Wisła otarła się o zwycięstwo. Remis z Lechem Poznań

fot. Krzysztof Porębski

Było blisko zwycięstwa, ale Wisła Kraków w ostatniej akcji meczu straciła bramkę i ostatecznie podzieliła się punktami z Lechem Poznań.

Przed tygodniem Lech Poznań przegrał z Rakowem Częstochowa i stracił fotel lidera, więc ambicje zmuszały graczy Kolejorza do wywalczenia w Krakowie 15 już w tym sezonie zwycięstwa. Krakowianie pamiętali jednak wysoką porażkę w Poznaniu aż 0:5, do tego mieli za sobą serię aż pięciu meczów bez zwycięstwa i przegraną z Olimpią Elbląg w Pucharze Polski, więc do stracenia mieli już niewiele. Choć apetyty były ogromne, obie strony podzieliły się punktami.

Wisła z charakterem

Na boisku przepaści punktowej jaka dzieli obie drużyny w tabeli widać nie było. Wręcz to gospodarze sprawiali wrażenie faworyta, zwłaszcza że pod koniec pierwszej połowy za sprawą Zdenka Ondraska objęli prowadzenie. Gol padł po wznowieniu gry z autu. Dla czeskiego napastnika to pierwsze trafienie po powrocie do Wisły, natomiast dla Białej Gwiazdy to pierwszy raz licząc od 17 grudnia i ostatniego ligowego zwycięstwa, kiedy w meczu objęła prowadzenie.

Nie była to jedyna szansa na trafienie dla gospodarzy. Kilkanaście sekund wcześniej Ondrasek mógł fetować gola, ale strzał na dalszy słupek okazał się być nieco niedokładny. Wisła była groźna ze stałych fragmentów. W 27. minucie po wznowieniu gry z narożnika boiska niezłą okazję miał Joseph Colley. Po zmianie stron Szwed w niemal identycznej sytuacji trafił do bramki, ale po obejrzeniu powtórki arbiter uznał, że bramkarz Kolejorza był faulowany.

Filip Bednarek był pod ostrzałem, bo Wisła konsekwentnie dążyła do podwyższenia prowadzenia. Matej Hanousek w 66. minucie zdecydował się na indywidualną akcję, ale golkiper gości zachował sporo zimnej krwi i nie pozwolił, aby piłka wpadła do bramki. Chwilę później Wisła znów zaatakowała po stałym fragmencie, ale uderzenie głową Michala Frydrycha jedynie ostemplowało poprzeczkę.

Kolejorz bez pary

Druga odsłona zdecydowanie toczyła się pod dyktando Białej Gwiazdy. Lech był bezradny, a swoje dwie najgroźniejsze sytuacje miał w pierwszej części spotkania. Tuż po upływie kwadransa goście ruszyli z kontrą, ale uderzenie Michała Skórasia wybił w bok Mikołaj Biegański. Po upływie kolejnego kwadransa z bliska głową zaskoczyć Biegańskiego próbował Dawid Kownacki, ale ofiarna interwencja bramkarza Wisły się opłaciła i pozwoliła mu zachować czyste konto.

W 80. minucie goście mieli rzut rożny, ale Filip Marchwiński posłał piłkę nad poprzeczką. To był punkt zwrotny w grze Lecha, bo ostatnie dziesięć minut meczu, to był ich najlepszy okres gry, w którym jednak razili nieskutecznością. Szansę na remis zmarnował m. in. Mikael Ishak, który w sytuacji sam na sam posłał piłkę w trybuny.

Lech próbował ataku pozycyjnego, ale zmuszona do defensywy Wisła, była w tym dniu nie do pokonania. Niestety, rozluźnienie w szeregach gospodarzy nastąpiło zbyt wcześnie. W ostatniej akcji meczu Antonio Milić, stojąc tyłem do bramki, uderzył piłkę piętą i wyszarpał dla Lecha jeden punkt.

Wisła Kraków – Lech Poznań 1:1 (1:0)

Bramka: Ondrasek (43.) – Milić (90.).

Wisła: Biegański –Hanousek, Frydrych, Colley, Gruszkowski (89. Manu) – Fazlagić, Poletanović, Cisse (80. Ring), Fernandez Teijeiro (67. Starzyński) – Savić (67. Kuveljić), Ondrášek (89. Sadlok).

Lech: Bednarek – Pereira (82. Czerwiński), Salamon, Milić, Rebocho – Skóraś (73. Ba Loua), Karlstrom, Murawski (46. Tiba), Kownacki (73. Marchwiński) – Amaral (60. Ramirez), Ishak.

Żółte kartki: Fernandez Teijeiro, Cisse – Skóraś, Kownacki.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

News will be here