Wisła straciła prowadzenie z ostatnią w tabeli Sandecją. Jesień kończy zaledwie z sześcioma wygranymi w osiemnastu meczach

Kamil Broda robił, co mógł, ale nie zachował czystego konta fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
W ostatnim ligowym meczu w 2022 roku Wiślacy tylko zremisowali w Niepołomicach z zamykającą tabelę I ligi Sandecją Nowy Sącz. Krakowianie uzbierali zaledwie 24 punkty i na wiosnę będą musieli odrobić minimum cztery, by liczyć się w walce o powrót do ekstraklasy przez baraże. Na razie się jednak na to nie zanosi.

Przed wyjazdem na spotkanie z Sandecją Radosław Sobolewski mówił że, kończy się najczarniejszy dla Wisły rok. W ostatnich miesiącach 13-krotny mistrz Polski spadł z ekstraklasy, a krótko po dobrym początku stał się średniakiem I ligi. W ostatnich dniach zespół odpadł jeszcze z Pucharu Polski po bardzo słabym występie przeciwko Motorowi Lublin. – Już jest lista zawodników, którzy mogliby przyjść i z których ewentualnie będziemy rezygnować. To już jest i można powiedzieć, że nadałem bieg tym wydarzeniom – mówił w czwartek trener.

Prowadzenie stracone w końcówce

By przerwę zimową spędzić w nieco lepszych nastrojach, Wisła za wszelką cenę musiała wygrać z Sandecją, która w środę rozegrała 120 minut w pucharze. Goście musieli być czujni, bo w poprzedniej kolejce nowosądeczanie pokonali 4:1 Zagłębie Sosnowiec.

W 17. minucie objęli prowadzenie po golu z bliska Igora Łasickiego. Akcja bramkowa zaczęła się od krótko rozegranego rzutu rożnego przez Luisa Fernandeza i Bartosza Talara. Potem dobre podanie Hiszpana do Polaka zakończyło się dośrodkowaniem z lewej strony na piąty metry, gdzie w zamieszaniu najlepiej odnalazł się kapitan Wisły. Łasicki z powodu urazu nie dokończył meczu, w 59. minucie zastąpił go Kacper Skrobański. Do przerwy świetną okazję na podwyższenie rezultatu miał inny ze środkowych obrońców – Boris Moltenis – jednak nie zrobił tego, co Łasicki.

Ostoją drużyny z Krakowa w wielu sytuacjach był Kamil Broda, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy gospodarze stracili kontrolę nad meczem. Do przerwy bramkarz przeniósł nad poprzeczkę piłkę uderzoną z niespełna 16 metrów przez Damian Chmiela, a po przerwie zatrzymał tego pomocnika odważnym wyjściem, który uciekł Bartoszowi Jarochowi. Kolejne starcie sam na sam  Broda wygrał z Maciejem Masem. Młody bramkarz skapitulował w 86. minucie, gdy nie zdecydował się wyjść do dośrodkowania z rzutu wolnego Łukasza Kosakiewicza i pokonał go jego kolega z drużyny Ivan Jelić Balta.

W 18 meczach Wisła zdobyła zaledwie 24 punkty. Przypomnijmy, że po pięciu kolejkach miała 13 punktów, ale potem zaczął się kryzys, którego nie opanował ani Jerzy Brzęczek, ani jego następca Radosław Sobolewski. Biała Gwiazda nieco lepiej prezentowała się u siebie, gdzie zdobyła 13 punktów.

Sandecja Nowy Sącz – Wisła Kraków 1:1 (0:1)

Bramki: Jelić Balta (86., samobójcza) – Łasicki (17.).

Sandecja: Putnocky – Iska, Piter-Bucko, Boczek, Słaby – Walski, Fall – Kosakiewicz, Toporkiewicz (57. Mas), Chmiel – Wróbel.

Wisła: Broda – Jaroch, Colley, Łasicki (59. Skrobański), Molenis, Wachowiak (84. Szot)– Basha (60. Duda), Jelić Balta, Fernandez, Rodado (72. Żyro), Talar (59. Hugi).

Żółte kartki: Boczek, Słaby, Kosakiewicz – Colley, Fernandez, Duda.

Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze).

Czy Wisła po roku wróci do ekstraklasy?

  • 16,3% (603)
  • 32,4% (1201)
  • 5,4% (201)
  • 21,5% (798)
  • 24,4% (903)