Minister Adamczyk ostro odpowiada krakowskiemu aktywiście rowerowemu

Adam Łaczek, znany krakowski aktywista rowerowy, wysłał list, w którym krytykuje zapowiedzi ministerstwa infrastruktury w sprawie wprowadzenia obowiązkowych kart rowerowych. – Panie Ministrze, czemu Pan dybie na życie naszych dzieci? – zapytał Łaczek. Doczekał się ostrej odpowiedzi.

Łaczek przypomina, że w starych krajach UE nie ma czegoś takiego jak karta rowerowa. – Zamiast niej stosuje się obowiązkowe zajęcia dla dzieci w szkole z zakresu bezpiecznego poruszania się po drodze pieszo i na rowerze. Ponieważ szkolenie jest dla wszystkich dzieci, nie ma potrzeby wydawać jakichś zaświadczeń i obciążać policję późniejszym ich sprawdzaniem – pisze.

Zwraca również uwagę na to, że nauka teoretyczna, a później na placu, nie daje odpowiednich umiejętności rowerzystom. – Czy wyobrażacie sobie, by osoba chcąca zdobyć prawo jazdy kat. B mogła je zdobyć jedynie na podstawie szkoleń teoretycznych i jazdy po placu, ale bez jazdy po mieście? – pyta.

– Wiedząc że karta rowerowa nic nie daje, rozsądny rodzic sam edukuje dziecko z zakresu tego, jak jeździć rowerem po drogach. I tu pojawia się problem, bo Minister Adamczyk chce zakazać nam, rodzicom, bezpiecznej edukacji rowerowej dzieci! – twierdzi i dodaje, że rodzice są najlepszymi nauczycielami swoich dzieci.

– „Dobra zmiana" oznacza śmierć lub rany u dziesiątek dzieci, którym PiS zabroni edukacji z rodzicami. Panie Ministrze, czemu Pan dybie na życie naszych dzieci? Jeśli nie umiecie wziąć odpowiedzialności za brak realnej edukacji w ramach szkoleń na kartę rowerową, to chociaż nie uniemożliwiajcie prowadzenia tej edukacji przez rodziców! – apeluje Adam Łaczek.

Minister: absurdalna opinia

–  Ani ja, ani podległe mi Ministerstwo nigdy nie zapowiadało zakazu szkolenia i edukowania dzieci przez rodziców. Taka opinia jest po prostu absurdalna! Co więcej, gorąco zachęcam do tego, aby wszyscy rodzice, a wierzę, że większość z nich to robi, edukowali swoje dzieci, jak bezpiecznie korzystać z dróg – opowiada Andrzej Adamczyk, minister Infrastruktury i Budownictwa.

Polityk twierdzi, że to rodzice wiedzą najlepiej i oni mają obowiązek przygotowania dzieci do bycia uczestnikami ruchu. – „Spojrzyj w lewo, spojrzyj w prawo, nic nie jedzie – ruszaj żwawo” – ten krótki wierszyk codziennie miliony rodziców powtarzają swoim dzieciom, o których bezpieczeństwo dbają lepiej niż jakakolwiek instytucja, lepiej, niż są to w stanie zagwarantować przepisy. I ja miałbym tego zakazać? Nie tylko nie zamierzam tego zakazywać, ale uważam, że takie działania należy szeroko wspierać – twierdzi Adamczyk.

„Szkodliwe opinie”, „wstyd”

W dalszej części odpowiedzi jest jeszcze ostrzej. Minister atakuje Adama Łaczka i zarzuca mu, że wygłaszanie tego typu, „nieprzemyślanych opinii może się okazać bardzo szkodliwe”.  – Co będzie, jeśli ktoś odbierze te wprowadzające w błąd pomysły jako prawdę? Jeśli zaniecha edukacji swojego dziecka, bo uzna, że słowa „eksperta” to prawda? Wstyd i brak odpowiedzialności, jedynie tak mogę to skomentować – pisze szef resortu.

– Jeszcze raz podkreślam, że wszystkie postulaty zgłaszane przez MIB mają jeden cel – znaczącą poprawę BRD i zwiększenie znajomości przepisów ruchu drogowego wśród m.in. rowerzystów. Naszym wspólnym celem – rządu, samorządów, a także, co oczywiste, rodziców, jest dbanie o bezpieczeństwo na drogach, przede wszystkim najbardziej bezbronnych ich użytkowników, czyli dzieci – kończy minister Adamczyk.

 

Więcej opinii tego autora »

News will be here