ZIM zaczyna od Kocmyrzowskiej [Rozmowa]

Janina Pokrywa fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Przebudowa ulicy Kocmyrzowskiej to jedno z pierwszych zadań, którymi zamierza się zająć Zarząd Inwestycji Miejskich. O tym czemu ma służyć nowa jednostka i jakie ma plany, rozmawiamy z dyrektor ZIM Janiną Pokrywą.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Spotykamy się jeszcze w dawnej siedzibie Wydziału Inwestycji, a nie w docelowym miejscu na stadionie. Czy w takim razie Zarząd Inwestycji Miejskich już działa?

Janina Pokrywa, dyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich: Działa pełną parą od 1 września, chociaż okres przejściowy rozpoczął się już od maja. Potrzebne były przygotowania, od zarejestrowania się w różnych urzędach po opracowanie zasad działania jednostki i zakup komputerów oraz oprogramowania. To prozaiczne rzeczy, ale niezbędne, by funkcjonować. Teraz jesteśmy już na tyle zorganizowani, że możemy skupić się na pracy, do jakiej zostaliśmy powołani.

No właśnie. Powołanie ZIM już spotkało się z krytyką, że to tylko mnożenie urzędniczych stanowisk. Czemu ta nowa jednostka ma służyć?

Zarząd Inwestycji Miejskich ma sprawniej przeprowadzać zadania inwestycyjne. Dlaczego zarząd, a nie tak, jak do tej pory, wydział w ramach urzędu? Bo proces inwestycyjny wymaga dużej sprawności decyzyjnej. O wiele prościej jest zarządzać mniejszą komórką organizacyjną, gdzie proces decyzyjny, związany z każdym aspektem wynikającym z procesu inwestycyjnego, będzie skupiony w jednym miejscu, a więc będzie maksymalnie skrócony. Choć jako Wydział Inwestycji działający w strukturze Urzędu Miasta też radziliśmy sobie dobrze.

O urzędnikach ZIKiT już nie można tego samego powiedzieć. Powołanie nowej jednostki to votum nieufności dla nich?

Nie traktuję tego w takich kategoriach. ZIKIT to jednostka, która miała bardzo dużo różnych kompetencji, co niekiedy utrudniało szybkie podejmowanie decyzji.

Na początek ZIM dostał pod swoją opiekę 49 inwestycji. Co się znalazło na tej liście?

Po pierwsze, znalazły się te inwestycje, które realizowaliśmy jeszcze jako wydział. To np. Muzeum Historii Podgórza w budynku zwanym kiedyś „zajazdem pod św. Benedyktem”, choć dziś raczej należałoby powiedzieć „Pod łącznicą”. Przy pętli na Małym Płaszowie budujemy żłobek, który powinien być gotowy w tym roku. Z kolei na Ruczaju rozpoczynamy budowę dużego osiedla 350 mieszkań komunalnych.

A jakie są na liście nowe zadania?

Na razie pion, który zajmuje się drogami, składa się tylko z dwóch osób. Ale to nie oznacza, że nie pracujemy, bo już teraz jesteśmy na etapie podpisywania umowy z Zarządem Dróg Wojewódzkich, by wspólnie przebudować ulicę Kocmyrzowską. To jest pierwsze zadanie, z którym startujemy. Tej jesieni na pewno ogłosimy przetarg na pierwszy etap.

Od granicy miasta?

Tak, do węzła trasy S7, który powstanie w rejonie dzisiejszego skrzyżowania z ul. Darwina. Dalej nie ryzykujemy, bo doświadczenie pokazuje, że należy poczekać na to, aż Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przygotuje własny projekt. Co nie znaczy, że nie będziemy kontynuować.

A co z kładką między Kazimierzem i Ludwinowem?

To jest projekt, który już długo czekał na swoją realizację. Na szczęście teraz ma pokrycie w planie finansowym, więc rozpoczynamy przygotowania, żeby w najbliższym czasie ogłosić przetarg. Jeszcze nie mamy pozwolenia na budowę, ale na przełomie roku chcemy je uzyskać i na początku 2018 wybrać wykonawcę, co pozwoli rozpocząć prace. Liczymy na to, że ta kładka spełni pozytywną rolę i przyjmie się tak dobrze, jak kładka Bernatka.

Kładka to niejedyna inwestycja, gdzie pojawiły się trudności. ZIM ma też zbudować linię na Azory – jest tam odwołanie od decyzji środowiskowej i cała sprawa się przesuwa w czasie, podobnie jak kiedyś na Ruczaju.

Każdy inwestor, a szczególnie inwestor publiczny, musi liczyć się z takim scenariuszem i zmierzyć się z odwołaniami czy protestami jakichś grup. Ja jestem optymistką i liczę na to, że się uda – wymaga to tylko więcej czasu.

Które jeszcze inwestycje mogą się okazać problematyczne?

Każda inwestycja budzi emocje, niestety zazwyczaj negatywne, które bardzo często przeradzają się w powstanie komitetu protestacyjnego. Ja liczę, że miejskie inwestycje zaczną też budzić emocje pozytywne. Liczę też, że nawet w trudnych przypadkach uda się wypracować kompromis, który satysfakcjonuje obydwie strony.

Przy planowanej przebudowie al. 29 Listopada już mamy opóźnienie w przygotowaniu dokumentów. Czy w takich sytuacjach ZIM będzie przejmował sprawę?

W przypadku al. 29 Listopada wykonawca jest wybrany, prace projektowe trwają. Poszczególne zadania ZIM będzie przejmował sukcesywnie – na razie zarówno aleja 29 Listopada, jak i linia tramwajowa do Górki Narodowej są w kompetencjach ZIKIT.

W których sprawach mieszkańcy mogą teraz liczyć na znaczące przyspieszenie czegoś, czego się nie mogli wcześniej doczekać?

To głównie te inwestycje, o których już wspominaliśmy: ulica Kocmyrzowska, kładka Kazimierz-Ludwinów i linia na Azory. Te sprawy na pewno nabiorą rozpędu i mieszkańcy zobaczą efekty. Jako Wydział Inwestycji przez wiele lat uczyliśmy się przeprowadzać sprawnie proces inwestycyjny. Stąd ten nasz optymizm, że damy sobie radę. To wydział odpowiadał za Pawilon Wyspiańskiego, Stadion Cracovii czy naszą największą inwestycję, Centrum Kongresowe ICE Kraków.

Chcą się państwo ścigać z ZZM, jeśli chodzi o pozytywny wizerunek?

Każda jednostka ma swoje zadania, swoją specyfikę. W przypadku ZZM szybciej można zobaczyć efekty pracy, choćby w postaci na nowo zaaranżowanego skweru czy wysianej kwietnej łąki. W naszym przypadku jest więcej przygotowań, stąd na efekt trzeba czekać dłużej. Ale ZZM jest dobrym potwierdzeniem tezy, że łatwiej jest zarządzać projektami w mniejszym gronie. Liczymy, że u nas zadziała ta sama praktyka, która się bardzo dobrze – pod względem zarządzania – sprawdziła w ZZM.