Zatoka, z której zrobiono sobie parking

fot. Kraków Airport

Władze lotniska zmieniły sposób funkcjonowania zatoki Kiss & Fly. Od teraz kierowcy mogą do niej wjeżdżać maksymalnie trzy razy w ciągu jednego dnia. Jak to zwykle bywa, opinie na temat zmiany regulaminu są podzielone, a Kraków Airport pracuje nad kompromisem.

Przypomnijmy, zatoka Kiss & Fly to miejsce krótkotrwałego postoju, gdzie kierowcy mogą wysadzić lub odebrać pasażera. Regulamin portu lotniczego dopuszcza bezpłatne korzystanie z zatoki przez 10 minut, a czas jest naliczany od momentu pobrania biletu i przejazdu przez bramki. W przypadku, gdy kierowca przekroczy regulaminowy czas, musi zapłacić 10 złotych za każde 10 minut dodatkowego postoju.

Kiss & Fly to nie parking

Tymczasem część kierowców nie wykorzystywała zatoki zgodnie z przeznaczeniem, chociaż przez wewnętrzny układ komunikacyjny lotniska przewija się kilka tysięcy samochodów dziennie. Takie sygnały ze strony pasażerów i przewoźników docierały do władz lotniska od kilku miesięcy.

– W skargach pojawiały się prośby o podjęcie kroków mających na celu zdyscyplinowanie kierowców, którzy wykorzystywali zatokę Kiss & Fly jako parking, a nie jako miejsce krótkotrwałego postoju – tłumaczy Monika Pabisek, rzecznik prasowy Kraków Airport.

Zarządcy portu lotniczego zdecydowali, że konieczne są zmiany, które zwiększą rotację pojazdów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. – Po pierwszym tygodniu od wprowadzenia nowych zasad wyeliminowane zostały przypadki stałego zajmowania zatoki Kiss & Fly, co zwiększyło jej  dostępność dla pozostałych kierowców i korzystanie z niej zgodnie z przeznaczeniem. Wjazdy pojazdów rejestrowane są przez automatyczny system, który rejestruje numery tablic rejestracyjnych – wyjaśnia rzecznik.

W ostatnim tygodniu w ciągu jednego dnia z zatoki Kiss & Fly skorzystało niemal osiem tysięcy samochodów, z czego tylko 30 pojazdów wjechało na teren zatoki więcej niż trzy razy, a 24 z nich wjechały do portu cztery razy.

Nie wszyscy są zadowoleni

To zaś nie spodobało się części mieszkańców Krakowa, którzy zarzucają władzom portu lotniczego, że nie są w stanie poradzić sobie z tym procederem, dlatego zdecydowali się na zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Inni zaś uważają, że pojawiła się okazja do dodatkowego zarobku.

Zgoła odmienne zdanie ma Jakub Dymacz, niezależny przewoźnik, który twierdzi, że krakowscy taksówkarze robili sobie nielegalny postój na całej długości Kiss & Fly, przez co osoby dojeżdżające na lotnisko musiały parkować na jezdni. Jak informuje, normą było też robienie sobie postoju taxi na miejscach dla inwalidów, ponieważ były one najbliżej wejścia. Na zwrócenie uwagi taksówkarze reagowali bardzo nerwowo.

– Padały groźby "dojechania" na mieście czy przebicia opon. Zajeżdżali drogę, parkowali z przodu i z tyłu, tak że nie byłem w stanie wyciągnąć bagażu z bagażnika czy odjechać. Na prośby o zrobienie miejsca słyszałem: "wyp…" – wspomina.

Będzie kompromis

Z nowego rozwiązania nie są zadowoleni też niektórzy taksówkarze. – Nagonka na środowisko taksówkarskie trwa w najlepsze. Ludzie mieszają nas z nielegalnymi przewoźnikami, a indywidualne praktyki niektórych kierowców przypisywane są całemu środowisku.  Szkoda, że później cierpimy wszyscy – mówi nam jeden z taksówkarzy związany z krakowską korporacją.

Zarządcy Kraków Airport nie ukrywają, że choć niektórzy taksówkarze popierają zmiany, to pojawiły się również głosy niezadowolenia. Wszystko wskazuje na to, że nie jest to ostateczny kształt wprowadzonych zmian.

– Odnotowaliśmy również zgłoszenia taksówkarzy, którzy sugerują, że możliwość trzech wjazdów w ciągu dnia to za mało. Pracujemy nad wdrożeniem kompromisowego rozwiązania, ale bez możliwości parkowania poza wyznaczonymi do tego celu parkingami – podsumowuje Monika Pabisek.

News will be here