Wisła nie wykorzystała dużej szansy. Przegrała z Zagłębiem, o awans musi jeszcze powalczyć [ZDJĘCIA]

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Dwa gole Zagłębia Sosnowiec przy Reymonta były ich pierwszymi na wyjeździe w tej rundzie. Biała Gwiazda prowadziła 1:0, ale nie wykorzystała szansy, aby awans do ekstraklasy mieć na wyciągnięcie ręki.

Było to możliwe, bo w sobotę Ruch Chorzów przegrał po bramce w 90. minucie z GKS-em Katowice 1:2. Zwycięstwo dałoby piłkarzom Radosława Sobolewskiego awans na drugie miejsce, bezpośrednio premiowane awansem do ekstraklasy.

Gdyby tak się stało, Wiślacy mieli by wszystko w swoich rękach w ostatnim meczu sezonu z Górnikiem Łęczna. A tak piłkarze spod Wawelu wciąż są w tabeli za chorzowianami i o awans muszą jeszcze powalczyć.

Radość już w 3. minucie

Początek meczu zupełnie nie zwiastował takiego obrotu spraw. Wiślacy wyszli na boisko niczym czołg i zdobyli gola, kiedy jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli wygodnie rozsiąść się na swoich krzesełkach na stadionie. Do ich składu wrócił po kontuzji David Junca. W ekipie gości brakowało kilku podstawowych graczy.

Już w 3. minucie Miki Villar celnie dostarczył piłkę z rzutu rożnego na głowę Borisa Moltenisa, a ten, wyskakując wysoko w powietrze, dał gospodarzom prowadzenie.

Kolejne bramki mogą być kwestią czasu – mogli pomyśleć z nadzieją kibice. Chociaż wszystko na to wskazywało, bo Zagłębie zajmowało 13. miejsce w tabeli, a w tej rundzie nie strzeliło na wyjeździe jeszcze  bramki i z delegacji przywiozło tylko remisy. Boisko przy Reymonta szybko to jednak zweryfikowało.

Biała Gwiazda oddała pole rywalom

Po strzelonym golu Wiślacy nie poszli jednak za ciosem, a bardzo się cofnęli. Inicjatywę przejęli goście. W pierwszej połowie mieli problemy z wypracowaniem okazji strzeleckiej, ale optycznie wyglądali lepiej, częściej utrzymywali się przy piłce i budowali swoje akcje.

Wisła próbowała wyjść z kontratakami, ale ani zrywy Luisa Fernandeza, ani dośrodkowania z bocznych sektorów czy rzutów rożnych nie przynosiły skutków.

Radość Wisły po golu na 1:0. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Radość Wisły po golu na 1:0. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Dwa ciosy po przerwie

Taka gra w drugiej połowie diametralnie zmieniła obraz meczu i dała Zagłębiu prowadzenie. W 56. minucie akcję do linii końcowej pociągnął Adrian Troć i dośrodkował przed bramkę do Marka Fabrego, który strzałem pod poprzeczkę doprowadził do remisu.

W 79. minucie goście świętowali 2:1, gdy wypuszczony flanką Tymoteusz Klupś podał do Konrada Wrzesińskiego. Zszedł na lewą nogę i jego strzał przy bliższym słupku znalazł drogę do siatki. Sosnowczanie byli brutalnie skuteczni, bo był to ich drugi celny strzał w tym meczu - i drugi gol.

Bramkarz bohaterem Zagłębia

Wisła zerwała się do ataków, ale miała duże problemy przedrzeć się przez dobrze broniącą defensywę gości. Okazje na gole jednak były - Kacper Duda trafił w poprzeczkę, a uderzenie Fernandeza przewrotką było niecelne. W kilku sytuacjach na wysokości zadania stanął golkiper Mateusz Kos.

Za tydzień Wiślacy rozegrają ostatni mecz sezonu zasadniczego w Łęcznej z Górnikiem. Po tym weekendzie spadli na czwarte miejsce, które daje grę w barażach. Pierwszy ich mecz zaplanowano na wtorek, 6 czerwca. Ewentualny finał w niedzielę, 11 czerwca.

Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (1:0)

Bramki: Moltenis (3.) – Fabry (56.), Wrzesiński (79.)

Wisła: Biegański - Junca, Moltenis, Łasicki, Jaroch - Duda (76. Basha), Tachi (58. Sapała), Cisse (58. Młyński), Villar, Fernandez - Rodado (76. Żyro).

Zagłębie: Kos – Borowski, Bykov, Dalić, Ryndak, Wrzesiński – Karwot (62. Guezen), Rozwandowicz, Bonecki, Troć (72. Klupś) - Fabry

Żółte kartki: Łasicki, Basha, Moltenis - Dalić, Rozwandowicz.

Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).