Znikający podworzec

fot. Facebook.com/Nasze Miasto w Naszych Rękach

Był zabytkowy podworzec ze studnią i magnolią. Będzie hotel z basenem i spa. Kolejny zabytek nie oparł się presji dewelopera. Wszystko zgodnie z literą prawa, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Chodzi o dawną siedzibę rodu Lubomirskich przy ul. św. Jana 15. Sąsiadujący z Muzeum Czartoryskich Pałac Lubomirskich powstał w XVIII wieku z połączenia kilku średniowiecznych kamienic, a swój obecny wygląd zyskał w drugiej połowie XIX wieku. Za projekt przbudowy odpowiedzialny był krakowski architekt Maksymilian Nitsch. Po II Wojnie Światowej okazały gmach był przez ponad pół wieku siedzibą Instytutu Francuskiego. Z historycznego dziedzictwa tego miejsca zostanie niewiele, bowiem w dawnym pałacu powstanie luksusowy hotel na 71 miejsc. Choć rewitalizacja zaniedbanej kamienicy od samego początku prowadzona jest pod nadzorem konserwatorskim – remont elewacji otrzymał nawet dotację ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, a we wnętrzach zachowane zostaną polichromie, posadzki i gzymsy – to wzbudza jednak spore kontrowersje.

Znikające podworce, znikające piwnice

Wraz z remontem zniknie charakterystyczny podworzec, w którym stała studnia i rosła piękna magnolia. Inwestor zamierza bowiem odtworzyć zburzone w latach 70. ubiegłego wieku oficyny i zabudować średniowieczne podpiwniczenia, w których powstają basen i strefa spa. O oficynach wiadomo tyle, że powstały w średniowieczu i były wielokrotnie przebudowywane. To kolejny przykład zabudowywania podwórek krakowskich kamienic, a nawet całych kwartałów wzbudzający sprzeciw mieszkańców. Przypomnijmy, podwórka i wnętrza kwartałów to łakomy kąsek dla inwestorów chcących realizować swoje przedsięwzięcia w ścisłym centrum. Ponieważ wolnych przestrzeni na terenie starego Miasta jest jak na lekarstwo, to masowo „dogęszczają” zabudowę, wznosząc oficyny. Tak jest m.in. przy ul. Krowoderskiej 64, Garbarskiej 5 czy św. Teresy 4.

Niestety, szkodliwe dla sąsiadów – większe zacienienie, wycinka zieleni, hałas – działania deweloperów są w pełni zgodne z prawem lokalnym. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta zabrania co prawda zabudowy podwórek, zostawia jednak szparę w drzwiach. Dopuszcza bowiem odtwarzanie oficyn. Ponieważ wiele z nich było wyburzonych i nie zachowały się żadne ich plany, inwestorzy mogą puszczać wodze fantazji i budować niemal co tylko przyjdzie im do głowy.

– Na terenie Dzielnicy I nie ma terenów pod nowe inwestycje i inwestorzy starają się zabudować każdy wolny skrawek przestrzeni. Pozostają podwórka. Jeżeli chcemy zachować klimat podwórek to nie możemy pozwolić, by każde z nich było zabudowane. One w większości nie nadają się do zabudowy, powinny pozostać przestrzenią otwartą z zielenią – mówi Tomasz Daros, dotychczasowy przewodniczący rady Dzielnicy I Stare Miasto. – To jest bardzo negatywne zjawisko i jesteśmy jednoznacznie przeciwko. Ostatnio mieliśmy dyskusję na temat planu dla Kleparza i wnioskowaliśmy o zakaz możliwości zabudowywania podwórek, bo dochodzi do kuriozalnych sytuacji, np. jak w przypadku ulicy Krowoderskiej – zaznacza.

Grzechy pana J.

W sprawie zabudowy podworca Pałacu Lubomirskich kluczową rolę odegrał Jan Janczykowski. Były już Wojewódzki Konserwator Zabytków, który ze stanowiskiem pożegnał się w aurze infamii po nagłośnieniu przez media możliwych nieprawidłowości przy budowie kompleksu apartamentowców na Stradomiu i niewystarczającej ochronie zakopiańskich willi.

– Temat był dość dawno omawiany. Po raz pierwszy w 2006, na etapie koncepcji projektowej, potem w 2008 był przedstawiany projekt budowlany, zgłaszałem uwagi, i był on korygowany – wspomina sam Jan Janczykowski.

Dlaczego ówczesny konserwator zgodził się na tak daleko idącą przebudowę kamienicy, choć nie było wiadomo, jak wyglądały jej średniowieczne oficyny? Jak się okazuje dla Jana Janczykowskiego przebudowywane przybudówki, nie mające zabytkowego charakteru również są pewną wartością – Ta ingerencja z lat 70. była zakłóceniem pierwotnego układu, w tej sytuacji do takiej właśnie postaci zmierza ten projekt i nie było żadnego argumentu, żeby ten projekt zmienić. To był pierwszy taki duży problem w Krakowie. Zaczęliśmy myśleć o tym, żeby niektóre z kreacji konserwatorskich z lat 50., 60. czy 70. uszanować, bo ich wartość estetyczna była duża, choć nie miała nic wspólnego z historią. Na posiedzeniach SKOZK-u wnioskowałem, żeby takie obiekty chronić – wyjaśnia eks-konserwator.

Na pytanie, dlaczego konserwator wydał zgodę na rozbiórkę gotyckich podpiwniczeń pod pałacem, a nie np. na ich odtworzenie również znalazła się odpowiedź. Trzeba przyznać, mogąca budzić pewne zastrzeżenia. – Zabytkowych piwnic znaleziono szczątki, nie zgodziłem się, żeby tylną oficynę podnieść, więc z konieczności pod ten dzieciniec postanowiono wprowadzić dodatkowe funkcje – mówi. Interesująca wydaje się opinia konserwatorska Jana Janczykowskiego, do której udało mi się dotrzeć. W dokumencie czytamy: „Wprowadzenie kondygnacji użytkowej pod powierzchnią dziedzińca pozwoli na ukazanie najcenniejszych części reliktu, jest zatem zgodne z zasadami ochrony konserwatorskiej, a także nie jest sprzeczne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego”.

Patrząc na projekt budowlany, można wysnuć wniosek, że ową najcenniejszą częścią reliktu będzie nowoczesny basen, w którym taplać się będą hotelowi goście, a zysk, o którym mówi Jan Janczykowski, trafi do kieszeni właściciela hotelu.

Tym sposobem, za jednym podpisem konserwatora zniknęły i piwnice, i studnia, a także magnolia, której historia również wydaje się ciekawa.

Szczególna ochrona przez wycinkę

Jan Janczykowski przekonuje, że projekt przewiduje odtworzenie (choć w okrojonym z powodu odbudowy oficyn) ogrodu, w którym rosła wspomniana magnolia. – Tam była walka – mam nadzieję, że zakończona będzie sukcesem – o uratowanie jednego cennego drzewa. Ono na tym dziedzińcu miało być bezwględnie utrzymane, a cała kompozycja zieleni w tej części ma wrócić na nową powierzchnię – tłumaczy Janczykowski.

Czy rzeczywiście? Jak udało mi się dowiedzieć w Wydziale Architektury, walka o zabytkową magnolię była rzeczywiście zacięta. – Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał pozwolenie na likwidację tego drzewa, a wydał je jeszcze przed wydaniem pierwszego pozwolenia na budowę z 2010 roku – stwierdza Magdalena Bartnik, kierownik Referatu Postępowań Administracyjnych Północ-Wschód Wydziału Architektury.

Utracony genius loci

Dr Monika Bogdanowska z Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej uważa, że zabudowa krakowskich podworców to niepowetowana strata dla miasta, które nieuchronnie zmierza ku poważnym problemom społecznym, z którymi borykają się turystyczne metropolie, jak Barcelona czy Amsterdam.

– Patrzę na to jako na taki szerszy problem, dotyczący obszaru starego miasta, wpisanego na listę Unesco. Procesy tam zachodzące są bardzo złe dla miasta jako pewnej struktury będącej powiązaniem struktur urbanistyczno-architektonicznej, społecznej i kulturalnej. Liczba tych głębokich ingerencji prowadzi do pewnych negatywnych przemian. O tym, że są negatywne wiemy z doświadczeń innych miast.. Tam, gdzie miasto za szeroko otwiera się na turystykę, zachodzą niepokojące procesy. Są międzynarodowe konwencje, które Polska również podpisywała, dotycząca spraw tak abstrakcyjnych, jak duch miejsca, którego się pozbywamy – wyjaśnia. – Jeżeli w obrębie drugiej obwodnicy będziemy mieli hotele, hostele,  to pozbędziemy się społecznego rdzenia miasta – dopowiada.

Jej zdaniem lekkomyślność urzędników prowadzi do nieodwracalnych szkód. – Ten basen powstaje kosztem czegoś, co tam było. Ktoś powie, kolejna gotycka piwnica, piwnic mamy bardzo dużo. No niestety mamy ich coraz mniej i wyzbywamy się tych dóbr w sposób nieodwracalny. To tłumaczenie się prawem jest karkołomne, bo nad prawem stanowionym jest Konstytucja, która w art. 5 zobowiązuje wszystkich do ochrony dziedzictwa – argumentuje.

Rozpędzony walec

Jan Janczykowski opuścił biuro przy ul. Kanoniczej. Jego miejsce zajęła Aneta Borowik, z którą – jako nową Wojewódzką Konserwator Zabytków – wiele osób wiąże duże nadzieje.

Aneta Borowik uważa, że na zatrzymanie szkodliwej inwestycji jest już za późno. Wyjaśnia, że ważne są pozwolenia na budowę i pozwolenie konserwatorskie, a samo prawo nie działa wstecz. – Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza odbudowę kubatur, które wcześniej istniały, więc jeżeli chodzi o MPZP, to jest to zgodne z prawem.Trudno mi oceniać tę inwestycję z punktu widzenia tego, co było kiedyś, bo każdy konserwator wydaje decyzję zgodnie ze swoimi poglądami konserwatorskimi i różnie podchodzimy do zakresu ochrony – wyjaśnia w rozmowie z LoveKraków.pl Aneta Borowik, Wojewódzka Konserwator Zabytków.

Podkreśla, że gdyby to od niej zależało wydanie decyzji konserwatorskiej, to być może inwestycja przy św. Jana 15 wyglądałaby inaczej. Jeżeli tam było historyczne uzasadnienie budowy takich oficyn, to trudno sprzeciwiać się inwestorowi, który opiera się na planie miejscowym, dopuszczającym taką inwestycję. Ale każda decyzja powinna być analizowana indywidualnie i należy brać pod uwagę różne uwarunkowania, zarówno historyczne, jak i kwestie komfortu mieszkańców. Czy ja podjęłabym taką decyzję? Po głębokiej analizie zastanowiłabym się, czy taką zasadniczą, mocną ingerencję wprowadzać.

Końca nie widać

Przez kilka lat we wnętrzu Pałacu Lubomirskich nie działo się wiele. Prace, widoczne gołym okiem, prowadzone były przy jego frontowej elewacji. Pomimo zapewnień inwestora, pierwsi goście nie wprowadzą się do hotelu w tym roku. Zdjęcia opublikowane przez jednego z internautów pochodzą z 2016 roku. Widać na nich rozkopane podwórko, na którym odtworzone będą oficyny.

Przedstawicielka inwestora zapytana o inwestycję powiedziała, że nie może podać terminu otwarcia hotelu, bo go nie zna. Poinformowała, że na miejscu cały czas trwają prace. Dopytywana o to, czy w hotelu zostanie wyeksponowana mozaika, zabytkowe polichromia i fragmenty piwnic odpowiedziała, że wszystkie działania odbywają się przy zgodach wydanych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here