Według statystyków Błaszczykowski najsłabszy na boisku

fot. KP

Biegał najszybciej z wiślaków, ale w innych elementach nie przypominał Kuby z najlepszych czasów. Co liczby mówią o pierwszym występie reprezentanta Polski po powrocie do ekstraklasy?

Niespełna 34-letni pomocnik w ostatnich latach w klubie grał bardzo mało. Jesienią w Wolsfburgu przebywał na boisku zaledwie 12 minut. Ostatni pełny mecz w Bundeslidze Błaszczykowskiego to starcie Wilków z Hoffenheim 22 października 2017 roku.

Powrót Błaszczykowskiego do ekstraklasy nie był szczęśliwy. Biała Gwiazda w Zabrzu miała niewiele do powiedzenia i przegrała 0:2. Błaszczykowski był kapitanem i spędził na murawie 95 minut.

Dużo strat

Kuba był jednym z najszybszych na boisku – przy jednym ze sprintów zmierzono mu prędkość 32,13 km/h (lepszy był tylko obrońca Górnika Przemysław Wiśniewski – 32,59 km/h). Przebiegł 10,64 km – więcej  w nogach w Wiśle mieli Patryk Plewka (11,24 km) i Matej Palcić (10,93 km).

Inne statystyki są dla ikony polskiej piłki mniej korzystne. Błaszczykowski nie oddał strzału, ale miał jedno kluczowe podanie, którego nie wykorzystał Marko Kolar. Raz był faulowany, raz sędzia Jarosław Przybył odgwizdał jego przewinienie na graczu gospodarzy.

REKLAMA

Górnicy radzili sobie ze zwodami piłkarza – tylko jeden na siedem przyniósł oczekiwany efekt. Błaszczykowski wygrał tylko 6 na 21 pojedynków (29 procent). Dużo lepiej z rywalami radził sobie Sławomir Peszko, który na swoją korzyść rozstrzygnął 11 z 18 pojedynków (61 procent). Kuba trzy razy odebrał piłkę, stracił sześć.

Jego Instat Index wyniósł 199, podobnie jak najsłabszego według statystyków gracza Górnika – Igora Angulo.

Potrzeba cierpliwości

– Nie chcę oceniać siebie, zdając sobie sprawę, jakie mamy problemy. Skupiam się na graniu, mamy swoje problemy pozaboiskowe, robimy wszystko, żeby z tego wybrnąć. Sytuacja nie jest lekka, mimo bardzo dużej mobilizacji cały czas walczymy o przetrwanie. Musimy pracować, pracować, pracować – powiedział Błaszczykowski w rozmowie z Eurosportem.

Leszek Ojrzyński, trener kilku klubów ekstraklasy, w tym Górnika, jest pod wrażeniem pierwszego występu zabrzan.

– Byli nakręceni od pierwszej minuty, bardzo chcieli wygrać. Z dobrej strony pokazali się nowi zawodnicy – ocenia.

Z kolei w Wiśle zauważył tylko kilka dobrych momentów, a to było za mało, by zdobyć na Śląsku choćby punkt. – Szansy upatrywałem na skrzydłach, bo Peszko i Błaszczykowski to dobrzy piłkarze. Liczyłem na kilka indywidualnych akcji, ale ich zabrakło. Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość – mówi Ojrzyński.