Zaprzeczenie Brazylijczyka w obronie Wisły

Hebert ma poprawić grę obronną Wisły fot. Wisła Kraków

Hebert ma sprawić, że obrona Białej Gwiazdy będzie bardziej szczelna. – Może grać świetnie i nagle popełnić spory błąd – ocenia go śląski dziennikarz Krzysztof Brommer.

Hebert w maju skończy 29 lat. Poprzednio grał w dalekiej Japonii, gdzie w drugoligowej drużynie JEF United Ichihara Chiba w dwa sezony wystąpił w 42 meczach (cztery gole). Miał pewne miejsce w składzie, a właśnie na pozyskaniu takich piłkarzy zależało trenerowi Arturowi Skowronkowi. Został wypożyczony do końca sezonu.

Polska nie jest dla Brazylijczyka zupełnie nieznanym krajem. Cztery lata spędził w Piaście Gliwice, z którym w 2016 roku wywalczył wicemistrzostwo Polski. Miał opinie solidnego zawodnika.

Plusy i minusy

– Górne piłki to było jego królestwo, pod tym względem nie miał sobie równych – wspomina Krzysztof Brommer, dziennikarz „Sportu”. Jeżeli utrzymał poziom, powinien się przydać przy Reymonta, bo krakowianie mieli jesienią ogromne problemy z dośrodkowaniami w ich pole karne.

Hebert nie jest jednak piłkarzem doskonałym. Zdarzało mu się popełniać błędy w meczach o stawkę. Takie czekają wiosną Wisłę, która będzie się ratować przed spadkiem.

– Tak było, gdy Piast walczył z Legią o mistrzostwo Polski – wskazuje Brommer.

Nieudane było także ostatnie spotkanie stopera w barwach śląskiego klubu. W grudniu 2017 roku przeciwko Koronie Kielce po jego fatalnym podaniu do bramkarza kielczanie wyrównali stan meczu.

– Rywale zdobyli gola, jednak to my go zafundowaliśmy – nie krył trener Waldemar Fornalik.

Bez szaleństw

W Krakowie nie powinni mieć za to problemu z prowadzeniem się zawodnika. Jak podkreśla Brommer, Hebert jest spokojnym człowiekiem, wręcz zaprzeczeniem Brazylijczyka.

– Cichy, spokojny, skromny. Wolny czas uwielbiał spędzać w domu z ukochaną i psem, był bardzo religijny. Uwielbiał ćwiczyć w siłowni – podkreśla.

Hebert może o sobie powiedzieć, że stawiając na piłkę, złapał Pana Boga za nogi. Dorastał w Barra Mansa, pod Rio de Janeiro. Stracił wielu przyjaciół, jego brat brał narkotyki i nimi handlował, za co trafił do więzienia. W rozmowie z dziennikiem „Fakt” nowy piłkarz Wisły opowiadał, jak na ulicach w pobliżu jego domu leżeli martwi ludzie, ofiary porachunków.

– Poświęciłem się piłce i nie miałem czasu na spędzanie czasu z ludźmi, którzy mogą pociągnąć mnie w złą stronę – mówił gazecie.

Na dno mógł pociągnąć go despotyczny ojciec. Jego matkę dzielenie z nim życia doprowadziło do alkoholizmu. Opowiadano mu, jak ojciec planował włożyć głowę kilkulatka do sedesu i spuścić głowę.

– Kiedyś powiedział, że jego marzeniem jest, by odciąć mi głowę i mojemu bratu i powiesić na drzewie bananowca – wspominał Hebert.

News will be here