Wisła Kraków nie zdołała pokonać Lechii Gdańsk na jej obiekcie i do Krakowa wraca bez punktów. Niedosyt w szeregach krakowian może być spory, gdyż do pierwszej bramki żadna ze stron nie miała wyraźnej przewagi, a Wiślacy mieli swoje sytuacje, których nie wykorzystali.
Pomimo że Wisłę Kraków i Lechię Gdańsk dzieliło w ligowej tabeli kilka miejsc, to obie miały swój punkt wspólny. Obie wiosną spisywały się przyzwoicie i miały serię pięciu meczów bez porażki. Biała Gwiazda wygrała dwa z pięciu ostatnich pojedynków, a gdańszczanie trzy. Obie ekipy w Gdańsku chciały grać bez kompleksów i to było widać już od pierwszych minut spotkania, ale swoją dobrą passę kontynuować będzie tylko Lechia.
Wisła w Gdańsku miała jeszcze jedną serię. Po raz ostatni wygrała tam 9 lat temu i było to jedyne jak dotąd zwycięstwo w jedenastu meczach rozegranych na nowym obiekcie Lechii, licząc od marca 2012 roku. Atutem krakowian był fakt, że w obecnych rozgrywkach z wyjazdów wracali ze zdobyczą punktową. Z pustymi rękami pod Wawel wrócili tylko raz, po meczu 10. kolejki z Wartą Poznań. Teraz dołożyli do tego drugą wyjazdową porażkę.
Zabrakło bramek
Obie strony sporo się nabiegały w pierwszych 45 minutach. Gracze Wisły mieli w nogach około 57 km, a Lechii 53 km. Gra toczyła się od bramki do bramki. Wisła śmielej podchodziła pod pole karne gospodarzy, natomiast Lechiści próbowali zaskoczyć Mateusza Lisa uderzeniami z dystansu. Najgroźniej na murawie zrobiło się po około pół godziny gry. Maciej Sadlok rozciągnął akcję Wiślaków na skrzydło do Jean Carlosa Silvy, a ten odegrał w pole karne do Stefana Savicia. Ładnie zapowiadająca się akcja gości zakończyła się tylko na bocznej siatce.
Miejscowi odpowiedzieli kilkadziesiąt sekund później. Rafał Pietrzak obsłużył Flavio Paixao, a ten uderzeniem głową był bliski pokonania bramkarza przyjezdnych. Chwilę później piłkę obok bramki posłał Łukasz Zwoliński. W celnych strzałach przed przerwą był remis 3:3.
Zabolało podwójnie
Po przerwie w barwach Wisły wyróżniał się David Mawutor. Piłkarz z Ghany przymierzył z dystansu i niewiele się pomylił. Niestety okres dobrej gry Ghańczyka zakończył się zagraniem piłki ręką w polu karnym. Sędzia obejrzał powtórkę na monitorze i wskazał na jedenasty metr. Pewnie karnego na bramkę zamienił Paixao.
Niepocieszony w tej sytuacji mógł być Yaw Yeboah, który chwilę wcześniej popisał się ofiarną interwencją. Kenny Saief wpadł w pole karne, przymierzył i oddał potężny cios w kierunku bramki. Lis skutecznie wybił piłkę, a na dobitkę poszedł Conrado. Yeboah w ostatniej chwili ubiegł gracza Lechii, choć sam przy tym mocno ucierpiał. Po tym zagraniu Lechia miała rzut rożny, a później wspomniany już rzut karny.
Trener Wisły zdecydował się zdjąć z boiska Mawutora, a w jego miejsce wpuścić Rafała Boguskiego, który w Płocku również wystąpił w roli zmiennika i popisał się wówczas dwoma trafieniami. Tym razem wejścia smoka jednak nie było. Wisła próbowała odwrócić losy spotkania, ale nie zdołała strzelić wyrównującego gola. W doliczonym czasie gry zwycięstwo gospodarzy przypieczętowała bramka Zarko Udovicicia.
Sprawy kadrowe
Wisła miała swoje problemy kadrowe. Za cztery żółte kartki, w tym ostatnią obejrzaną w głupi sposób już po końcowym gwizdku w meczu z Górnikiem Zabrze, pauzował Felicio Brown Forbes. Ze składu po ostatnim meczu wypadł również Gieorgij Żukow. Do gry i od razu do wyjściowego składu powrócił Uros Radaković, który ze swojego debiutu w starciu z Wisłą Płock, mimo strzelonego gola niewiele pamiętał. Tuż po uderzeniu piłki zderzył się z rywalem i padł na murawę, po czym stracił przytomność.
Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: Paixao (64. k), Udovicić (90.)
Lechia: Kuciak – Kopacz, Maloca, Tobers, Pietrzak (46. Saief) – Zwoliński (81. Udovicić), Biegański, Kubicki – Gajos (90. Makowski), Conrado, Paixao.
Wisła: Lis – Burliga, Radaković, Frydrych, Sadlok – Yeboah (84. Starzyński), Mawutor (68. Boguski), Plewka, Savić, Silva – Medved.
Żółte kartki: Pietrzak – Silva, Frydrych, Mawutor.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).