„Współczesna kultura wyśmiewa wiarę. Dlatego tak trudno podążać tą drogą” [Rozmowa]

W Krakowie rozpoczęły się Światowe Dni Młodzieży fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Absolwentka ASP, dziennikarka i nietuzinkowa osobowość. Siostra Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w rozmowie z LoveKraków.pl opowiada o fenomenie Światowych Dni Młodzieży i dlaczego tak trudno wierzyć we współczesnych czasach.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Na czym polega fenomen Światowych Dni Młodzieży?

S. Gaudia Skass: Myślę, że przede wszystkim to doświadczenie mocy młodego kościoła. Młodzi ludzie podczas takiego wydarzenia widzą, że jest tu dla nich miejsce. Jest miejsce na ich entuzjazm i spontaniczność. Kościół bardzo tego potrzebuje. Młodzież jest ważną częścią kościoła. Dlatego też czekamy na Światowe Dni Młodzieży, bo kościół chce się cieszyć ich obecnością. To właśnie z tym młodzi wyjeżdżają z każdych ŚDM – jest nas wielu, łączy nas wiara w jednego Jezusa Chrystusa i wiele wspólnych doświadczeń. Podczas spotkań okazuje się, że zmagamy się z tymi samymi rzeczami, mamy te same problemy i wspólne poszukiwanie rozwiązań w wierze, wokół Jezusa Chrystusa, jest genialnym doświadczeniem.

Co zatem „zabiorą” z Krakowa pielgrzymi?

Oprócz ogólnego doświadczenia ŚDM, wywiozą na pewno sporo odkryć, jeżeli chodzi o Boże Miłosierdzie. Usłyszą treści, których wcześniej nie słyszeli albo wyjadą z dobrymi znakami zapytania, które nie dadzą im spokoju. Będzie to jednak taki twórczy niepokój, w wielu z nich zrodzi odwagę pójścia za Chrystusem radykalnie. Wielokrotnie to się przekłada na powołania. Pójście drogą kapłaństwa czy życie konsekrowane jest ofiarą – oddaję swoje życie, żeby innym było lepiej. Ważne jest również zaangażowanie w dzieła miłosierdzia. Warto rozejrzeć się dookoła siebie, czy nie ma organizacji charytatywnych, do których można się dołączyć i pomóc drugiemu człowiekowi. Najważniejsze jest jednak to, abym uczył się okazywania innym miłosierdzia i przebaczania w domu od najbliższych. Ta postawa roszczeniowa, która zatruwa wiele młodych serc, sprawia, że młodzi ludzie są zgorzkniali, a miłosierdzie będzie odtrutką na te tendencje.

Jak obecnie według siostry wygląda kwestia wiary? Dlaczego współcześnie tak trudno wierzyć?

Młody człowiek chce być przede wszystkim akceptowany przez grupę. Współczesna kultura nie sprzyja wierze - wyśmiewa ją i postawy stawiające ją za wzór życia. To wydaje się naiwne i śmieszne, więc nie dziwię się, że młodzi ludzie mają problem z podążaniem drogą, która wiąże się nieraz z szybką utratą przyjaciół czy popularności. Nie można już być po prostu chrześcijaninem, ponieważ widoczne są dwie postawy. W postawie radykalnej nie obchodzi mnie odrzucenie innych. Kolejna z nich odrzuca wiarę – nie wchodzę w to, bo potrzebuję mieć w kimś oparcie. Jeżeli nie w Bogu, to w grupie znajomych.

Czyli można powiedzieć, że największym problemem jest strach przed brakiem akceptacji ze strony innych.

Myślę, że to największe zmaganie młodych. Strach przed odrzuceniem. Prędzej czy później taka osoba dojdzie do wniosku, że inni i tak nas zawiodą i zranią. Przecież są tylko ludźmi. Jedynie Pan Bóg daje nam poczucie akceptacji, która jest niezmienna. Kiedy to zrozumiemy, przestajemy myśleć o tym, żeby inni akceptowali nas za wszelką cenę. Sami stajemy się jedną wielką akceptacją. Chodzimy po świecie i mówimy akceptuję cię, co oznacza kocham cię. Stajemy się wolni i do tej wolności Jezus chce nas wszystkich prowadzić.

News will be here