Zabójstwo na Kazimierzu. Prokuratura domaga się surowej kary

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Beaty B. domaga się krakowska prokuratura. Obrońca oskarżonego Wiesława J. twierdzi, że mężczyzna nigdy nie miał zamiaru zabijać swojej konkubiny i proponuje zmianę kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. 52-latek żałuje tego, co się stało. Poprosił sąd o możliwość w miarę szybkiego powrotu do rodziny i społeczeństwa.

Do tragedii doszło 13 stycznia 2017 roku na ul. Wąskiej. Podczas libacji alkoholowej ze znajomymi w mieszkaniu Wiesława J. i Beaty B. wybuchła kłótnia. Choć jak zeznali później sąsiedzi, awantury były na porządku dziennym, a stroną je inicjującą była zawsze kobieta.

To była ostatnia tak gwałtowna wymiana zdań między partnerami, ponieważ w przypływie zdenerwowania Wiesław J. wziął nóż kuchenny i wbił Beacie B. w głowę. Zaraz po tym oskarżony oraz znajomi, którzy byli w mieszaniu, opatrzyli kobietę i chcieli wezwać pogotowie.

Pijana – pośmiertne badania ustaliły, że we krwi miała 3,4 promila alkoholu – Beata B. odmówiła przyjęcia fachowej pomocy i poszła na antresolę, aby się położyć. Kilka godzin później mężczyzna postanowił sprawdzić, co z jego partnerką. Kobieta nie dawała oznak życia, więc Wiesław zadzwonił po pogotowie. W rozmowie z dyspozytorką numeru 112 skłamał. Stwierdził, że wrócił z pracy i zastał Beatę B. martwą. Wkrótce zatrzymała go policja.

Różne wersje

Oskarżyciel publiczny zawierzył świadkom, w tym dzieciom oskarżonego i ofiary, którzy zeznali, że związek Beaty i Wiesława był burzliwy. W tym przypadku to kobieta nadużywała alkoholu, była agresywna, nie pracowała. Również tej feralnej nocy zaatakowała Wiesława J. Rzucała w niego nie tylko obelgami, ale również kieliszkiem i zapalniczką.

Wiesław J. przedstawił śledczym dwie wersje. Pierwsza z nich mówiła o tym, że uderzył kobietę w głowę kubkiem. Następnie zmienił swoje wyjaśnienia i powiedział, że rzucił w nią nożem. Obie wersje zostały obalone przez biegłych, zdaniem których obrażenia, jakie doznała Beata B., mogły powstać tylko i wyłącznie za sprawą silnego uderzenia nożem. Zdaniem prokuratury, kara pozbawienia wolności w wymiarze 15 lat jest odpowiednią do czynu, którego dopuścił się J.

„Otaczał ją opieką”

Zupełnie inaczej na sprawę patrzy obrońca Wiesława J. Zdaniem mecenas, mężczyzna nie miał zamiaru pozbawić Beaty B. życia. Świadczyć o tym może okres, który para wspólnie przeżyła. Adwokat przekonywała sąd, że to przecież Wiesław J. pracował, przynosił do domu pieniądze, dbał o dzieci, a także o swoją partnerkę.

– To na nim spoczywał ciężar odpowiedzialności za ten trudny dom – podkreśliła mecenas. – Nie miał zamiaru, aby kobieta zniknęła z jego życia. Otaczał ją troską i opieką – dodała adwokat. Z drugiej strony Wiesław J. w zamian „otrzymywał” ciągłe awantury i pretensje. Kobieta nie interesowała się dziećmi, a było ich w sumie sześcioro.

Obrońca zawnioskował o zmianę kwalifikacji czynu z zarzutu zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci (zagrożone karą od 3 miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności) bądź o wydanie wyroku na podstawie punktu czwartego artykułu 144 kodeksu karnego, w którym mowa jest o popełnieniu czynu w stanie silnego wzburzenia (zagrożone od roku do 10 lat pozbawienia wolności).

– Nigdy agresja nie leżała w mojej naturze. Dla mnie najważniejsze jest życie rodzinne. Dbałem o wszystkich, organizowałem święta. Nie jestem i nie byłem zdemoralizowany. Mam nadzieję, że wyrok da mi nadzieję na to, że dalej będę mógł pomagać rodzinie. Jestem człowiekiem wartościowym, zasługuję na życie w społeczeństwie i rodzinie – powiedział Wiesław J.

Wyrok w tej sprawie zapadnie 24 października.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here