Wisła Kraków nie dała szans beniaminkowi. Zwycięstwo z Sandecją i zadyma na trybunch

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Po raz siódmy w tym sezonie gracze Wisły Kraków zgarnęli pełną pulę. Do drużyn, które z Białą Gwiazdą nie ugrały nawet punktu w sobotni wieczór dołączyła Sandecja Nowy Sącz. Pojedynek przy Reymonta zakończył się wynikiem 3:0, a gole dla krakowian zdobyli Jesus Imaz oraz Carlos Lopez i Victor Perez z rzutów karnych.

Mocny początek

Beniaminek ekstraklasy, który w najwyższej klasie rozrywkowej radzi sobie przeciętnie, a ostatni mecz wygrał 17 września, pokonując wówczas ekipę z Niecieczy, w Krakowie od pierwszych minut mocno ruszył do ataku. Chęci wystarczyło mu na pierwsze dziesięć minut. Później do głosu doszli gospodarze, którzy swoje pięć minut wykorzystali, zdobywając gola na 1:0. Piłka trafiła do kompletnie niepilnowanego Carlosa Lopeza. Hiszpan zbiegł do środka i odegrał do Jesusa Imaza Balleste, a ten bez większych problemów pokonał bramkarza gości.

Parady bramkarzy

Piłkarze Radosława Mroczkowskiego z szybkiego i agresywnego ataku musieli przegrupować siły i przejść do defensywy, bo krakowianie chcieli pójść za ciosem i zdobyć drugie trafienie. Ta sztuka im się jednak nie udała, a z minuty na minutę rozkręcali się gracze Sandecji. W 28. minucie Grzegorz Baran uderzeniem z dystansu sprawił sporo problemów Michałowi Buchalikowi. Bramkarz Wisły wyciągnął się jak struna i w ostatniej chwili przeniósł piłkę zmierzającą wprost do jego bramki nad poprzeczkę.

Świetną paradą popisał się również Michał Gliwa. Umiejętności bramkarza Sandecji w 34. minucie ponownie sprawdził duet Carlitos- Balleste. Mocne uderzenie drugiego z Hiszpanów zdołał jakimś cudem wyciągnąć Gliwa i tym razem mógł on odetchnąć z ulgą.

Zdekompletowani

Trener Wisły Kiko Ramirez jeśli chodzi o zestawienie wyjściowej jedenastki nie ma łatwego życia. Zespół non stop boryka się z kontuzjami. Przed tygodniem w Poznaniu z powodu urazów zagrać nie mogli Paweł Brożek, Martin Kostal, Pol Llonch, Patryk Małecki i Fran Velez. Opiekun krakowian nie mógł również skorzystać z usług pauzującego za kartki Ivana Gonzaleza. W starciu z Sadecją lista nieobecnych była nieco krótsza, bo wystąpić nie mogli tylko Gonzalez, Llonch, Brożek i Velez. Jednak na rozgrzewce urazu doznał Vullnet Basha i od pierwszej minuty w jego miejsce wystąpił Tibor Halilović.

Nieporadni

Po przerwie Sandecja próbowała przejąć inicjatywę. W pierwszej połowie goście mieli swoje momenty, ale posiadanie piłki było zdecydowanie po stronie gospodarzy. Przyjezdni częściej oddawali strzały w kierunku bramki, jednak były to mocno niecelne próby. Tylko dwie z nich zmierzały w światło bramki. Poprawy w tych statystykach przed upływem 60 minuty nie było. Choć Sandecja nie grała źle, to nie mogła znaleźć sposobu, by zdobyć w Krakwie nawet jednego gola.

Na dwa razy

W 54. minucie stadion przy Reymonta odleciał po raz drugi w tym spotkaniu. Radość fanów Białej Gwiazdy była jednak przedwczesna. Gol Carlitosa nie został uznany, ponieważ sędzia asystent dopatrzył się spalonego. Kilka minut później Hiszpan znów ucieszył sympatyków Wisły. W 61. minucie przytrzymywany w polu karnym był Zoran Arsenić. Sędzia Krzysztof Jakóbik wskazał na jedenasty metr. Do stałego fragmentu podszedł Carlos Lopez, który nie dał żadnych szans Michałowi Gliwie. Hiszpan wyrósł na bezapelacyjnego bohatera spotkania. Miał na swoim koncie już gola i asystę, choć podkreślić należy, że zarówno trafień jak i podań zakończonych bramką mógł mieć więcej.

Szczęśliwi, ale z niedosytem

Lepszy od Carlitosa mógł być tylko Jesus Imaz Balleste, jednak w tym dniu szczęście mu nie sprzyjało. Miał już na swoim koncie jedno trafienie oraz świetną próbę zakończoną kapitalną interwencją Michała Gliwy, a w 86. minucie Jakub Bartosz zagrał do Hiszpana taką piłkę, której wręcz grzechem było nie wykorzystać. Tylko sam Hiszpan wie, dlaczego nie trafił w piłkę.

W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry na listę strzelców ponownie mógł się wpisać Carlitos, jednak i jemu w tym dniu szczęście nie dopisywało. Po raz drugi w tym spotkaniu sędzia przy trafieniu Hiszpana dopatrzył się spalonego – przy golu w 89. minucie zadecydował o tym system VAR. Tuż przed końcowym gwizdkiem najlepszego gracza Wiślaków pożegnały trybuny, a w jego miejsce na kilkadziesiąt sekund wszedł Marko Kolar, dla którego był to debiut w barwach Białej Gwiazdy.

Ta trzecia bramka dla gospodarzy tego wieczoru musiała jednak wpaść. W siódmej minucie doliczonego czasu gry na murawę padł Jakub Bartosz. Z uwagi, że Carlitosa nie było już na boisku do jedenastki podszedł Victor Perez, który godnie zastąpił swojego rodaka. Michał Gliwa po raz kolejny w tym spotkaniu musiał wyjąć piłkę z siatki.


Skandaliczne zachowanie gości 

Biała Gwiazda kusiła swoich kibiców ciekawą promocją. Na listopadowe mecze domowe Wiślaków fani mogli zakupić bilety w „dwupaku” w wyjątkowo niskiej cenie. Starcia z Sandecją i Pogonią Szczecin nawet w tak korzystnych cenach nie elektryzują jednak tak bardzo jak pojedynek Wisły z Legią Warszawa, który z wysokości trybun obejrzał komplet widzów. Frekwencja podczas meczu z zespołem z Nowego Sącza wyniosła nieco ponad 14 tys. osób.

Po brzegi wypełniony był natomiast sektor gości, w którym wspólnie zasiedli sympatycy Sandecji i Cracovii. Niestety fani przyjezdnych nie potrafili uszanować minuty ciszy. Kiedy piłkarze i zdecydowana większość kibiców przed spotkaniem oddawała hołd zmarłym, sektor gości zaczął wznosić wulgarne okrzyki. W drugiej połowie sektor gości urządził sobie na stadionie racowisko i sędzia musiał na kilka minut przerwać mecz.

Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz 3:0 (1:0)

Bramki: Imaz (12.), Carlitos (86.k), Perez (90+7.k)

Wisła: Buchalik – Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok – Boguski (79. Bartosz), Halilović, Perez, Balleste – Lopez (89. Kolar), Ondrasek (72. Wojtkowski).

Sandecja: Gliwa – Mraz, Szufryn, Piter-Bucko, Kuban (69. Korzym)– Brzyski, Baran, Cetnarski, Danek (62. Dudzic)– Trochim, Piszczek.

Żółte kartki: Halilović, Balleste, Wojtkowski, Bartkowski – Piter-Bucko.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce).

News will be here