Wisła Kraków po ponad siedmiu latach wreszcie wygrała z Cracovią przy Kałuży. Na dodatek zrobiła to w niezwykły sposób. Na terenie swojego odwiecznego rywala strzeliła aż cztery gole. Worek z bramkami rozwiązał powracający po latach na ekstraklasowe boiska Marcin Wasilewski. Honor gospodarzy uratował tuż przed końcowym gwizdkiem Michał Helik.
W drugiej połowie pseudokibice Cracovii przerwali mecz - rzucali race w stronę sektora gości i na murawę.
Fot. JG