Z nieba do piełka i powtórnie. Cracovia ma punkt i niedosyt z Legią

Karol Niemczycki dwoił się i troił. Przy Łazienkowskiej wpuścił dwie bramki, ale zrobił sobie dobrą reklamę na oczach trenera reprezentacji Polski fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Cracovia ma patent na Legię. U siebie wygrała 3:0, a teraz, w rewanżu, była bliska kolejnej niespodzianki. Po emocjonującym meczu, który z trybun oglądał Fernando Santos, zremisowała 2:2, a Karol Niemczycki obronił rzut karny.

Po debiutach dwóch nowych graczy, tego samego dostąpił przy Łazienkowskiej 18-letni napastnik Kacper Śmiglewski, który pojawił się na boisku w końcówce. Był to też debiut na stadionie Legii nowej murawy. Została ona wymieniona w tygodniu poprzedzającym mecz.

Po dobrej grze Pasom towarzyszy niedosyt. Dwukrotne prowadzenie przy Łazienkowskiej przełożyło się na zdobycie jednego punktu.

Nieudany powrót Siplaka

Po dwóch meczach na ławce rezerwowych do wyjściowego składu Cracovii wrócił Michal Siplak, który zastąpił Pawła Jaroszyńskiego. Słowak dwukrotnie mógł zostać winowajcą w polu karnym. Za pierwszym razem, po jego faulu na Pawle Wszołku, skórę ratował mu bramkarz Karol Niemczycki. Za drugim, kiedy kontrowersją było jego możliwe zagranie ręką, pomógł VAR. To nie przeszkodziło Cracovii zagrać dobrego meczu, w którym dwa razy prowadziła.

Ze składu gości wypadł też Jani Atanasov, współwinny straty pierwszego gola w Kielcach. Jewhen Konoplianka, który faulował z Koroną na rzut karny, do Warszawy nie pojechał z powod urazu odniesionego na czwartkowym treningu. Najprawdopodobniej zabraknie go także w następnej kolejce.

Prezent Legii

Tym razem prezenty rozdawali Pasom rywale. W 9. minucie Karol Niemczycki wznowił grę od bramki, a piłkę wprost pod nogi Michała Rakoczego podał, fatalnie się myląc, Filip Mladenović. Młodzieżowiec Cracovii zabrał się z futbolówką, wpadł w pole karne i płaskim strzałem otworzył wynik spotkania, dając Pasom prowadzenie. Był to jego piąty gol w tym sezonie i drugi w meczach przeciwko Legii.

A w kolejnych minutach drużyna Jacka Zielińskiego mocno na ten wynik pracowała. Karol Knap niewiele pomylił się, uderzając z rzutu wolnego. Blisko, po indywidualnej akcji i strzale z dystansu, był także Takuto Oshima. Chociaż w statystykach brylowali Wojskowi, którzy po pierwszej połowie mieli większe posiadanie piłki i ponad trzy razy więcej podań.

Santos oglądał, Niemczycki bronił

Legia z minuty na minutę grała lepiej, ale w bardzo dobrej dyspozycji tego dnia był Niemczycki. Najlepszym tego dowodem była 54. minuta meczu, w której bramkarz Pasów wyczuł intencje Josue, który z rzutu karnego uderzył w sam środek bramki. Niemczycki został twardo na nogach do samego końca i przerzucił piłkę nad poprzeczką. Wcześniej Wszołka faulował Siplak.

Spotkanie Legii z Cracovią z trybun stadionu przy ul. Łazienkowskiej obserwował selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos. Kogo zapisał w notatniku? Tego nie wiemy, ale nie ma wątpliwości, że takim występem Rakoczy, Niemczycki, czy Maik Nawrocki z Legii zrobili sobie dobrą reklamę na oczach trenera naszej kadry.

Cios za cios. Skoczyli sobie do gardeł

To właśnie wspominany Nawrocki na dziesięć minut przed końcem doprowadził do wyrównania. Niemczycki był bliski sięgnięcia piłki, ale ta przeleciała mu pod ręką i trafiła do siatki. A to sprawiło, że Pasy rzuciły się znów do ataku i po kolejnej akcji miały jedną bramkę więcej od Legii. Dośrodkowanie Pawła Jaroszyńskiego, zablokowany strzał Benjamina Kallmana i celna dobitka Jakuba Jugasa dały Pasom ponowne prowadzenie.

Po tej akcji na boisku się zagotowało. Piłkarze obu drużyn spięli się, w masowej konfrontacji duże pretensje do graczy Pasów miał Josue, a z trybun w piłkarzy poleciały butelki. Emocje udało się uspokoić, a mecz kontynuować. A działo się wiele, bo Legia walczyła do końca. Idealnie dośrodkowana piłka spadła w końcówce na nos Nawrockiemu, którego uderzenie zbił do boku Niemczycki. Nikt jednak nie upilnował Tomasa Pekharta, który doprowadził do drugiego w tym meczu wyrównania.

Niedosyt Cracovii

– Przeżyliśmy dziś spory rollercoaster. Z nieba do piekła i powtórnie. Budujące jest to, że u nas w szatni panuje bardzo duży niedosyt, złość i rozżalenie. Chcieliśmy wygrać ten mecz i byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. Szkoda tego, ale i tak bardzo duże słowa uznania dla chłopaków. Jeśli będziemy grali z takim zaangażowaniem, to będzie dobrze. Dla nas to mały promyczek nadziei, mała buteleczka tlenu. Drgnęło i idziemy w górę – skomentował po meczu trener Zieliński.


Trener Legii, Kosta Runjaić, przyznał, że jego drużyna walczyła do końca i był zadowolony z postawy zespołu, ale nie z wyniku. – Traktujemy go jak porażkę - przyznał, akcentując, że gole padły po łatwych błędach, które nie powinny mieć miejsca.

– Gdybyśmy grali chwilę dłużej, myślę, że strzelilibysmy trzeciego gola. Ale nie to jest dziś najważniejsze. Uważam, że warto oglądać nasze mecze przy Łazienkowskiej, bo dostarczamy wielu wrażeń – dodał.

Legia Warszawa – Cracovia 2:2 (0:1)

Bramki: Nawrocki (80.), Pekhart (87.) – Rakoczy (9.), Jugas (82.).

Legia: Tobiasz – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek (86. Baku), Slisz, Josue, Kapustka (90. Sokołowski), Mladenović – Rosołek (60. Pekhart), Muci (86. Pich).

Cracovia: Niemczycki – Jugas, Jablonsky, Ghita – Rapa, Oshima, Knap (86. Bochnak), Rakoczy (63. Atanasov), Makuch (71. Jaroszyński), Siplak (86. Śmiglewski) – Kallman.

Żółte kartki: Jędrzejczyk - Atanasov.

Sędziował Piotr Lasyk(Bytom).

Jaki wynik w tym sezonie osiągną piłkarze Cracovii?

  • 25,6% (143)
  • 52,9% (295)
  • 11,6% (65)
  • 9,9% (55)