Wisła myśli o ostatnim meczu i barażach. „Każdy zasłużenie dostał po głowie”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W ostatniej kolejce I ligi Wisła Kraków zagra na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Biała Gwiazda ma nikłe szanse na bezpośredni awans i musi szykować plan na baraże. Wszystkie mecze 34. kolejki rozpoczną się w sobotę o godzinie 17:30.

Po porażce z Zagłębiem Sosnowiec Wiślacy mają już tylko iluzoryczne szanse na bezpośredni awans. Muszą zwyciężyć w Łęcznej i liczyć, że Ruch Chorzów przegra, a Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Puszcza Niepołomice nie wygrają.

W składzie Wisły szykują się co najmniej dwie roszady. Za żółte kartki pauzować będzie środkowy obrońca Boris Moltenis, a grający na prawej stronie Bartosz Jaroch uszkodził więzadła stawu kolanowego. Trener Radosław Sobolewski uważa, że piłkarz będzie do jego dyspozycji na wtorek, gdy jego drużyna prawdopodobnie będzie rozgrywała półfinał baraży. 

Problemem była tylko nieskuteczność?

Po koncertowym zmarnowaniu szansy w ostatnim spotkaniu Sobolewski zaproponował drużynie pracę nad szwankującymi elementami. Sugerował, by skupili się na małych rzeczach, które trzeba wykonać doskonale, by przyszedł oczekiwany efekt. Pierwszą w tym roku porażkę przed własną publicznością tłumaczy nieskutecznością.

– Oddaliśmy prawie 20 strzałów i strzeliliśmy tylko jednego gola. Przeciwnik wykonał ich o wiele mniej, strzelił dwa i wygrał. To jest tak naprawdę przyczyna tego, że nie chwyciliśmy szansy – uważa.

Pytany o rozczarowujący występ Luisa Fernandeza, podkreśla, że odpowiedzialność spoczywa na wszystkich członkach zespołu. – Każdy z nas zasłużenie dostało po głowie. Krytyka jest jednym z elementów naszego zawodu. Jeżeli dowieźlibyśmy prowadzenie 1:0, to każdy uważałby, że zagraliśmy dobre lub przynajmniej przyzwoite spotkanie. Zawiedliśmy jako zespół, nie skupiamy się na jednej osobie – zaznacza.

Górnik Łęczna, podobnie jak Wisła, również jest spadkowiczem z ekstraklasy. Jesienią prezentował się przeciętnie, natomiast wiosną ma lepszą. W tym roku na Lubelszczyźnie goście nie wygrali ani razu. – Po zmianach zespół jest lepiej zorganizowany. Nieźle broni i widać aktywność w bocznych sektorach boiskach, gdzie są niesamowicie groźni w ataku. Mają mocne stałe fragmenty gry. Wygląda to naprawdę nieźle – ocenia rywala.

Krótki czas na regenerację

Szanse 13-krotnego mistrza Polski na awans z drugiego miejsca są nikłe i w klubie z ulicy Reymonta oswoili się z myślą o czekających ich barażach. Nie są w komfortowej sytuacji, bo jeżeli zakończą sezon zasadniczy na piątym miejscu, czeka ich wyjazd. Po sobotnim meczu muszą wrócić z Łęcznej, podczas gdy ich rywale zagrają u siebie. Rozważane były różne scenariusze dotyczące podróży, ostatecznie drużyna jak najszybciej wróci do Krakowa. Na niedzielę zaplanowano regenerację i trening.

– Zespół, który będzie najlepiej przygotowany fizycznie do ewentualnych dodatkowych meczów, będzie miał większe szanse na zwycięstwo. Bierzemy pod uwagę każdą ewentualność, nie chcemy zadbać ani jednego elementu – uważa Sobolewski.