potrwać bardzo długo. – Mamy tu wiele podmiotów, ale każdy mówi, że to nie ode mnie albo przynajmniej nie ode mnie najgorzej – mówi Jacek Bednarz, przewodniczący Rady Dzielnicy XIII Podgórze.

Brakuje ustawy

W sprawę zaangażowanych jest równocześnie kilka instytucji – zarówno na poziomie miejskim, jak i wojewódzkim. Działania utrudnia jednak brak regulacji ustawowych. – W Polsce problem uciążliwości zapachowej nie jest normowany odpowiednimi przepisami z zakresu ochrony środowiska. Emisje zapachowe nie są zdefiniowane liczbowo, a ich ocena ma charakter indywidualny i subiektywny. Brakuje procedur i metodyk pomiaru uciążliwości zapachowej – stwierdza Magdalena Gala, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. To właśnie WIOŚ ma w swoich kompetencjach kontrolę działania zakładów przemysłowych pod kątem ich uciążliwości dla środowiska.

Przewodniczący Jacek Bednarz liczy na to, że prace nad przygotowaniem tzw. „ustawy odorowej” przyspieszą w najbliższym czasie, po nominacji Pawła Ciećko z Krakowa na Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. – Mówi się o niej od wielu lat i ciągle nie powstała, a jak widać, jest coraz bardziej istotna dla mieszkańców jeśli chodzi o ich komfort życia – podkreśla Bednarz.

Uniwersytet zbada sprawę

W miniony czwartek w tej sprawie odbyło się spotkanie z mieszkańcami. Jego tematem były podjęte do tej pory działania. – W chwili obecnej priorytetem jest zidentyfikowanie zakładu powodującego uciążliwości odorowe – mówi Grażyna Rokita z biura prasowego UMK.

Pod koniec sierpnia miasto podpisało umowę z Uniwersytetem Ekonomicznym na przeprowadzenie dokładnych badań uciążliwości odorowej. Pracownicy UEK mają nie tylko przeprowadzić ankiety wśród mieszkańców, ale też dokonać pomiarów w terenie, a na ich podstawie wskazać źródła nieprzyjemnych zapachów i wskazać sposoby likwidacji tego problemu.

To kontynuacja i rozszerzenie badań, które już były prowadzone i których wyniki pokazane zostały mieszkańcom w ubiegłym tygodniu.

MPWiK wyda 5 milionów

Zarówno WIOŚ, jak i przedstawiciele miasta podkreślają, że walka z problemem smrodu będzie się wiązała ze sporymi nakładami. Tylko Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zamierza do 2022 roku wydać na ten cel 5 milionów złotych. Część prac już wykonano.

Jak wylicza Robert Żurek, rzecznik MPWiK, w oczyszczalni Płaszów zamontowano m.in. układ zraszaczy zamgławiających preparatem neutralizującym, system dezodoryzacji w budynku stacji zlewczej i system dozowania środków wiążących siarkowodór. Powstał nowy zbiornik retencyjny dla dowożonych nieczystości, z odprowadzeniem gazów do filtra węglowego. Hermetyzację przeprowadzono m.in. na stanowisku zrzutu nieczystości i na głównym kanale doprowadzającym ścieki.

Oczyszczalnię jako źródło problemu wskazuje duży procent ankietowanych mieszkańców. Sam MPWiK podkreśla jednak, że przypisywanie całej winy oczyszczalni ścieków jest uproszczeniem sprawy.

Mieszkańcy mają jednak sporo uwag do miasta. Na zarzut, że ich bloki powstały później niż oczyszczalnia, odpowiadają, że to miasto, wiedząc o uciążliwych zapachach, nie powinno było zezwolić na zabudowę w tym miejscu.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bieżanów-Prokocim Podgórze