W nocy z 1 na 2 stycznia 2017 roku w kamienicy przy Senatorskiej Krzysztof. R i Jerzy D. zgwałcili swoją znajomą – obywatelkę Ukrainy. Do końca nie przyznawali się do zarzucanych im czynów, jednak zeznania pokrzywdzonej oraz dowody mówiły coś zupełnie odwrotnego.

Do zdarzenia doszło niedługo po imprezie zakrapianej alkoholem. Mężczyźni byli gośćmi u kobiety i jej partnera. Gdy domówka się skończyła, wyszli z mieszkania, ale po jakimś czasie wrócili. Z ustaleń sądu wynika, że seks kobiecie we troje zaproponował Krzysztof R. Pokrzywdzona odmówiła.

Mężczyźni zaczęli ją bić, szarpać i w końcu ją rozebrali. Upokarzali kobietę, oblewając wodą z ogórków czy keczupem. Użyta została również butelka…

Sąd okręgowy skazał mężczyzn na karę więzienia: pierwszego na pięć lat, drugiego na sześć lat pozbawienia wolności.

Dowody mówią wszystko

W piątek odbyła się rozprawa apelacyjna. Obrońcy wnioskowali o uniewinnienie swoich klientów. Prokuratura natomiast zażądała zaostrzenia kary do 10 lat więzienia, argumentując swój wniosek takimi okolicznościami jak upokarzanie kobiety poprzez oblewanie jej różnymi substancjami i przypalanie ciała papierosami.

Obrona przekonywała, że nie ma dowodów na pokrycie słów pokrzywdzonej dotyczących użycia butelki przez oskarżonych czy przypalania jej papierosami. Okazało się jednak, że na butelce znajdowały się ślady DNA zarówno pokrzywdzonej kobiety, jak i mężczyzn.

Oskarżeni zmieniali też wersje wydarzeń. Raz w ogóle miało nie dojść do stosunku płciowego, w innych wyjaśnieniach już tak, ale za obopólną zgodą.

Sąd skupił się na sprawdzeniu, czy relacje pokrzywdzonej są prawdziwe i mają swoje oparcie w dowodach. Tak też się stało. – Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok pierwszej instancji – poinformował sędzia Tomasz Szymański, rzecznik prasowy SA w Krakowie.