Wojciech Kościelniak: W „Chicago” pokażemy piękno zła [VIDEO]

Casting do musicalu "Chicago" w Teatrze Variete fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W Teatrze Variete trwa casting do musicalu „Chicago”, którego premiera w listopadzie. Z reżyserem - Wojciechem Kościelniakiem rozmawiamy o trudnościach w adaptacji spektaklu do krakowskiego otoczenia oraz o tym, jak wiele łączy go z obecnymi czasami - manipulowaniem opinią publiczną, korupcją i trudnymi relacjami miedzyludzkimi.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Czy trudno będzie przenieść musical „Chicago” z Broadwayu do Teatru Variete?

Wojciech Kościelniak, reżyser musicalu „Chicago” w Teatrze Variete: Na pewno trudno będzie przenieść spektakl z Broadwayu do naszego otoczenia. Tego typu musical wyrasta z amerykańskiej tradycji, dlatego też w USA łatwiej znaleźć profesjonalnych wykonawców, reżyserów czy choreografów. Ludzi, którzy wyrośli w pewnej estetyce. My się ciągle w dużym stopniu tego uczymy. Traktuję to jako wyzwanie, ale też jako naukę. Mogę bliżej przyjrzeć się temu, co najwspanialszego powstało na Broadway’u, bo „Chicago” z pewnością do takich musicali należy.

Czy nasze krakowskie „Chicago” ma szansę podbić serca publiczności?

Mam nadzieję, że tak, ale trzeba pamiętać, że wersja broadwayowska jest skromna scenograficznie. Skromna pod względem rekwizytów, natomiast z niebywałymi kostiumami, związanymi z estetyką wykształconą przez Boba Fosse’a. Sama estetyka kostiumów stała się klasyką, pewnym symbolem stylu bycia, myślenia… Trzeba pamiętać, że to musical, który polega na ludziach. Nie chodzi tylko o umiejętności wokalne i taneczne, bo to oczywiste, ale aktorzy muszą świetnie wyglądać i się ruszać. Tutaj scenografią są ciała aktorów i pewnie będziemy mocno na to zwracać uwagę, żeby było to ważną wartością naszego przedstawienia.

W Polsce były już adaptacje „Chicago”. Czym Pana wersja będzie się różnić od pozostałych?

Widziałem do tej pory tylko jedną, gdyńską realizację. Mam nadzieję, że ta będzie się różniła pewnie tym, że mamy 2017 rok. W związku z tym odrobinę skorzystamy z oprawy multimedialnej, ale nie na tyle, aby naruszyć integralność Boba Fosse’a. Nie można przesadzić, ale można wzbogacić wypowiedź adekwatnie do czasów, w których żyjemy. Będę się skupiał na tym, aby wydobyć wszystko co ciekawe w tekście, relacjach międzyludzkich, ale też i w aktualności tego tekstu, bo jest tak sprytnie napisany, że zawsze będzie aktualny. Przedstawia, jak manipulujemy opinią publiczną, czasach skorumpowanych, o tym, jak atrakcyjne jest kłamstwo i jak piękne jest zło. To przewrotny musical i myślę, że uda nam się dotknąć tych tematów.

Ale w tym wszystkim nie zabraknie kultowego „Cell Block Tango”?

Oczywiście, że nie! Nie mamy zamiaru niczego wycinać z musicalu. Tak naprawdę jest to materiał, do którego to my musimy doskoczyć, a nie wywrócić na drugą stronę, bo dodawać coś do tego będziemy dopiero po odrobieniu lekcji pod tytułem „Bob Foss”.

Jak ocenia Pan osoby uczestniczące w castingu? Ma Pan już jakichś faworytów, którzy zrobili na Panu wrażenie?

Mam już kilka osób, niektórzy zostali bezpośrednio zaproszeni do drugiego etapu. Jeszcze czekamy i liczymy, że równie ciekawi ludzie pojawią się na castingu. Kilkanaście osób było obiecujących. Materiał do musicalu będzie wymagał procesu przygotowawczego, może zgrupowania, podczas którego będziemy się starali pozyskać umiejętności nie przyswojone w wystarczającym stopniu. Być może będzie to moment kolejnego etapu castingu i wybrania najlepszych.

 

News will be here